Kelnerka wyznała, jak zmusza klientów do hojnych napiwków. Internauci podzieleni
Kat Busch, młoda Amerykanka, która od czterech lat pracuje w gastronomii, postanowiła podzielić się na TikToku swoją radą. Ujawniła "sztuczkę", która nawet najskąpszych gości lokalu skłania do chwycenia za portfel i wręczenia tipa za obsługę. Jej szczere wyznanie podzieliło użytkowników aplikacji.
Amerykańska kelnerka z Teksasu ujawnia sprytny sposób, który może pomóc wszystkich, którzy pracują w branży gastronomicznej. Nagranie na TikToku wielu internautom jednak nie przypadło do gustu. Potencjalni klienci krytykują wymuszanie uznaniowej nagrody, wręczanej przez zadowolonych gości. Koledzy z branży bronią natomiast dziewczynę przed atakami i tłumaczą, jakie mechanizmy rządzą amerykańską kulturą, obowiązującą w barach i restauracjach.
Kat Busch obrazowo wyjaśniła, że zero dolarów napiwku to dla niej żaden problem. Zdarzyło jej się to zaledwie kilka razy w czasie czterech lat pracy. I wyjaśniła, co robi, by w rezultacie klient nie wyszedł bez zostawienia dowodu na jej dobrą pracę.
- Jeśli jeszcze nie wyszli, podejdź do osoby, która zapłaciła i w obecności wszystkich powiedz uprzejmie: "Widzę, że nie zostawiłeś napiwku, czy jest coś, co mogę poprawić w usłudze, czy zechcesz się podzielić swoją opinią?" - tłumaczy Kat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak relacjonuje, w większości przypadków goście będą tłumaczyć się roztargnieniem i zawstydzeni sięgną do kieszeni. - A najgorszym przypadku obie strony mogą nauczyć się czegoś nowego. Ja, jako kelnerka, mogę otrzymać wskazówkę, jak poprawić swoje usługi - mówi kobieta.
Zaleca też, w przypadku spotkania naprawdę oszczędnego klienta, który płaci naprawdę wysoki rachunek i nie zostawia ani centa dla obsługi, by pertraktować z szefem, który z pewnością zna swoich pracowników i wie, że starają się oni zasłużyć na tipy.
Nie wszyscy użytkownicy TikToka przyjęli jej "sztuczkę" z aprobatą. Byli tacy, którzy napisali wprost, że taka konfrontacja z gościem lokalu musi być naprawdę żenująca i odstraszy każdego od następnej wizyty.
Kelnerka wyznała, jak zmusza klientów do hojnych napiwków. Internauci podzieleni
"Niektórzy ludzie po prostu nie dają napiwków, bez względu na to, jak dobra była twoja usługa" - napisał internauta. Inny dodał, że napiwki powinny zostać zlikwidowane. "Niech właściciel godziwie płaci swoim pracownikom" - skwitował.
Nagranie Amerykanki wyświetlone zostało 40 milionów razy i zdobyło kilkanaście tysięcy komentarzy.Koledzy i koleżanki po fachu chwalili radę Kate. Dzielili się swoim rozgoryczeniem wobec konsumentów, którzy dali się obsługiwać jak królowie, ale nie uznali za stosowne zostawić żadnej gratyfikacji.
Dostało się przy tym Europejczykom, którzy mają - jak piszą amerykańscy pracownicy branży gastronomicznej - tendencje do "biwakowania przy stolikach, bycia trochę szorstkim lub natarczywym". Kelnerzy i barmani komentują, że zostawienie napiwku przez takich gości rekompensuje niewygody.
Podejście do napiwków różni się w zależności od tradycji. We Francji są one doliczane do rachunku i wynoszą 10-15 proc. opłaty za potrawy i usługę. W Wielkiej Brytanii, podobnie jak w Polsce, są postrzegane jako opcjonalny dodatek dla pracowników. W USA jednak są oczekiwanym rewanżem za zaangażowanie kelnera i sięgają około 20 procent rachunku.