KE potrąciła kolejne pieniądze. Ostre słowa Ziobry
"Właśnie Komisja Europejska ukradła nam 30 mln euro. Pod niemiecką presją, za namową niemieckiej partii w Polsce" - napisał w piątek Zbigniew Ziobro. Minister sprawiedliwości skomentował w ten sposób informację o potrąceniu przez Unię Europejską kolejnej transzy kar za zmiany w sądownictwie.
28.10.2022 | aktual.: 28.10.2022 16:09
W czwartek 27 października Komisja Europejska potrąciła Polsce po raz siódmy karę za niewykonanie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) dotyczącego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Do Polski nie trafi zatem 30 milionów euro z funduszy unijnych.
Do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych Zbigniew Ziobro. "Właśnie Komisja Europejska ukradła nam 30 mln euro. Pod niemiecką presją, za namową niemieckiej partii w Polsce" - napisał minister sprawiedliwości.
"Ordnung muß sein (pol. "porządek musi być")" - podsumował, nawiązując do idei porządku ważnej dla kultury niemieckiej.
Spór Polski z Unią
W czwartek minął rok od momentu, gdy TSUE zobowiązał Polskę do zapłaty na rzecz KE okresowej kary pieniężnej w wysokości 1 mln euro dziennie. Decyzja ta była następstwem utrzymania przepisów krajowych odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej SN.
Polski rząd przekonuje, że do orzeczenia się zastosował, gdyż zlikwidował sporną izbę (zastąpiła ją Izba Odpowiedzialności Zawodowej). Jednak spór obecnie toczy się o sędziów zawieszonych przez "starą" Izbę; m.in. Igor Tuleya i Paweł Juszczyszyn wciąż nie zostali przywróceni do orzekania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ursula von der Leyen tłumaczyła, że KPO to umowa, w której obie strony zobowiązują się do spełnienia określonych warunków. - Polski rząd nie chce zmienić prawa w sposób, jaki zapisaliśmy w naszej umowie w kwestii przywrócenia niezależności sądownictwa. I dlatego nie możemy i nie wypłacimy żadnych pieniędzy - stwierdziła.
Pod koniec lipca von der Leyen powiedziała w rozmowie z "DGP", że aby otrzymać środki z Krajowego Planu Odbudowy, Polska musi wywiązać się ze zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych. Przyznała, że nowe prawo jest ważnym krokiem, jednak "nowa ustawa (nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym - przyp. red.) nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej".
Czytaj też: