PolskaKazimierz Marcinkiewicz: jakieś gratulacje mogą być

Kazimierz Marcinkiewicz: jakieś gratulacje mogą być

Jestem przekonany, że mamy cele do osiągnięcia i, że te cele osiągniemy. W związku z tym chyba jakieś gratulacje mogą być. Nawet ciepłe - powiedział kandydat na premiera PiS Kazimierz Marcinkiewicz w audycji "Salon polityczny Trójki".

Jolanta Pieńkowska: Gratulować czy współczuć ?

Kazimierz Marcinkiewicz: Ja jestem przekonany, że mamy cele do osiągnięcia i, że te cele osiągniemy. W związku z tym chyba jakieś gratulacje mogą być. Nawet ciepłe.

Jolanta Pieńkowska: No to gratulujemy. Żona tez panu pogratulowała?

Kazimierz Marcinkiewicz: Żona to jest moja ostoja i zawsze tak było. Tak jest z rodziną. Ale żona jednocześnie nie uczestniczy w sprawach politycznych. Tylko w ten sposób możemy mieć tę oazę spokoju.

Jolanta Pieńkowska: No ale rozumiem, że zadzwonił pan i powiedział, że jest taka propozycja.

Kazimierz Marcinkiewicz: Oczywiście, że często dzwonię do żony i zawsze do niej jeżdżę.

Jolanta Pieńkowska: No dobrze, ale powiedział pan: "Będę premierem", a żona co?

Kazimierz Marcinkiewicz: A żona powiedziała: "Tak myślałam".

Jolanta Pieńkowska: No to myślała inaczej niż wszyscy Polacy, którzy myśleli, że premierem będzie Jarosław Kaczyński. To jest polityk, który w całej Polsce w wyborach do Sejmu dostał najwięcej głosów, ponad 170 tysięcy. I Polacy tak jak oddawali głos na Platformę Obywatelską wiedzieli, że będzie premier z Krakowa , tak jak głosowali na Prawo i Sprawiedliwośc licząc na to, że będzie Jarosław Kaczyński. Dlaczego Jarosław Kaczyński nie podjął się misji tworzenia rządu?

Kazimierz Marcinkiewicz: Jarosław Kaczyński także w trakcie kampanii wyborczej wielokrotnie sugerował, że może być także inne rozwiązanie. Lech Kaczyński jest naszym kandydatem do najwyższego urzędu w państwie. Nasze zmiany naprawy państwa możemy przeprowadzić wówczas gdy Lech Kaczyński obejmie tę funkcję. To jest bardzo istotna sprawa, dlatego, że parlamenty się zmieniają, a prezydent jest ostoją tych zmian. I Lech Kaczyński wygra te wybory.

Jolanta Pieńkowska: No to zobaczymy 9, a potem 23 października, ale o ile ja pamiętam kampanię wyborczą to Jarosław Kaczyński mówił, że jeśli Lech zostanie prezydentem to on wtedy zrezygnuje z teki premiera, natomiast nigdy nie było takiej sytuacji, w której Jarosław Kaczyński juz od początku mówił "nie będę premierem".

Kazimierz Marcinkiewicz: Pani redaktor - toczy się kampania prezydencka, a jednocześnie Polska - państwo nie może czekać z powołaniem rządu. Aby nie wikłać tworzenia rządu i powoływania rządu wybraliśmy właśnie taką drogę. Ja jestem przekonany, że to jest droga, która usprawnia prowadzenie bardzo ważnych prac. Formowanie rządu to jest wspólna praca koalicyjna. Najpierw stworzenie programu - programu, który musi czerpać z najlepszych elementów programu jednej i drugiej partii. Musimy niejako zakopać te topory, które wyjmowaliśmy gdy debatowaliśmy merytorycznie o programie gospodarczym i dziś pokazać jedną drogę do osiągania wspólnego celu.

Jolanta Pieńkowska: No tak, ale ja ciągle mam takie poczucie, że Polacy mogą czuć się oszukani. Że tak jak mówił wczoraj Donald Tusk Platforma Obywatelska jest zaskoczona i wyborcom należą się publiczne wyjaśnienia Jarosława Kaczyńskiego. Będą takie wyjaśnienia?

Kazimierz Marcinkiewicz: Te wyjaśnienia od razu wczoraj padły na konferencji prasowej, trochę się więc dziwię tym dalszym oczekiwaniom. Natomiast chyba warto zwrócić uwagę , że w wielu krajach europejskich mamy właśnie taką sytuację, że premier państwa nie jest jednocześnie liderem największej partii, nie jest w ogóle liderem partyjnym.

Jolanta Pieńkowska: Ale pamięta pan doskonale sytuację - był pan przeciez szefem doradców Jerzego Buzka. Pamięta pan doskonale tę sytuację, w której mówiło się, że Marian Krzaklewski kieruje rządem z tylnego siedzenia. Dziś Donald Tusk wspomina sytuację z 92 roku kiedy Jarosław Kaczyński mimo, że Porozumienie Centrum wygrało wybory - wskazał Jana Olszewskiego. I znów mamy sytuację kierowania rządem z tylnego siedzenia. Jeden z słuchaczy Trójki powiedział, że skrót PiS można rozszyfrować "Premier i Sufler".

Kazimierz Marcinkiewicz: Jeśli chodzi o Jarosława Kaczyńskiego - znamy go. Dziennikarze także wiedzą, że zupełnie nie wtrącał się w prowadzenie spraw warszawskich . Wiedzą, że Ludwik Dorn kierował klubem parlamentarnym samodzielnie tzn, z nami, a Jarosław Kaczyński uczestniczył w tych decyzjach, które były decyzjami strategicznymi, kierunkowymi. Rząd musi pracować dokładnie tak samo. Jest premier, jest rada ministrów. Ale jest także koalicja. I dwóch liderów tej koalicji - jest Donald Tusk i jest Jarosław Kaczyński. I wiadomo, że w najważniejszych sprawach musi być konsultacja także polityczna, koalicyjna. Ale jednocześnie wiadomo, że rząd ma absolutną samodzielność w podejmowaniu decyzji. Ja widziałem to z bliska, wiem, jak to wygląda.

Jolanta Pieńkowska: Co powiedział Jarosław Kaczyński wczoraj przychodząc do pana?

Kazimierz Marcinkiewicz: My na ten temat jaka wybrać drogę rozmawialiśmy juz wielokrotnie. Dzień wczorajszy to dzień bardzo wielu rozmów.

Jolanta Pieńkowska: Czyli już przed wyborami wiedział pan, że może pan być kandydatem na premiera?

Kazimierz Marcinkiewicz: Może nie aż tak szybko, ale Jarosław Kaczyński wczoraj także mówił, że to iż jestem współautorem programu Prawa i Sprawiedliwości, nie tylko w tej części gospodarczej, ale przede wszystkim w tej części gospodarczej, a więc tej, która jest bardzo ważna dla każdego Polaka, no i która była najbardziej kontrowersyjna jeśli chodzi o nasze relacje z Platformą Obywatelską, i że właśnie ten wybór jest z tym związany. że będzie mi dużo łatwiej i porozumieć się, i szybko sformułować silny rząd. Polska już dziś, jutro, potrzebuje silnego rządu z dobrym programem.

Jolanta Pieńkowska: A nie jest pan takim kandydatem przejściowym na kilka tygodni? Hanna Gronkiewicz - Waltz mówiła wczoraj w Trójce, że może też być taki scenariusz, że kiedy Lech Kaczyński przegra wybory prezydenckie to Jarosław Kaczyńśki właśnie jego wskaże jako kandydata PiS-u na premiera i ta pańska misja potrwa do 24 października najdalej?

Kazimierz Marcinkiewicz: Tworzę rząd na 4 lata, rząd silny i stabilny. Lech Kaczyński wygra wybory prezydenckie.

Jolanta Pieńkowska: A jeśli nie?

Kazimierz Marcinkiewicz: Pani redaktor, nie startowalibyśmy bez wiedzy i woli zwycięstwa. Lech Kaczyński jest Polsce potrzebny jako prezydent i będzie gwarantem dokonania tych wszystkich zmian. Musimy skończyć z trzecią RP i zacząć czwartą Rzeczpospolitą. Zaczynamy ją - państwo przezroczyste, państwo sprawnie rządzone, państwo bogacące się. To jest ten cel, który stawialiśmy, to jest ten cel, który także stawiała Platforma Obywatelska. Jestesmy przekonani, że Lech Kaczyński właśnie jako prezydent jest gwarantem, że ten program będzie zrealizowany bez względu na to co będzie się działo w parlamencie.

Jolanta Pieńkowska: Z rewolucją w budżecie na przyszły rok, którą już pan zapowiada?

Kazimierz Marcinkiewicz: Tak, budżet stagnacji jaką przedstawił premier Belka jest budżetem nie do przyjęcia, dlatego pracowaliśmy bardzo ciężko, bo nie mając wszystkich pełnych danych nad autopoprawką. Już taka autopoprawkę z naszej strony przygotowaliśmy. Myślę, że ten zespół gospodarczy - nasz wspólny z Platformą będzie mógł się już tym zająć w najbliższym czasie. Bo chcemy tę autopoprawkę wraz z ustawami okołobudżetowymi wprowadzającymi elementy naszego programu przedstawić parlamentowi jako rząd na przełomie listopada i grudnia. Dokonamy daleko idących zmian . Przede wszystkim po to, by przeznaczyć środki na inwestycje. Także na te dopłaty do środków z unii europejskiej, na drogi, na kolej. Tylko inwestycje będą mogły napędzać polska gospodarkę, ale jednocześnie chcemy utrzymać zgodnie z naszym programem deficyt budżetowy na poziomie 30 miliardów złotych. O podatkach będziemy rozmawiali w zespole. Jestem przekonany, że 3 x 15 to był program do niedzieli, która już minęła.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)