Katastrofa na Ukrainie - boją się wyjeżdżać na drogi
To była najtragiczniejsza katastrofa drogowa w historii Ukrainy. W wypadku na przejeździe kolejowym pod Dniepropietrowskiem zginęły 42 osoby. W minionym roku na ukraińskich drogach zginęło ponad 5000 osób. Aż 74% badanych Ukraińców boi się wyjeżdżać na rodzime drogi. Zastraszające dane z sytuacji na ukraińskich dogach przedstawia na łamach Wirtualnej Polski Katarzyna Kwiatkowska.
12.10.2010 | aktual.: 12.10.2010 15:47
W 2007 r. liczba osób, które zginęły na ukraińskich drogach była równa liczbie ofiar osiemnastu lotniczych katastrof. - W 2010 r. to już tylko 6 samolotów - cieszyli się eksperci podczas sierpniowej konferencji na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego. Ich zadowolenie okazało się jednak przedwczesne - wypadek pod Dniepropietrowskiem jest najtragiczniejszą katastrofą drogową w historii Ukrainy. Według wstępnych informacji w wyniku zderzenia z pociągiem zginęło 42 pasażerów autobusu.
Strach wyjechać na drogę
W 2009 r. w 63 tys. wypadków drogowych poniosły śmierć 5332 osoby. Jak wynika z badań opinii publicznej, aż 74% badanych Ukraińców boi się wyjeżdżać na rodzime drogi. "Ta statystyka pokazuje, że brak bezpieczeństwa drogowego już dawno stał się problemem państwowej rangi” – oceniają eksperci z Asocjacji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (ABRD).
- Powodem tak dużej liczby wypadków jest ogromny wzrost liczby samochodów, który odnotowujemy na Ukrainie w ostatnich pięciu latach - mówi Zoja Krasnodemska z ABRD. - Niestety, gwałtowne zwiększenie liczby użytkowników ruchu nie idzie w parze z poprawą infrastruktury. Drogi pozostały takie, jakie były - remonty i budowa nowych tras jest zdecydowanie niewystarczająca w stosunku do potrzeb - zaznacza.
Używane "złomy"
Samochody, które w ostatnich latach zalały Ukrainę są często niesprawne, sprowadzane z Zachodu po wypadkach. Prowadzą je zwykle młodzi kierowcy wieku 18 do 35 lat, którzy, jak w Polsce, są największą grupą ryzyka. Jeżdżą z nadmierną prędkością, nie zwracając uwagi na warunki drogowe.
Do kolejnych przyczyn Krasnodemska dodaje niską kulturę użytkowników ruchu – kierowców i pieszych, którzy często ignorują znaki drogowe i sygnalizację świetlną. - Bezpieczniej przechodzić na czerwonym świetle – twierdzi znajomy mieszkaniec Kijowa – Wtedy bardziej uważasz. Na zielonym jesteś zbyt pewny swego, podczas gdy kierowcy i tak mają głęboko gdzieś i pasy i ciebie - podkreśla.
Kierowca autobusu, który spowodował tragiczny w skutkach wypadek pod Dniepropietrowskiem, wjechał na tory nie zważając na czerwone światło. „Jak można być takim idiotą” – dziwią się ukraińscy Internauci. Tyle, że jak wynika z doniesień prasowych, takich „idiotów” jest na pęczki. Jeszcze tego samego dnia, w Zaporożu z pociągiem towarowym zderzył się traktor. Kierowca maszyny również zignorował sygnały ostrzegawcze i wjechał na tory. Zginął na miejscu.
Do bezmyślnych kierowców adresowana będzie akcja społeczna „Tydzień bezpieczeństwa ruchu drogowego” planowana na listopad tego roku. To zdecydowanie za mało. Choć już od dawna wiadomo, że lepiej zapobiegać niż leczyć, jednorazowe i krótkoterminowe działania nie przyniosą rezultatów. A problemów jest aż nadto.
Bomba zegarowa
Bombą zegarową są tzw. „marszrutki”, busy wykorzystywane do przewozu osób. Kursują między miastami, ale również jako komunikacja miejska. To jeżdżące trumny - eksploatowane do granic możliwości, wypchane pasażerami do granic absurdu stanowią oczywiste zagrożenie. Przemęczeni kierowcy śpiesząc do celu ignorują najbardziej podstawowe zasady bezpieczeństwa. Stłoczeni ludzie dla których brakło miejsc siedzących często nawet nie mają się czego złapać. Wystarczy byle stłuczka, by polała się krew. Tragiczne wypadki z udziałem marszrutek zdarzają się niemal codziennie.
Kolejnym powodem wysokiej liczby wypadków jest oczywiście spożywanie alkoholu przez użytkowników ruchu. Jazda po pijanemu nie jest na Ukrainie przestępstwem: kara się za nią mandatem, a najgorszym wypadku odebraniem prawa jazdy. To tego jednak dochodzi rzadko, a i wysokie kary pieniężne nikogo specjalnie nie odstraszają. Tajemnicą poliszynela jest skorumpowanie ukraińskiej drogówki, z którą – za odpowiednią gratyfikację – wszystko można załatwić polubownie.
"Do Euro 2012 poprawimy!"
W tym zalewie hiobowych wieści dziwi optymizm Krasnodemskiej, która twierdzi, że Ukraina zdąży poprawić drogową infrastrukturę do Euro 2012. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że te zapowiedzi nie okażą się bezpodstawne. W przeciwnym razie zamiast święta piłki nożnej będziemy mieć do czynienia z wielką drogową katastrofą.
- A jak jest w Polsce ?– spytała ekspertka z Asocjacji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego na koniec rozmowy.
W Polsce tego samego dnia w zderzeniu busa z ciężarówką zginęło 18 osób…
Katarzyna Kwiatkowska, Wirtualna Polska