Katarzyna W. zapłaci 500 tys. zł odszkodowania Skarbowi Państwa?
Prawie pół miliona złotych – tyle kosztowały podatników poszukiwania rzekomo porwanej Madzi. Dziesiątki specjalistów, użycie ciężkiego sprzętu, paliwo do radiowozów – za wszystko to trzeba było zapłacić. Katarzyna W. – która według śledczych zabiła swoją córeczkę – brnęła w kosztownych kłamstwach, ale teraz za to wszystko będzie musiała zapłacić.
11.06.2013 15:25
Prokurator Zbigniew Grześkowiak (40 l.) z Prokuratury Okręgowej w Katowicach, który od początku zajmuje się sprawą śmierci sześciomiesięcznej Madzi z Sosnowca, zamierza wobec oskarżonej o zabójstwo dziecka Katarzyny Waśniewskiej (23 l.) wystąpić do sądu z wnioskiem o to, by zwróciła ona Skarbowi Państwa koszty, jakie ponieśli wszyscy Polacy podczas poszukiwań rzekomo porwanej dziewczynki.
– Chciałbym to zrobić jeszcze w trakcie procesu karnego, bo i tak sąd będzie wyliczał koszty postępowania.Gdyby jednak to się nie udało, wówczas skieruję wniosek do sądu cywilnego. Trudno w tym momencie oszacować, jaka dokładnie to będzie kwota. Na ten temat wypowiedzą się służby, które brały udział w poszukiwaniu porwanego dziecka – tłumaczy Zbigniew Grześkowiak.
Ponieważ część czynności służby mundurowe i tak musiałyby wykonać, nawet gdyby Katarzyna W. nie skłamała, tylko od razu powiedziała, że dziecko nie żyje, a ona ukryła zwłoki, to i tak koszty jej oszustwa byłyby ogromne.
– Trudno dokładnie wystawić rachunek. Ale trzeba pamiętać, że to wszystko, co działo się przez tydzień od zgłoszenia porwania aż do aresztowania Katarzyny po raz pierwszy, kosztowało nas co najmniej 400 tys. zł – mówi Arkadiusz Andała (44 l.), detektyw, były policjant. – Trzeba bowiem wziąć pod uwagę niepotrzebną, jak się potem okazało pracę policji, straży pożarnej, prokuratorów, wypożyczenie georadaru, który miał pomóc w odnalezieniu zwłok, rozmowy telefoniczne, koszty paliwa do radiowozów, koszty sprzętu, jakiego używają strażacy i wiele innych.
Jak na razie za wszystkie kłamstwa Katarzyny, która perfidnie oszukała nie tylko śledczych, ale wszystkie osoby, które chciały pomóc w odnalezieniu porwanego niemowlęcia, płacą podatnicy. Czy istnieje choć cień szansy, że Katarzyna W. odda te pieniądze?
– Jej sytuacja materialna jest niezbyt korzystna. Kobieta nie pracuje, utrzymywał ją mąż, nie mieli wspólnego trwałego majątku. Ale o jej wypłacalności również zdecyduje sąd – dodaje prokurator.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Wyrzucił syna na złość matce