Karzai o zbombardowaniu konwoju
Powołany w sobotę na szefa afgańskiego rządu tymczasowego Hamid Karzai odmówił komentowania doniesień o zbombardowaniu przez amerykańskie samoloty konwoju zmierzającego do Kabulu. Według Amerykanów znajdowali się w nim bojownicy al-Qaedy, zdaniem okolicznych mieszkańców i agencji Afghan Islamic Press - byli to przedstawiciele starszyzny plemiennej zmierzający na zaprzysiężenie nowego szefa rządu.
Poproszony o komentarz do tego wydarzenia Karzai początkowo zaprzeczył jakoby bombardowanie miało miejsce. Gdy dowiedział się jednak, że Amerykanie potwierdzili zajście, szef rządu tymczasowego zapowiedział, że wraz z amerykańskimi przyjaciółmi zweryfikuje nadchodzące informacje. Karzai przychylił się jednak do stwierdzenia, że najprawdopodobniej ofiary nie były przedstawicielami starszyzny plemiennej.
Zdaniem Amerykanów, zbombardowany konwój pojazdów pierwszy otworzył ogień. Siły przyjazne nie strzelają pociskami przeciwlotniczymi - oświadczył dowódca oddziałów amerykańskich w Kabulu generał Tommy Franks.
W ataku przeprowadzonym w nocy z czwartku na piątek zginęło od 50 do 60 ludzi oraz zniszczonych zostało 15 pojazdów. Pociski trafiły także w 10 domów oraz meczet we wsi Asmani Kilai we wschodniej prowincji Paktia. (jd)