PolskaKarol Świerczewski: człowiek, który się kulom nie kłaniał

Karol Świerczewski: człowiek, który się kulom nie kłaniał

28 marca 1947 roku około godziny 9 na drodze do Cisnej pod Jabłonkami w Bieszczadach zginął generał Karol Świerczewski. Jego śmierć stała się dla władz Polski Ludowej doskonałą okazją do wykreowania go na męczennika nowego socjalistycznego ustroju. Człowiek, który się kulom nie kłaniał, poległ od trzech kul partyzantów z Ukraińskiej Powstańczej Armii.

Karol Świerczewski: człowiek, który się kulom nie kłaniał
Źródło zdjęć: © Zbiory Ośrodka KARTA

27 marca 1947 roku samolot z gen. Świerczewskim wylądował w Krośnie. Generał spędził noc w Sanoku, by zaraz z samego rana wyruszyć na inspekcję wojskową do Leska i Baligrodu. Dalszych wizyt nie planowano, dlatego decyzja Świerczewskiego o wyjeździe do Cisnej wszystkich wprawiła w osłupienie. Generał nie dał wyperswadować sobie pomysłu – nie ostudziły jego zamiarów: brak rozpoznania terenu i ubezpieczenia trasy przejazdu oraz zbyt mała liczebnie eskorta. Upierał się by dokonać kontroli kolejnej jednostki Wojsk Ochrony Pogranicza, wysuniętej najdalej na wschód.

Karol Świerczewski urodził się w 1897 roku w Warszawie, ukończył edukację po dwóch klasach szkoły powszechnej. Zaraz po wybuchu pierwszej wojny światowej w 1915 roku został ewakuowany (jako pracownik fabryki Gerlach) do Rosji. To właśnie wydarzenie naznaczyło całe jego życie i wszystkie późniejsze wyboru – większość życia spędził w Związku Radzieckim jako bolszewik z przekonania, a nie z wyboru (jak np. oportunista gen. Rola-Żymierski).

Dwa lata później zaciągnął się do wojsk bolszewickich, m.in. brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku jako dowódca batalionu Armii Czerwonej. Z rozkazu Stalina uczestniczył też w hiszpańskiej wojnie domowej (1936-38) – to wówczas zrodził się jego znany pseudonim „Walter”. Tam też poznał się z Ernestem Hemingwayem, który jednemu z generałów w swojej powieści „Komu bije dzwon” nadał cechy charakteru Świerczewskiego.

Podczas drugiej wojny światowej jego przywódcze i strategiczne niekompetencje były wręcz legendarne. Jako generał Armii Czerwonej w bitwie pod Wiaźmą dowodził 10 tysięczną dywizją, z której po kilku dniach zostało tylko pięciu żołnierzy... Równie legendarny był jego alkoholizm – aforyzm „Człowiek, który się kulom nie kłaniał” można czytać jako wyjaśnienie jego pijackiej brawury. W stanie głębokiego upojenia alkoholowego „Walter” po prostu nie zwracał uwagi na ostrzał nieprzyjaciela.

Pod koniec roku 1944 Świerczewski został dowódcą 2 Armii Wojska Polskiego, wcześniej z rozkazu Stalina zajmował się organizacją polskich sił zbrojnych w ZSRR u boku gen. Berlinga, który jednak odmówił z nim współpracy właśnie z powodu jego alkoholizmu.

28 marca 1947 roku konwój trzech samochodów inspekcyjnych z generałem Świerczewskim ruszył w kierunku Cisnej, by zaraz się zatrzymać – awaria jednego z aut wyeliminowała kilku żołnierzy z i tak nielicznej już obstawy. Dwa auta ruszyły w dalszą drogę. Po przejechanych niespełna 10 km grupa inspekcyjna generała „Waltera” wpadła w zasadzkę przygotowaną przez partyzantów UPA. Zginęło trzech polskich żołnierzy, w tym generał Karol Świerczewski – wg wersji oficjalnej od dwóch kul (w brzuch i lewą łopatkę), wg faktów (ran na ciele) od trzech kul (trzecia kula miała ranić generała w pośladek).

Okoliczności śmierci Świerczewskiego budziły wiele sprzecznych interpretacji. A zeznania świadków, które potrafiły różnić się nawet co do momentu śmierci generała oraz długości ostrzału, tylko te kontrowersje podsycały. W roku 1970 powołano specjalną komisję, która miała całkowicie wyjaśnić przyczyny wydarzenia z 28 marca 1947 roku. Jednym z jej członków był Jan Gerhard (na początku lat 50. podejrzewany o udział w spisku na życie generała, z zarzutów jednak oczyszczony), który tego feralnego dnia był ze Świerczewskim na drodze do Cisnej. Komisja jednak nigdy nie ukończyła swojej pracy – Jan Gerhard został zasztyletowany w 1971 roku w swoim warszawskim mieszkaniu (wg śledztwa zbrodnię popełniono na tle rabunkowym). Wcześniej jeszcze włamano się do domu Mariana Naszkowskiego (kierującego pracami komisji) i z sejfu, pozostawiając kosztowności i pieniądze, wykradziono tylko raport wyjaśniający okoliczności śmierci Świerczewskiego.

Według różnych interpretacji „zamachu na Świerczewskiego” najczęściej przewija się kilka hipotetycznych teorii: 1. zleceniodawcą było NKWD, które chciało usunąć niewygodnego świadka czystek i morderstw wśród współtowarzyszy walczących w Hiszpanii; 2. zabójstwo zlecił sam Stalin, któremu Świerczewski miał odmówić przyjęcia teki ministra bezpieczeństwa publicznego; 3. całą akcję zaaranżował polski Urząd Bezpieczeństwa, nie tylko chcąc pozbyć się generała, ale też zyskać pretekst do przeprowadzenia od dawna już planowanej Akcji „Wisła”; 4. zasadzkę przygotowali partyzanci UPA, którzy mogli też dostać wiadomość o wizycie ważnej osobistości z „zewnętrznych” źródeł.

Śmierć Świerczewskiego wyniosła generała do panteonu polskich męczenników rewolucji socjalistycznej. „Walter” stał się ikoną bohaterstwa, służby i poświęcenia dla Polski Ludowej. Jego imieniem nazywano szkoły, ulice i osiedla. Działania te były jednak życzeniowym zaklinaniem rzeczywistości, zakłamywaniem faktów historycznych – biografia Karola Świerczewskiego, która mogła wybrzmieć dopiero w pełni po 1989 roku, negatywnie zweryfikowała jego członkostwo w klubie niezłomnych bohaterów, którzy się kulom nie kłaniali.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (63)