Kapturek wrócił na ekrany
Reklama telewizyjna z udziałem Czerwonego Kapturka nie spodobała się Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Nakazała ona zaprzestanie emisji. Kapturek się nie poddał i w zmodyfikowanej formie wrócił na ekrany. Ku uciesze tysięcy jego zwolenników.
Reklama ukazywała zmienioną wersję bajki o Czerwonym Kapturku. W spocie wyprawa Czerwonego Kapturka przez piękny las, wśród latających motyli i śpiewających ptaków nie kończy się wizytą w domu babci, ale nóżką uwięzioną w sidłach. Okazuje się, że… Heyah (właściciel reklamy) nie umie opowiadać bajek.
Reklamę zakwestionowali specjaliści z KRRiT. - Jest ona zrobiona w konwencji filmu animowanego, typowego dla dobranocek - tłumaczy Rafał Rastawicki, rzecznik przewodniczącej KRRiT. - Otrzymywaliśmy listy od rodziców, że wywołuje ona strach, niepokój. Dzieci nie rozumieją, co się dzieje, myślą, że ktoś skrzywdził bohaterkę bajki. Ta reklama, emitowana przez cały dzień, zagrażała rozwojowi psychicznemu maluchów. Stąd też nasza reakcja. Informacja ta nie przeszła bez echa.
Internauci zamieścili tysiące komentarzy - tworzą się komitety obrony Kapturka, na ten temat wypowiadają się publicyści i dziennikarze. Pierwszy raz decyzja Rady spotkała się z takim odzewem. Heyah (operator telefonii komórkowej) także zareagował natychmiast i zmodyfikował reklamę. Zamiast obrazu uwiezionego Kapturka na ekranie pojawia się czarna plansza z napisami. - Ta wersja już nie budzi naszych zastrzeżeń - dodaje Rastawicki. Zastrzeżeń KRRiT nie budzą inne reklamy (np.: wychodzące z muszli klozetowej i zlewu robaki). Zgodnie ze słowami rzecznika, w tych przypadkach rodzice nie interweniowali.
Rodzicu! Tłumacz!
Małgorzata Szulik, psycholog:
- Nie sądzę, żeby sama reklama, indywidualnie mogła negatywnie wpłynąć na rozwój dziecka. Wiele zależy od rodziców, od tego, w jaki sposób wyjaśniają dzieciom ich wątpliwości. Telewizja pokazuje znacznie bardziej drastyczne obrazy, niż reklamy. Opiekunowie wychowują dziecko, nie telewizja. To oni powinni towarzyszyć dzieciom w oglądaniu programów, tłumaczyć i wyjaśniać wszystko to, co budzi niepokój ich pociech. Poza tym należy kontrolować, co milusińscy oglądają. Nie wolno pozostawiać ich przed telewizorem bez opieki.
Korekta
Agata Borowska, rzecznik prasowy Heyah:
- Z badań wynika, że jest to bardzo popularna reklama. Otrzymujemy wiele telefonów, maili. Dlatego zdecydowaliśmy się lekko ją zmodyfikować, by mógła jak najszybciej wrócić na ekrany. Mamy jednak dobrą wiadomość dla miłośników Czerwonego Kapturka. Pierwotną wersję spotu z kampanii „Heyah nie opowiada bajek” można zobaczyć na internetowej stronie Heyah.
Katarzyna Kwiatek