Kapelan prezydenta jest z opcji Karola Nawrockiego. I co w tym szokującego? [OPINIA]
Karol Nawrocki wybrał kapelana. Został nim salezjanin, ksiądz dr hab. Jarosław Wąsowicz. I choć jedna ze stron zawrzała oburzeniem, to jest ono przesadzone. Kapelan prezydenta, owszem, wywodzi się ze środowiska politycznego zbliżonego do Nawrockiego, a niektóre z jego działań budziły słuszne kontrowersje, ale jednocześnie to poważny historyk i duchowny - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Zacznę od tego, że nie jestem do końca obiektywny. Księdza Jarosława Wąsowicza mam wśród znajomych w mediach społecznościowych, a nasze drogi zawodowe kilkukrotnie się przecinały. I pewnie także dlatego mój stosunek do niego jest daleki od głębokiego "oburzu", który wylał się z mediów (głównie społecznościowych).
Dlaczego? Bo ja po prostu wiem, że kilka zdjęć i kilka gestów (tak, część z nich jest nie do obrony w przypadku księdza), a także kilka wypowiedzi (dalece nieodpowiednich), nie wyczerpuje prawdy w tej barwnej - niekiedy w duchu sienkiewiczowskim - postaci. Ksiądz Wąsowicz ma wyraziste poglądy polityczne (co nie byłoby zarzutem, gdyby ich czasem w przesadny sposób nie eksponował), jest duszpasterzem kibiców (co nie jest w przypadku salezjanina, który ma się zajmować każdą młodzieżą, niczym zaskakującym), ale nie sposób go sprowadzić do tych kwestii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polityczna wojna na prawicy? "PiS próbuje pokazać dominację"
Ksiądz Wąsowicz duszpasterzem kibiców? I co z tego!
Zresztą część z tych zarzutów, jakby część ze środowisk dziennikarskich jeszcze nie dostrzegła, że nadgorliwość ideologiczna raczej szkodzi, niż pomaga ich stronie, jest wyraźnie dęta. Tak jest ze zdjęciami, na których ksiądz Wąsowicz występuje z liderami środowisk kibicowskich w Gdańsku. Owszem ani Olgierd L., ps. "Olo", ani Grzegorz H., ps. "Śledziu", oskarżony o propagowanie treści neonazistowskich, nie są z pewnością osobami zaufania publicznego, ale też zdjęcia z nimi, nawet jeśli pochodzą z imprez, nie są dowodem na nieodpowiednie zachowanie księdza.
Duszpasterz czy ksiądz idzie do środowisk, które uznaje za przestrzeń swojego posługiwania, i nie separuje się tam od każdego, kto - nawet jego zdaniem - jest nieodpowiedni. Jeśli chcemy Kościoła otwartego na ludzi z peryferiów, to nie ma powodów, by duszpasterze nie spotykali się także z przedstawicielami półświatka. Jeśli zaś ktoś chce do takich ludzi wychodzić, to będzie miał także zdjęcia z nieodpowiednimi osobami.
I dlatego kompletnie nie rozumiem "oburzu" na nowego kapelana.
"Kapelan prezydenta RP Karola Nawrockiego podczas zakrapianego spotkania w objęciach neonazisty i kryminalisty Grzegorza H. ps. 'Śledziu', oskarżonego w związku z działaniem zorganizowanej grupy w agencji towarzyskiej Rozi. Grzegorz H. wytatuował na swoim ciele swastyki i wizerunek Hitlera" - napisał dziennikarz Bertold Kittel.
Nie bardzo rozumiem, co tak oburzyło dziennikarza? Alkohol - raczej nie, bo naprawdę znalezienie polityków czy księży z każdej opcji na zakrapianych imprezach nie jest żadnym problemem. Towarzystwo? OK - może nie jest nadzwyczajne, ale jak wychodzić do ludzi z peryferiów (a półświatek z pewnością takimi peryferiami jest) i się z nimi nie fotografować? Bo jeśli tatuaże, to z całą pewnością ich nosicielem nie jest ksiądz Wąsowicz. Trudno mu więc zarzucić, że ktoś inny zrobił sobie skandaliczne tatuaże.
Zdjęć tego rodzaju może być zresztą więcej, bo wszyscy wiedzą, że ksiądz Wąsowicz od lat zaangażowany jest w tworzenie duszpasterstwa kibiców (sam też jest kibicem), a to oznacza, że spotyka się z bardzo różnymi ludźmi, spowiada różnych ludzi i z różnymi ludźmi ma zdjęcia.
Czy to zarzut? Sam nie jestem kibicem i mam rozmaite problemy z tym środowiskiem, ale… To akurat żaden zarzut do księdza, że pracuje z różnymi ludźmi, także z takimi, którym w pewnych kwestiach jest daleko do Kościoła. Jeśli mamy księży (za mało, ale jednak mamy), którzy nie obawiają się współpracy ze środowiskami lewicowymi, to dlaczego ma nas oburzać duchowny, który współpracuje ze środowiskami kibicowskimi?
Antykomunizm przesłaniający historię
Odmiennie - nieco surowej - można ocenić inne działania księdza Wąsowicza. Tak jest z mało roztropnym (by nie powiedzieć nieodpowiednim i głupim) zdjęciem z dwoma wyciągniętymi środkowymi palcami na tle logo "Gazety Wyborczej". Duchowny ma prawo prywatnie myśleć o tym dzienniku, co chce, może rozmaicie oceniać poglądy jego założycieli lub dziennikarzy, ale z pewnością nie powinien pokazywać obraźliwych gestów i manifestować w mediach społecznościowych takiej postawy.
To nieakceptowane i to z dwóch powodów: po pierwsze duchowni nie powinni publicznie ujawniać swoich poglądów, a po drugie nie powinni być tymi, którzy dzielą jeszcze bardziej i tak podzielone społeczeństwo. Z tej perspektywy działanie księdza zaakceptowane być nie może.
Analogicznie i jeszcze surowiej trzeba ocenić wypowiedź Wąsowicza na temat Tadeusza Mazowieckiego czy Leszka Kołakowskiego.
- Trzeba zrobić wszystko, żeby nie trwać w takiej historycznej schizofrenii. Z jednej strony mówimy "Inka" - bohaterka, a z drugiej strony jej kaci albo ci ludzie, którzy z bronią w ręku walczyli z żołnierzami wyklętymi, a do takich należał chociażby Jaruzelski, Kiszczak, Bauman, Mazowiecki, Kołakowski, dzisiaj są dawane za wzór. No to coś jest nie tak w tej całej historii - mówił ksiądz podczas wykładu w Zespole Szkół Przemysłu Spożywczego w Kielcach.
I choć za wypowiedź w sposób bardzo ostrożny przeprosił, to trudno nie dostrzec, że zestawienie Kiszczaka i Mazowieckiego, czy Jaruzelskiego i Kołakowskiego, jest głęboko nieuczciwe intelektualnie i nieprawdziwe historycznie, tak jak sugestia, że Mazowiecki walczył z bronią w ręku z żołnierzami wyklętymi. To zwyczajnie nieprawda i historyk powinien to wiedzieć.
Skąd się to bierze? I tu dochodzimy do niewątpliwego zarzutu. Otóż ksiądz Wąsowicz, skądinąd świetny popularyzator historii żołnierzy wyklętych i naukowiec, bo ma przecież tytuł doktora habilitowanego historii, prezentuje wizję historii dość jednostronną politycznie, zaangażowaną i niezdolną do niuansowania. Jeśli ktoś w Leszku Kołakowskim nie jest w stanie dostrzec człowieka niezwykle zasłużonego dla Polski, a Tadeusza Mazowieckiego zestawia z Czesławem Kiszczakiem, to uprawia propagandę partyjną, a nie historię. I to nawet gdy w innych kwestiach historycznych (choćby w upamiętnieniu Inki) ma niewątpliwie zasługi, których nie wolno i nie należy pomijać.
Kapelan prezydenta od prezydenta
To wszystko nie może przesłonić jednak faktu, że ksiądz Wąsowicz jest jednym z bardziej wytrwałych badaczy historii swojego zgromadzenia, archiwistą i wykładowcą seminaryjnym, organizatorem pielgrzymek do Ostrej Bramy, że towarzyszy młodym i nieco starszym kibicom (może niekiedy za bardzo ulegając emocjom kibicowskim, a za mało je temperując) i że w ten sposób wypełnia - jak sam podkreśla - charyzmat swojego zgromadzenia. On sam dał temu wyraz, gdy w mediach społecznościowych dziękował prezydentowi elektowi za powołanie na stanowisko.
"Panie Prezydencie Karolu Nawrocki, dziękuję za zaufanie, które odbieram także jako wyróżnienie dla wielu wspaniałych ludzi, z którymi Pan Bóg pozwolił mi przez lata realizować charyzmat salezjański, wyróżnienie dla środowisk patriotycznych. Niech Bóg błogosławi Polsce!" - podkreślił.
Ten krótki wpis świetnie oddaje to, jak sam postrzega swoją służbę.
A jakim ksiądz Wąsowicz będzie kapelanem? Jeśli uda mu się pokazać, że potrafi zdystansować się od części także swoich przekonań, jeśli stanie się głosem dialogu, to może pokazać się od najlepszej strony. Jeśli jednak pozostanie przy najbardziej radykalnych i niesprawiedliwych tezach historycznych i będzie w nich utwierdzał także prezydenta, to może nie odgrywać roli, do jakiej został powołany.
Kim ma zaś być kapelan prezydenta? Głosem sprzeciwu wobec tego, co w pomysłach i sugestiach prezydenta jest niezgodne z nauczaniem Kościoła.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".