Kandydat polskiego pochodzenia krytykuje opozycję
Jeden z opozycyjnych kandydatów na prezydenta Jarosław Romańczuk skrytykował trzech liderów opozycji: Witala Rymaszeuskiego, Andreja Sannikaua i Mikołę Statkiewicza, którzy wieczorem w niedzielę prowadzili demonstrację w centrum Mińska, rozbitą przez milicję.
20.12.2010 | aktual.: 20.12.2010 15:23
Romańczuk ogłosił oświadczenie na konferencji prasowej w poniedziałek rano. Czytał je z kartki.
- Niestety, podczas mityngu Mikoła Statkiewicz, Andrej Sannikau i Wital Rymaszeuski wezwali i zaprowadzili ludzi na Plac Niepodległości. Tam sprowokowali niepokoje i podjęli próbę zajęcia budynku rządu. Życie tysięcy ludzi znalazło się w zagrożeniu. Andrej Sannikau, którego zachęcała żona Irina Chalip, bardzo chciał zaszkodzić kruchemu dialogowi, jaki rodzi się między Białorusią a wspólnotą międzynarodową - oświadczył wiceszef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej.
- Jestem przekonany, że rewolucje na Białorusi niszczą demokrację. Masowe akcje z użyciem siły nie mogą stworzyć atmosfery do pełnowartościowego dialogu społecznego - oświadczył kandydat, ekonomista o polskich korzeniach.
Statkiewicz, Sannikau i Rymaszeuski, a także Irina Chalip zostali zatrzymani przez milicję w trakcie demonstracji.
Wystąpienie Romańczuka pokazuje w wydaniach wiadomości białoruska telewizja państwowa, opublikowano je na stronie oficjalnej agencji informacyjnej BiełTA.
Telewizja prezentuje w wiadomościach materiały potępiające demonstrację, mówi, że uczestniczył w niej niekontrolowany tłum, ekstremiści, pijana młodzież. Zdjęcia ludzi rozbijających szyby w drzwiach rządowego budynku przeplatane są kadrami pokazującymi butelki z alkoholem i informacjami o zatrzymanym przez milicję samochodzie z pałkami i zbiornikami z gazem.
Romańczuk to białoruski polityk i ekonomista polskiego pochodzenia, założyciel i przewodniczący Centrum Naukowo–Badawczego im. Misesa, wiceprzewodniczący Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, kandydat na prezydenta Białorusi w wyborach 2010.