Kandydat Kuomintangu prowadzi w wyborach na Tajwanie
Zamknięto lokale wyborcze na Tajwanie,
gdzie odbywały się wybory prezydenckie i referendum w
sprawie członkostwa w ONZ. Pierwsze sondaże wskazują na
prowadzenie kandydata Kuomintangu - Ma Ying-jeou.
22.03.2008 | aktual.: 22.03.2008 11:02
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/wybory-prezydenckie-na-tajwanie-6038637572051585g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/wybory-prezydenckie-na-tajwanie-6038637572051585g )
Wybory prezydenckie na Tajwanie
W elekcji startowało dwóch kandydatów. Tajwańskie stacje telewizyjne ETTV i TVBS podały, że po przeliczeniu około 30% głosów przewaga przedstawiciela opozycji Ma nad jego rywalem z rządzącej Demokratycznej Partii Postępowej (DPP) Frankiem Hsieh wynosi blisko 20%.
Dokładne rezultaty głosowania będą znane wieczorem.
Wybory przebiegały w dość nerwowej atmosferze, ze względu na próbę zamachu na obecnego tajwańskiego prezydenta Czen Szuej-biena. Prezydent Czen w ostatnim dniu kampanii został postrzelony, w związku z czym - z obawy przed przemocą - wokół lokali wyborczych rozmieszczono znaczne siły policyjne.
Frekwencja była wysoka. Komisja wyborcza podała, że w głosowaniu wzięło udział około 75% z 17 milionów uprawnionych.
W przeciwieństwie do konfrontacyjnie usposobionego Czena, który podkreślaniem niezależności Tajwanu wielokrotnie drażnił chińskie władze, obaj kandydaci reprezentują umiarkowane stanowisko wobec Pekinu.
Ma, były burmistrz Tajpej z opozycyjnej Partii Nacjonalistycznej (Kuomintang), opowiada się za stworzeniem wspólnego z Chinami rynku oraz ustanowieniem stałych połączeń lotniczych i morskich między wyspą a kontynentem. Opowiada się także za reunifikacją z Chinami, jeśli staną się one państwem demokratycznym. Zastrzegł jednak, że do rozmów zjednoczeniowych z pewnością nie dojdzie za jego prezydentury.
Hsieh, były premier Tajwanu z DPP, jest natomiast zwolennikiem niepodległości Tajwanu, jednak zdecydowanie bardziej umiarkowanym niż wywodzący się z tej samej co on partii ustępujący prezydent. Podobnie jak jego rywal - choć bardziej wstrzemięźliwie - proponuje zacieśnienie stosunków handlowych z komunistycznymi Chinami w celu pobudzenia tajwańskiej gospodarki.
Agencja dpa komentowała, że ostatnie wydarzenia w Tybecie sprawiły, iż Tajwańczycy z niepokojem zapatrywali się na ewentualne zbliżenie z Chinami. Dlatego też, pomimo dużej przewagi Ma Ying-jeou w sondażach, oraz zdecydowanej wygranej jego partii w styczniowych wyborach parlamentarnych, wynik sobotnich wyborów prezydenckich nie jest przesądzony.
Równocześnie z wyborami odbyło się referendum, w którym mieszkańcy wyspy mieli zadecydować, czy ma ona nadal ubiegać się o członkostwo w Organizacji Narodów Zjednoczonych i czy powinna to robić jako "Tajwan", czy też pod swoją oficjalną nazwą "Republika Chińska".
Komitet Generalny Zgromadzenia Ogólnego NZ już piętnaście razy odrzucał wniosek Tajwanu o przyjęcie go w poczet członków ONZ, dlatego też uważa się, że sobotnie referendum ma wymiar czysto symboliczny. Jednak w obawie przed reakcją Chin, USA wysłały w rejon Cieśniny Tajwańskiej dwa lotniskowce.
Tajwan oddzielił się od Chin w 1949 r., gdy członkowie Kuomintangu ze swym przywódcą Czang Kaj-szekiem zbiegli tam po przegranej wojnie domowej z komunistami. Pekin traktuje Tajwan jako zbuntowaną prowincję, Tajpej zaś uważa się za prawowity rząd całych Chin.
Tajwańczycy reprezentowali Chiny w ONZ do 1971 r., ale zostali stamtąd wyparci przez Pekin. Obecnie Tajwan utrzymuje formalne stosunki dyplomatyczne tylko z 23 krajami świata.