ŚwiatKandydaci na prezydenta Afganistanu zbojkotowali ponowne liczenie głosów po wyborach

Kandydaci na prezydenta Afganistanu zbojkotowali ponowne liczenie głosów po wyborach

Drugi z kandydatów w wyborach prezydenckich w Afganistanie, były min. finansów Aszraf Ghani wycofał swoich przedstawicieli z procesu weryfikowania pod nadzorem ONZ wyników drugiej tury głosowania. Wcześniej taką samą decyzję podjął Abdullah Abdullah.

Kandydaci na prezydenta Afganistanu zbojkotowali ponowne liczenie głosów po wyborach
Źródło zdjęć: © AFP | Shah Marai

27.08.2014 | aktual.: 27.08.2014 13:04

- Mimo że wydaje się to trochę wbrew zasadom, to jednak pod względem politycznym jest to rozsądna decyzja - powiedział przedstawiciel sztabu wyborczego Ghaniego, Daoud Sultanzoj. Dodał jednocześnie, że decyzja kandydata na prezydenta podyktowana była chęcią osiągnięcia sprawiedliwości.

Wcześniej taką samą decyzję podjął drugi z kandydatów - Abdullah.

- Zbojkotowaliśmy proces ponownego przeliczania głosów, ponieważ dla nas jest on bezwartościowy. Niech liczą sobie dale" - powiedział główny audytor Abdullaha, Fazel Ahmad Manawi.

Rzecznik ONZ potwierdził, że pojawiło się "tymczasowo utrudnienie" w liczeniu głosów, ale nie chciał podać szczegółów.

Według znanych od lipca wstępnych wyników w czerwcowych wyborach prezydenckich w Afganistanie zwyciężył Ghani. Pokonany Abdullah zakwestionował wyniki, oskarżając komisję wyborczą o oszustwa.

Po rozmowach z sekretarzem stanu USA Johnem Kerry'ym politycy zgodzili się na uznanie wyników drugiej tury po ponownym przeliczeniu 8 mln ze wszystkich oddanych głosów. Proces weryfikacji odbywał się pod nadzorem ONZ w obecności przedstawicieli sztabów obu kandydatów.

We wtorek sztab Abdullaha zażądał poszerzenia kryteriów przy uznawaniu głosów za zmanipulowane i dał ONZ czas do środy na zaakceptowanie tego warunku.

Społeczność międzynarodowa obawia się, że brak politycznej stabilności w Afganistanie grozi talibską rebelią na kilka miesięcy przed wycofaniem się z tego kraju sił NATO, co jest przewidziane na koniec roku

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)