Kanada uważnie analizuje rosyjską obecność w Arktyce
Kanadyjski wywiad ocenia, że Rosja może użyć dronów do misji szpiegowskich w Arktyce - wynika z raportu kanadyjskich służb wywiadu.
Do raportu uzyskała dostęp agencja "The Canadian Press". Kanadyjski wywiad ocenia, że Rosja, która właśnie powiększa wojskową obecność na północy, może użyć bezzałogowych maszyn do celów szpiegowskich. Podobne zagrożenie - dodano w raporcie - stanowią Chiny.
Kanadyjski wywiad przekazał swoją analizę krajom grupy "Five Eyes", w której - poza Kanadą - są Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Australia i Nowa Zelandia. Five Eyes (Pięcioro oczu) to określenie dotyczące umowy o współpracy wywiadowczej tych krajów.
Kanadyjski wywiad zwrócił uwagę na rosnącą dostępność tanich dronów, produkowanych nie tylko na potrzeby wojska. Jak wskazała "The Canadian Press", wiadomo, że Rosja umieszczała już niewielkie stacje badawcze na krach lodowych, a wywiad ocenia, że mogłaby wykorzystywać zarówno takie stacje, jak i okręty podwodne i samoloty dalekiego zasięgu jako obiekty-matki szpiegowskich dronów.
W grudniu 2013 r. prezydent Rosji Władimir Putin zlecił zwiększenie wojskowej obecności w rosyjskiej Arktyce i ponowne otwarcie dawnej bazy. Putin twierdził wówczas, że Rosja będzie mogła w ten sposób bronić swej północnej granicy i zabezpieczać złoża surowców naturalnych. Wcześniej, w 2006 r., ówczesny prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew podpisał dokument ustalający rosyjską strategię dotyczącą Arktyki, która zakłada, że do roku 2020 Arktyka stanie się dla Rosji strategicznym terenem eksploracji złóż mineralnych.
Arktyka jest obszarem, któremu kanadyjski rząd poświęca od lat szczególną uwagę. Jest patrolowana przez Canadian Rangers, oddziały składające się przede wszystkim z Inuitów, umiejących się poruszać po tym trudnym terenie. Nad kanadyjską Arktyką prowadzone są też loty patrolowe - mimo że kanadyjskie siły zbrojne nie zakładają, by w bliskiej przyszłości doszło do jakichkolwiek starć wojsk na Północy. Co roku kanadyjska armia przeprowadza manewry na północy kraju.
W styczniu br. media pisały o operacji Nanook, regularnie prowadzonej w kanadyjskiej Arktyce przez kontrwywiad wojskowy. Jej cele to wykrywanie działań szpiegowskich, terrorystycznych i aktów sabotażu oraz zabezpieczanie manewrów kanadyjskiej armii.
Publikacja "The Canadian Press" wpisuje się w długi ciąg informacji wskazujących na rosnące obawy rządu kanadyjskiego dotyczące Arktyki. Latem ub.r. premier Stephen Harper, odbywający wtedy coroczną oficjalną podróż po Northwest Territories, podkreślał, że Kanada przygląda się z uwagą rosnącej wojskowej obecności Rosji w Arktyce, choć Rosja nie dokonuje tam tak "agresywnych ruchów" jak w Europie Wschodniej.
W sierpniu 2010 r. kanadyjski rząd przedstawił zasady swojej polityki w Arktyce oraz wzmacniania obecności politycznej, wojskowej i gospodarczej, zgodnie z którymi ochrona i promocja kanadyjskiej suwerenności w Arktyce jest "priorytetem nie do negocjacji". W sierpniu ub.r. rząd rozpoczął nowy program badawczy, którego celem jest rozwijanie technologii stosowanych w zimnym klimacie w różnych dziedzinach - jak wydobywanie surowców, transport, zwiększanie szans przeżycia w niskich temperaturach oraz budownictwo mieszkaniowe.
Na większą aktywność Kanady na arktycznych terenach należy więc patrzeć nie tylko w kontekście militarnym czy wywiadowczym, lecz także gospodarczym. Instytut Monitoringu Gospodarczego USA szacował, że w Arktyce może znajdować się 13 proc. nieodkrytych światowych złóż ropy i 30 proc. złóż gazu. Państwa arktyczne spierają się o granice w tym rejonie. Pod koniec 2013 r. Kanada złożyła w ONZ formalny wniosek w sprawie uznania roszczeń terytorialnych do ponad 1,7 mln km kwadratowych w Arktyce. Jeszcze w 2007 r. rosyjski okręt podwodny pozostawił rosyjską flagę na biegunie północnym.
Ocieplający się klimat dodatkowo może doprowadzić do pojawienia się możliwości komercyjnej żeglugi z Europy do Azji przez Przejście Północno-Zachodnie.