Kampania pisana listami. Kaczyński daje sygnał do walki. Kulisy konwencji PiS
Konwencja Europejska PiS, która była wielkim politycznymi manifestem przeciwko obecnej polityce Unii Europejskiej, miała tchnąć w szeregi partii nowego ducha.
Setki tysięcy złotych wydanych na imprezę mają przynieść setki tysięcy decydujących głosów w wyborach do PE. Twarzą kampanii będzie Beata Szydło. W tle trwa dyskusja o listach, na które może "wrócić" Jacek Saryusz-Wolski.
Konwencja zamyka listy
- Łapiecie oddech po serialu "listy wyborcze"? - zagadujemy w kuluarach konwencji PiS posła tej partii. - Złapałbym, ale strasznie tu duszno - mówi z uśmiechem.
Faktem jest, że partia w ostatnich dniach żyła zamieszaniem wokół kompletowania składów trzynastu list wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Nawet zagadywani przez nas przyszli kandydaci na europosłów nie byli jeszcze do końca pewni, z którego miejsca na liście wystartują.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ale do poniedziałku - jak usłyszeliśmy - to już wszystko ma być jasne. I zgodnie z tym, o czym pisaliśmy w WP, PiS zamknie proces zgłaszania i rejestracji list na początku tygodnia. - Wreszcie! - cieszyli się nasi rozmówcy.
"Duszna atmosfera", z której żartował nasz rozmówca na sobotniej konwencji, wynikała z kiepskiej wentylacji sali dla trzech tysięcy działaczy i zwolenników PiS w Centrum Expo XXI. Tam właśnie partia Jarosława Kaczyńskiego zainaugurowała kampanię europejską.
Kaczyński wskazał liderkę
- Ta konwencja realnie nic nie zmieni, to jasne, ale nie od tego ona była. Dzisiaj pokazaliśmy, w którym kierunku idziemy w tej kampanii. I co chcemy zrobić w UE. To po pierwsze. A po drugie, to wydarzenie wyjątkowo było nam dzisiaj potrzebne - przyznaje w kuluarach rozmówca z PiS.
Po to właśnie, by "złapać oddech" po kilkudniowym maratonie pod tytułem: "listy".
Dzisiaj politycy PiS byli już bardziej wyluzowani, rozmowni, ale ze świadomością, że za chwilę znów trzeba będzie się "spiąć" i ruszyć z kampanią w swoich okręgach.
W Warszawie nie będą bywać często - mają pracować w powiatach. Jarosław Kaczyński "pogonił" ich na konwencji, podkreślając, że ma to być najbardziej intensywna kampania w dziejach PiS.
Jej liderką ma być Beata Szydło - jako ta najbardziej wiarygodna (z punktu widzenia PiS) w sprawach europejskich polityk. Przynajmniej tak tłumaczyli nam to rozmówcy z partii.
To właśnie byłą premier prezes PiS - jako jedyną z kierownictwa partii - wymienił na scenie. I wskazał, że to jej głos ma być najbardziej słyszalny. Dlaczego? - Ona ma dla naszego elektoratu większą wiarygodność niż Mateusz Morawiecki, do którego przykleił się Zielony Ład, oczywiście "z pomocą" naszych kolegów z Suwerennej Polski - przyznaje polityk PiS.
Symbolem było podpisane przez Szydło tzw. europejskich zobowiązań PiS. To siedem postulatów: "Unieważnimy Zielony Ład. Zatrzymamy pakt migracyjny. Powstrzymamy nowy Traktat. Obronimy złotówkę, nie dla euro. Obronimy interesy polskiej wsi w UE. Wzmocnimy bezpieczeństwo i uzbrojenie Polski. Obronimy polską wolność".
O nich mówili politycy, działacze, naukowcy i publicyści na kilku panelach tematycznych, które odbywały się w jednej z sal Expo XXI. Tam debatowano m.in. o energetyce w UE, rolnictwie, wspomnianym Zielonym Ładzie, "Fit For 55", bezpieczeństwie, geopolityce czy ewentualnych zmianach traktatowych, którym stanowczo sprzeciwia się formacja Jarosława Kaczyńskiego.
Skończyć awantury, wykorzystywać błędy
Prezes był przez zgromadzonych fetowany i widać było, że relatywnie niezły wynik PiS (a na pewno wyższy niż się spodziewano) w wyborach samorządowych uciął jakiekolwiek dyskusje o potencjalnej zmianie przywództwa w partii. Zwłaszcza że jeden z ważnych polityków PiS w kuluarach - były członek rządu - przyznał nam, że jeszcze na początku tego roku jego partia była w politycznej depresji, bez nadziei na rychłe odbicie.
Dzisiaj atmosfery defetyzmu w PiS nie widać. Nasi rozmówcy, którzy będą mieli wpływ na strategię PiS w tej kampanii, mówili nam w kuluarach konwencji, że trzeba być w niej "konsekwentnym" i "wykorzystywać błędy przeciwnika".
I ziobryści, i ludzie z otoczenia Mateusza Morawieckiego obecni na sali, zapewniali nas, że w czasie kampanii "żadnych awantur w mediach" między nimi nie będzie.
A co ze sprawą Marka Suskiego, którego - jak pisała "Gazeta Wyborcza", a co potwierdziła prokuratura - miały inwigilować służby za rządów PiS? Sam zainteresowany w kuluarach konwencji unikał mediów. Nie chciał udzielać wypowiedzi, nie pchał się na afisz.
Z tego, co wiemy, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik mieli zapewniać go - również za pośrednictwem prezesa PiS - że nie był inwigilowany Pegasusem. Tyle że Suski w to nie wierzy, dlatego nie chciał, by Wąsik kandydował do PE w jego regionie - na Mazowszu.
A sam Kaczyński ma być całą sytuacją skonsternowany.
Nasi rozmówcy z PiS dziwili się tym, że Suski - jak mówili - "wkurzył się w ostatniej chwili", tuż przed zamknięciem kwestii list. Niektórzy podejrzewali, że sam z informacją o Pegasusie "poszedł do ‘Wyborczej’". Wcześniej miał powiedzieć o niej Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Sprawa będzie wyjaśniania w kolejnych dniach i zapewne nieprędko zniknie z medialnej agendy. Niemniej temat wywołuje też żarty: jeden z naszych rozmówców ironizował, że kampania jest "pisana listami": wyborczymi i inwigilowanych Pegasusem.
W kuluarach konwencji ubolewano nad tym, że kandydatem PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego - jak donosiły niektóre media - może nie być Jacek Saryusz-Wolski. Wieloletni europoseł chciał kandydować z "jedynki" w Warszawie, ale tam zaklepane miejsce miała Małgorzata Gosiewska. Dlatego - ponoć - nie chciał kandydować w ogóle.
Ale według informacji Wirtualnej Polski sprawa wcale nie jest rozstrzygnięta - Saryusz-Wolski może "wrócić" na listy PiS i kandydować z któregoś z okręgów na ścianie wschodniej - być może w województwie lubelskim albo kujawsko-pomorskim. Na razie temat nie jest przesądzony.
Wielu zwolenników i polityków PiS z niezrozumieniem przyjęło doniesienia, jakoby dla tak - jak powtarzali nasi rozmówcy - zasłużonego i kompetentnego europosła, jak Saryusz, nie było miejsca na listach.
Dziś wiadomo tyle, że Saryusz-Wolski - którego wystąpienie na konwencji było bardzo dobrze przyjęte - ma być kandydatem tej partii na komisarza Unii Europejskiej (wybór nowej Komisji Europejskiej - jesienią). Szkopuł w tym, że to misja straceńcza, bowiem kandydatów na komisarzy ogłasza rząd.
Decyzje Jarosława Kaczyńskiego nawet (a może zwłaszcza) dla członków jego własnej partii bywają niezrozumiałe. Ale zawsze przyjmowane są z nabożnością. I tak też było na konwencji.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Michal.Wroblewski@grupawp.pl