Kamiński przegrał głosowanie na wiceprzewodniczącego PE
Michał Kamiński przegrał wybory i nie obejmie stanowiska wiceprzewodniczącego PE. Do Prezydium wszedł natomiast Brytyjczyk z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, który samodzielnie wysunął swoją kandydaturę.
Kamiński przegrał w ostatniej, decydującej rundzie, uzyskując 174 głosy eurodeputowanych, najmniej spośród wszystkich kandydatów. Stało się tak, mimo że został wskazany przez swą frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Tej liczącej 55 posłów nowej frakcji, współtworzonej głównie przez brytyjskich torysów, PiS i czeski ODS, przypadało z matematycznej reguły D'Hondta jedno z 14 stanowisk wiceprzewodniczących.
We wtorek ujawnił się we frakcji EKR wewnętrzny konflikt. Wbrew decyzji grupy do głosowania zgłosił się też eurodeputowany Edward McMillan-Scott. Ogółem do głosowania zatwierdzającego wiceprzewodniczących zgłoszono więc 15 nazwisk, o jedno więcej, niż przewiduje skład prezydium. To dlatego głosowanie nie było - tak jak w poprzednich latach - formalnym zatwierdzeniem wcześniejszych partyjnych wskazań: jedna osoba z listy musiała odpaść.
Europoseł Jacek Saryusz-Wolski poinformował, że europosłowie PO z frakcji chadeków głosowali za Kamińskim.
McMillan-Scott zyskał 244 głosy. Za niepodporządkowanie się decyzji grupy i wystawienie własnej kandydatury (pod którą zebrał wymagane 40 podpisów eurodeputowanych) został wyrzucony z frakcji.
- Frakcja natychmiast wyrzuciła pana Scotta z szeregów - powiedział Jacek Kurski (PiS). - Frakcja się musi skonsolidować w obliczu tej sytuacji. Co cię nie zabije, to się wzmocni - dodał. Zagroził jednak wyciągnięciem konsekwencji wobec torysów za "samowolkę" - jak kandydowanie torysa określiły źródła bliskie PiS.
- Padła rozsądna propozycja, by w tej sytuacji Michał Kamiński został przewodniczącym całej frakcji - powiedział Kurski.
Oznaczałoby to odebranie przywództwa we frakcji torysom. Piastujący to stanowisko Timothy Kirkhope nie chciał komentować "propozycji", o której mówił Kurski. - Zrobimy wszystko, co możliwe, by polska delegacja była usatysfakcjonowana w ramach grupy - powiedział dziennikarzom po spotkaniu z eurodeputowanymi PiS. Dodał, że przedstawił im pewną ofertę, ale odmówił jej ujawnienia.
Zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze głosowania Michał Kamiński zyskał mniej głosów niż jego kolega McMillan-Scott. W obu pierwszych turach miał jednak więcej głosów, niż budząca wiele kontrowersji i niechęci, zwłaszcza wśród niemieckiej chadecji, niemiecka liberałka Silvana Koch-Mehrin. Ale Niemka w trzeciej turze wyprzedziła eurodeputowanego PiS, zdobywając 186 głosów poparcia, i weszła do prezydium, choć irytuje wielu eurodeputowanych licznymi wystąpieniami w telewizji i sesjami fotograficznymi w wielkonakładowych tytułach. Raz pozowała do pewnego tygodnika nago, będąc w ciąży.
Eurodeputowana wywołała niechęć kolegów w PE, zwłaszcza z CDU, kiedy zarzuciła im, że wolą, by sesje PE odbywały się w Strasburgu (a nie Brukseli), by korzystać z usług prostytutek we francuskich hotelach.
McMillan-Scott, eurodeputowany od 1984 roku, dotychczasowy wiceszef PE, jest znany z tego, iż najbardziej spośród torysów sprzeciwiał się ich wyjściu z największej, chadeckiej frakcji w PE - Europejskiej Partii Ludowej. Niewykluczone, że teraz wróci do tej frakcji.