Kamil Durczok zeznaje. Były prezenter ujawnia kulisy kolizji
W środę rozpoczął się proces Kamila Durczoka, który pod wpływem alkoholu spowodował wypadek. - 26 lipca obudziłem się ok. godz. 6-7, wtedy wypiłem duże piwo i istotną część drugiego dużego kufla. Poczułem się znacznie lepiej - przypomniał zeznania prezentera sąd w Piotrkowie Trybunalskim.
Były dziennikarz zeznawał we wtorek przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim. Kamil Durczok przyznał w śledztwie, że przed jazdą samochodem pił spore ilości alkoholu. W wieczór poprzedzający podróż zmieszał piwo, białe wino oraz whisky.
- Nie pamiętam, kiedy położyłem się spać, ale było już ciemno. 26 lipca obudziłem się ok. godz. 6-7, wtedy wypiłem duże piwo i istotną część drugiego dużego kufla. Poczułem się znacznie lepiej. Nic nie jadłem, wyjechałem między godz. 8-9 - mówił Kamil Durczok. Dodał, że w trasie towarzyszyła mu poznana w Krakowie Karolina, jednak przez całą drogę to on był kierowcą.
- Czułem się na tyle dobrze, że wydawało mi się, że jadę z właściwą prędkością. (…) W mojej ocenie nie przekroczyłem dozwolonej prędkości. Do najechania na pachołek oddzielający pas doszło w momencie, kiedy "zabrzęczał" mój telefon - dodał były prezenter.
Koronawirus. Czy Jarosław Kaczyński już się zaszczepił? Radosław Fogiel mówi, jak jest
Kamil Durczok zeznaje. "Muszę ponieść karę i ją poniosę"
Śledczy jednak nie mają złudzeń - według nich Durczok przejechał autostradą 370 kilometrów, ze średnią prędkością 140 km/h. W chwili, kiedy utracił panowanie nad pojazdem i uderzył w pachołki oddzielające pas wyłączony z ruchu, jechał z prędkością 96 km/h, a w miejscu tym było ograniczenie do 70 km/h.
- Dziś z całą ostrością i wyrazistością dociera do mnie fakt, jak bardzo niewytłumaczalne i nie do usprawiedliwienia było to zdarzenie. To się zwyczajnie nie miało prawa zdarzyć, ale się jednak zdarzyło. Staję przed wysokim sądem z pełną świadomością tego, że za to, co zrobiłem, muszę ponieść karę, powinienem ją ponieść i tę karę poniosę - zaznaczał podczas rozprawy Durczok.
Były prezenter poinformował, że rozpoczął terapię. - To proces długi, ale najważniejsze że się rozpoczął - zapewniał sąd były dziennikarz. Na koniec przyznał się do prowadzenia samochodu pod wpływem, odmówił odpowiadania na pytania oraz składania wyjaśnień, a także odrzucił zarzut o spowodowaniu katastrofy w ruchu lądowym.
Przypomnijmy, że do wypadku z udziałem Kamila Durczoka doszło w piątek 26 lipca 2019 roku około godz. 13:00. Jechał on BMW X6 trasą A1. Na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego 51-latek uderzył w pachołki rozdzielające jezdnię. Jeden z nich uderzył w nadjeżdżający z naprzeciwka samochód. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Okazało się, że były dziennikarz był pod znacznym wpływem alkoholu, wcześniej zażywał także środki uspokajające, po zażyciu których nie powinno prowadzić się pojazdów mechanicznych przez następne 24 godziny.
Kamil Durczok zgodził się na podawanie całego nazwiska. Śledczy oskarżają go o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.