Kaleta odrzuca propozycję zakładu Tulei. Proponuje debatę w TVN24
Sebastian Kaleta nie przyjmuje propozycji zakładu Igora Tulei. Chodzi o wygraną sędziego w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. - Jeśli ten wyrok będzie wykonany, to on odejdzie z polityki, a jeśli nie będzie wykonany, to ja odejdę z sądu - mówił Tuleya. - Zamiast zakładów proponuję rzetelną debatę w stacji, poprzez którą swoją propozycję złożył – odpowiada Kaleta w WP.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w czwartkowym wyroku dotyczącym Igora Tulei przyznał, że Polska naruszyła prawo do rzetelnego procesu i musi zapłacić sędziemu 36 tys. euro zadośćuczynienia. W reakcji wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta stwierdził, że "rząd nie może wypłacić wskazanej kwoty z uwagi na brzmienie wyroku TK (K 7/21), który stwierdza, że ETPCz nie jest uprawniony do oceny legalności powołań sędziowskich w Polsce. Zatem wydane orzeczenie nie ma żadnej mocy wiążącej wobec Polski".
Sędzia jest jednak przekonany, że prędzej czy później wyrok zostanie wykonany. W "Faktach po Faktach" w TVN24 Tuleya stwierdził, że polityk "kompromituje siebie i kompromituje nasz kraj w świecie". – W każdym demokratycznym kraju wyroki sądów powinny być respektowane i wykonywane. Powinniśmy się trochę przyzwyczaić, bo u nas wykonywane są wyroki, które akurat rządzącym odpowiadają".
Tuleya zaproponował Kalecie zakład. "Możemy się nawet z panem wiceministrem umówić, że jeśli ten wyrok będzie wykonany to on odejdzie z polityki, a jeśli nie będzie – ja odejdę z sądu". - Proponowanie przez sędziego politykom zakładów o takim charakterze jest niepoważne. Jeśli jakaś sprawa dotycząca mnie albo innego polityka trafi kiedyś do jego referatu, jak będziemy mogli ocenić jego apolityczność czy neutralność? – odpowiada w WP wiceminister sprawiedliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiceminister atakuje sędziego. "Utracił przymioty"
Polityk Suwerennej Polski przekonuje, że sprawy dotyczące polityka trafiały już do referatu sędziego. - Przypominam, że sprawa będąca przedmiotem jego postępowania immunitetowego przecież bezpośrednio dotyczyła posłów na Sejm. W ten sposób sędzia sam udowadnia, że utracił przymioty niezbędne do sprawowania urzędu sędziego – twierdzi.
Wiceminister w swojej wypowiedzi atakuje sędziego, ale propozycji zakładu nie chce przyjąć. W zamian proponuje debatę. - Tak ochocze stawiane propozycje świadczą o tym, że sędzia Tuleya już dawno wyszedł z roli sędziego, a występuje już raczej jako polityk i być może rzeczywiście powinien zrezygnować z urzędu sędziowskiego, ale bez żadnych zakładów - dodaje.
- Proponowanie takich zakładów świadczy również o arogancji sędziego. Liczy, że w przyszłości znajdzie się rząd, który pod naciskami i szantażami lub w ramach odpłaty dla politycznie zaangażowanych sędziów zdecyduje się na złamanie konstytucji. W swojej wypowiedzi nie prezentowałem przecież moich subiektywnych opinii, a powołałem się na mający charakter powszechnie obowiązujący wyrok Trybunału Konstytucyjnego – pisze polityk w odpowiedzi na przesłane przez WP pytania.
Kaleta proponuje debatę
Po odrzuceniu propozycji Igora Tulei Sebastian Kaleta proponuje debatę. - Finalnie, skoro sędzia Tuleya zachowuje się jak polityk, zamiast zakładów proponuję rzetelną debatę w stacji, poprzez którą swoją propozycję złożył. Widzowie TVN zamiast niepoważnych propozycji sędziego polityka powinni poznać również pogląd drugiej strony wyrażony w sposób nieskrępowany i zgodny z zasadami państwa demokratycznego – kończy Kaleta.
Przypomnijmy, sprawa Tulei ciągnie się od 2020, kiedy to nielegalna Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, na wniosek Prokuratury Krajowej, uchyliła sędziemu immunitet. Decyzja ta spowodowała, że został on zawieszony w obowiązkach. Do orzekania przywrócono go dopiero w listopadzie 2022 roku.
Atak rządzących na Igora Tuleyę i działania prokuratury dotyczyły tego, że sędzia publicznie ogłosił treść i uzasadnienie swojego postanowienia nakazującego śledczym wszczęcie postępowania w sprawie wydarzeń w Sejmie 16 grudnia 2016 r.
Wówczas marszałek Sejmu przeniósł obrady do sali kolumnowej, w której nie mieścili się wszyscy posłowie, opozycja nie mogła zabrać głosu, a dziennikarze obserwować obrad. Jak wskazywał ówczesny RPO Adam Bodnar "w takich warunkach uchwalony został budżet państwa, ustawa pozwalająca na masową wycinkę drzew, a także ustawa represyjna (tzw. druga ustawa dezubekizacyjna) wprowadzająca odpowiedzialność zbiorową pracowników MSWiA".
Sędzia Tuleya przytaczał w uzasadnieniu cytaty z zeznań posłów PiS, którzy zapewniali, że wcale nie przeszkadzali posłom opozycji w dostępie do stołu prezydialnego, co było sprzeczne z nagraniami zgromadzonymi w postępowaniu.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski