Kaczyński ostro zaatakował. "Zatruwający element"
Jarosław Kaczyński znów w mocnych słowach ocenił rządową opozycję. W wywiadzie udzielonym "Gazecie Lubuskiej", pytany o "najbardziej zatruwające" zjawisko, wskazał "totalną opozycję". - Gdyby tego nie było, nie byłoby zatrucia - mówił zdumiewająco prezes Prawa i Sprawiedliwości.
08.12.2022 | aktual.: 08.12.2022 09:41
Jarosław Kaczyński od kilku miesięcy kontynuuje swój objazd po Polsce. W ostatni weekend był między innymi w województwie lubuskim, gdzie jego wizycie towarzyszyły protesty. W tych dniach udzielił też kilku wywiadów lokalnym mediom. Najbardziej zdumiewające wydają się być słowa, które padły w rozmowie z przedstawicielem "Gazety Lubuskiej", której fragment trafił do sieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Kaczyński o "zatruwającym elemencie"
Jarosław Kaczyński został zapytany o to, co w Polsce "najbardziej zatruwa? Co jest polityczną rtęcią?". To wówczas prezes PiS bez wahania wymienił opozycję.
- W Polsce najbardziej zatruwającym elementem, decydującym - gdyby tego nie było, nie byłoby zatrucia - jest opozycja totalna. Nie sam fakt istnienia opozycji, bo to jest najnormalniejsza rzecz w kraju demokratycznym, tylko to, że przybrała ona właśnie taki charakter, który sama określiła jako totalny - mówił, podkreślając, że jego zdaniem w innych krajach nie ma podobnej sytuacji. Wymienił w tym kontekście Włochy.
Zobacz także
- Oni po prostu są lojalni wobec własnego narodu, własnego państwa. Nasza opozycja nie jest lojalna wobec własnego narodu ani wobec własnego państwa. Można ją nazwać słowami, które kiedyś de Gaulle używał wobec opozycji komunistycznej we Francji: to jest opozycja zewnętrzna - oceniał Kaczyński.
Ponownie o Niemczech
Prezes PiS był także pytany o relacje z Berlinem, szczególnie w kontekście ubiegania się o reparacje. - Powinni zmienić stosunek do Polski i do Polaków, bo ja to nawet kiedyś mówiłem pani Merkel, że zdarzały się takie wypadki, że np. polscy europosłowie jadący w pierwszej klasie niemieckich pociągów byli atakowani. Ten sposób troszeczkę przypomina - oczywiście nie chcę mówić, że to była pełna analogia - stan z okresu II wojny światowej "nur für Deutsche" - tłumaczył.
- Proszę pamiętać, że oni się z tego ciągle nie wyleczyli, bo ich z tego nie leczono tak naprawdę. Elity niemieckie po II wojnie światowej wcale tego nie chciały. Chciały amnezji, chciały abolicji i tę abolicję dla zbrodniarzy w istocie przeprowadziły. Ich nastawienie było pod tym względem fatalne dla stosunków polsko-niemieckich - grzmiał prezes PiS.
Źródło: "Gazeta Lubuska"