Kaczyński przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Opowieść o "urojonej rzeczywistości"

W piątek przed komisją śledczą ds. Pegasusa stanął prezes PiS Jarosław Kaczyński. Przez pierwszą godzinę nie odpowiedział na żadne merytoryczne pytanie. Później skorzystał z prawa do swobodnej wypowiedzi i zaczął mówić o "urojonej rzeczywistości".

Jarosław Kaczyński przed posiedzeniem komisji śledczej
Jarosław Kaczyński przed posiedzeniem komisji śledczej
Źródło zdjęć: © GETTY | Omar Marques
oprac. MUP

15.03.2024 | aktual.: 15.03.2024 14:36

Komisja rozpoczęła się od dużego zamieszania, po tym, jak prezes PiS złożył niekompletne przyrzeczenie. Oświadczył, że będzie mówił szczerą prawdę, jednak nie ukończył formuły przyrzeczenia, pomijając kluczowe słowa: "niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome".

Tę niecodzienną sytuację tłumaczył brakiem zgody ze strony premiera na zwolnienie go z obowiązku zachowania tajemnicy. Prezes PiS powołał się przy tym na art. 11e ustawy o sejmowej komisji śledczej.

W związku z powyższym komisja podjęła decyzję o przegłosowaniu wniosku, który miał na celu skierowanie sprawy do Sądu Okręgowego w Warszawie. W końcu jednak przesłuchanie się zaczęło, prezes PiS skorzystał z prawa do swobodnej wypowiedzi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kaczyński mówi o "stworzeniu rzeczywistości urojonej"

- Cała sprawa jest przedsięwzięciem politycznym, który jest częścią szerszego przedsięwzięcia - stworzenia rzeczywistości urojonej i tezy generalnej, że w Polsce jest dyktatura - oznajmił na początku Kaczyński.

- Są ludzie, którzy pod wpływem mediów i dysonansu poznawczego nie umieją dokonać analizy, mają kłopot z poznaniem rzeczywistości - dodał.

- Dyktatura, w której opozycja działa legalnie, sprawuje część władzy w ramach dyktatury, większość mediów jest zdecydowanie przeciwko władzy i jest w tym agresywna, kiedy za zgodą władz dochodzi do często bardzo agresywnych demonstracji, kiedy w internecie dochodzi do brutalnego i niegrzecznego, grubiańskiego atakowania ludzi władzy - kontynuował Kaczyński.

- Formacja dzisiaj rządząca, ale rządząca też w latach 2007-2015 sądzi po sobie. Mam listę dziennikarzy inwigilowanych w latach poprzednich - stwierdził. Gdy zaczął wyczytywać nazwiska, prowadząca wyłączyła jego mikrofon.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1149)