Panie profesorze, w wywiadzie dla Wprost Jarosław Kaczyński wypowiedział się też na temat aborcji i na
temat tego, co działo się też na polskich ulicach w minionym roku. "W moim przekonaniu nic takiego, co by zagrażało interesom
kobiet się nie stało. Trybunał mógł wydać dużo ostrzejszy wyrok. Bzdurą jest twierdzenie, że aborcja jest zakazana". Dalej prezes
Kaczyński mówi o tym, że wśród możliwości dopuszczenia aborcji jest furtka: "Wiem, że są ogłoszenia w prasie, które każdy średnio rozgarnięty
człowiek rozumie i może sobie taką aborcję za granicą załatwić. Taniej lub drożej". Jak pan odbiera te słowa Jarosława
Kaczyńskiego, biorąc też pod uwagę to, co działo się kilka miesięcy temu w Trybunale Konstytucyjnym?
Wie pani co, prezes Kaczyński próbuje jakoś wybrnąć z problemu, który sprawił, był
jedną z przyczyn osłabienia notowań sondażowych PiS-u. Bo to niewątpliwie, czego byliśmy świadkami jesienią
ubiegłego roku, te protesty masowe po wyborach, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego na pewno PiS-owi
zaszkodziły. Tylko, że robi to w sposób, powiedziałbym, moim zdaniem szalenie mało skuteczny. Bo co on właściwie mówi Polakom, a
zwłaszcza Polkom? Słuchajcie, Trybunał był dla wa łaskawy, mógł być całkowity zakaz, ale w końcu
jakie to ma znaczenie, czy byłby całkowity, czy tylko częściowy, to i tak przecież możecie pojechać za granicę przerwać ciążę, więc
o co ten krzyk. I to jest, muszę powiedzieć, coś, co obnaża tą część świadomości prezesa
Kaczyńskiego, którą się nazywa hipokryzją. To w istocie rzeczy jest dowód takiej głębokiej hipokryzji człowieka,
który nieustannie wszystkich poucza o moralności, o zasadach, o regułach, ale właściwie tak naprawdę mówi to, co mówi. No bo przepraszam,
czy on mówi, że na przykład będzie rozmawiał z prokuratorem Ziobrą, żeby prokuratura ścigała autorów
tych ogłoszeń - no bo ktoś te ogłoszenia, prawda, daje, tak? Nie, prezes mówi: są ogłoszenia, możecie to obejść. W związku z tym
do czego zmierzam. Znaczy mamy do czynienia po prostu z taką próbą zbagatelizowania tej sprawy, bo ona jest
dla PiS-u co do zasady niewygodna. Ja uważam, że prezes Kaczyński wcale nie jest zadowolony z tego wyroku Trybunału.
Gdyby mógł się cofnąć do wiosny ubiegłego roku, to prawdopodobnie zablokowałby ten wyrok, jego ogłoszenie.
To znaczy korzystając ze swojego odkrycia towarzyskiego w Trybunale, czyli pani prezes Przyłębskiej - prawdopodobnie Trybunał
do dziś by rozpatrywał ten wniosek złożony jeszcze dość dawno i nie byłoby żadnego wyroku w tej sprawie. Ale wydarzyło się to, co
wydarzyło, prezes nie może się cofnąć, bo musiałby to jakoś uzasadnić - zresztą ciężko jest odkręcić wyrok Trybunału, nawet takiego, którego
dzisiaj część opinii publicznej nie uważa za praworządny. W związku z tym musi to jakoś
uzasadnić. Robi to z wdziękiem moim zdaniem słonia w składzie porcelany, ale to już wyborcy ocenią.