Kaczyński "straszy" Trzaskowskim. Prezydent Warszawy zakpił z prezesa: to dla mnie zaszczyt
Rafał Trzaskowski to nowy cel PiS w kampanii. Sztab partii rządzącej uznał, że w przestrzeń publiczną trzeba "wrzucić" kolejny temat i postraszyć prezydentem Warszawy. Trzaskowski na łamach WP kpi z tego pomysłu. - Postawienie mnie w jednym szeregu z Donaldem Tuskiem jako zagrożenia dla wizji pana prezesa to dla mnie zaszczyt - przyznaje włodarz Warszawy.
Jarosław Kaczyński po raz pierwszy w tej kampanii uderzył w Rafała Trzaskowskiego. Zrobił to nieoczekiwanie, podczas prezentacji list wyborczych PiS na Warmii i Mazurach.
Według informacji Wirtualnej Polski nie ma w tym przypadku. Stoi za tym konkretny cel: wywołanie zamieszania w szeregach opozycji, zdezorientowanie wyborców PO i wzbudzenie jeszcze większej niechęci elektoratu PiS do Trzaskowskiego, co ma podkręcić mobilizację.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezes chce zamieszać. Celem Trzaskowski
Środa, 13 września. Kolejny dzień kampanii. I kolejne wystąpienie prezesa. Wszyscy spodziewają się kolejnego uderzenia w Donalda Tuska. Ale nie tym razem. Kaczyński na cel bierze Rafała Trzaskowskiego. I sugeruje, że w PO jest plan: "wymienić" Tuska na prezydenta Warszawy i ogłosić go kandydatem na premiera.
- Nie dajcie się nabrać, to jest dokładnie to samo, a można nawet powiedzieć, że jeszcze gorzej. Z wielkiej ulewy pod rynnę - mówi do słuchaczy prezes PiS (jego wystąpienie relacjonowaliśmy TUTAJ).
Przypomina też kampanię prezydencką w 2020 roku, gdy KO zdecydowała, że kandydatem w wyborach będzie nie Małgorzata Kidawa-Błońska, a właśnie Rafał Trzaskowski. Ruch ten nie przyniósł co prawda wygranej z Andrzejem Dudą (Trzaskowski przegrał o włos, różnicą 400 tys. głosów), ale zbudował pozycję wiceszefa Platformy i prezydenta Warszawy.
Zdaniem prezesa PiS największa partia opozycyjna podobny ruch szykuje w tej kampanii. Czy faktycznie? Jak ustaliśmy - nie. - Kandydatem KO na premiera jest Donald Tusk i nic się w tej sprawie nie zmieni - mówią nam politycy PO.
Niemniej PiS postanowiło zasiać ziarno niepewności i na wszelki wypadek postraszyć Trzaskowskim. - To skrajny lewicowiec. To, co wyprawia w Warszawie, to jest skrajna lewica i to nam też grozi - mówił lider PiS w Elblągu.
W nieoficjalnych rozmowach politycy PO kpią ze słów prezesa, nazywając je "wrzutką". I przekonują, że ta "kłamliwa narracja" nie zadziała.
A co na to sam zainteresowany? Skontaktowaliśmy się z Rafałem Trzaskowskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzaskowski kpi z Kaczyńskiego. "Nie ma pojęcia o Warszawie"
- Niezręcznie mi komentować słowa prezesa Kaczyńskiego, bo bardzo chętnie zapomniałbym o nim i jego dworze jako jakimkolwiek punkcie odniesienia - mówi nam prezydent Warszawy.
Przyznaje jednak, że zdziwiły go słowa prezesa. Zwłaszcza o Warszawie. - Obawiam się, że pan prezes nie ma pojęcia, jak wygląda Warszawa, bo od dziesiątek lat nie dał sobie nawet szansy po niej swobodnie przespacerować. Ogląda ją zza szpalerów policji ze swojej rezydencji - mówi Rafał Trzaskowski.
Jak przekonuje, ciekawe były też ideologiczne wycieczki Jarosława Kaczyńskiego pod jego adresem i miasta, którym zarządza. - Miasto, w którym zapewnia się darmowe żłobki, w którym nie ma przyzwolenia na bicie pałkami dziewczyn przez policję, istnieje dostęp do in-vitro, nie ma cenzury kultury, wspiera się organizacje pozarządowe i chroni się słabszych i mniejszości, to miasto otwarte, tolerancyjne i europejskie, a nie miasto lewicowe. A pan prezes buduje Polskę tylko dla tych, którzy myślą tak jak on. My budujemy Warszawę dla wszystkich, również dla pana prezesa - przekonuje w rozmowie z WP prezydent Trzaskowski.
Odnosi się też do aluzji Kaczyńskiego. - Postawienie mnie w jednym szeregu z Donaldem Tuskiem jako zagrożenia dla XIX-wiecznych wizji pana prezesa, podszytych strachem, paranoją i brakiem zrozumienia otaczającej go rzeczywistości, to niewątpliwie zaszczyt - przyznaje włodarz Warszawy.
Sztab PiS ma plan. Jaki? Sprytny
Sztabowcy PiS nie zamierzają jednak zmieniać narracji i powielają przekaz swojego lidera. Poseł Radosław Fogiel w Polsat News stwierdził, że "słyszał z kilku źródeł", że "niewykluczone" jest, że to Rafał Trzaskowski zamiast Donalda Tuska będzie kandydatem na premiera.
- Oczywiście znając też Donalda Tuska i to, jak despotycznie rządzi partią, wątpię, czy byłby skłonny komuś oddać przywództwo. Zwłaszcza że nie jest tajemnicą, że Rafał Trzaskowski, a zwłaszcza jego otoczenie, ma zakusy na przejęcie Platformy i być może Tusk obawiałby się, że nie miałby gdzie później wracać - powiedział polityk partii rządzącej.
Jak stwierdził, Trzaskowski realizowałby ten sam program, co Tusk, ale "z bardziej lewicowym przechyłem".
Taki jest plan PiS: zniechęcić do prezydenta Warszawy (najpopularniejszego dziś polityka opozycji) zwolenników PiS i wyborców wahających się, a także zająć przy okazji czymś media.
Sztab najwidoczniej uznał ten plan za sprytny. Czy okaże się skuteczny? - PiS boi się Rafała Trzaskowskiego. Prezydent Warszawy jest wielkim atutem Koalicji Obywatelskiej i będzie angażować się do końca kampanii. Kaczyński doskonale o tym wie, stąd ataki jego i jego współpracowników - mówi Wirtualnej Polsce członek sztabu KO Arkadiusz Myrcha.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl