Kaczyński oburzony napisem. Zabrał głos ws. miesięcznicy
- Tolerowana jest agresja, którą można określić jako "putinada". To, co jest na napisie, który oni tutaj umieszczają co miesiąc, to jest nic innego, jak obrona Putina - tak o działaniach aktywistów i policji podczas miesięcznic smoleńskich mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Podczas tzw. miesięcznic smoleńskich w Warszawie regularnie dochodzi do awantur. Wszystko przez aktywistów, którzy przychodzą na wydarzenie i m.in. zostawiają wieniec z napisem, który obwinia Lecha Kaczyńskiego o katastrofę z 10 kwietnia 2010 roku.
PiS oskarża policję o brak działań wobec aktywistów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premier miał ogromną "odwagę cywilną"? "Niewielu polityków na to stać"
- Ci, którzy przeszkadzają mają prawo do demonstracji, ale muszą być w odległości 100 metrów. Kiedyś policja obowiązek spełniała, dzisiaj go nie spełnia. Udaje, że się nic nie dzieje. Pojedynczy policjanci czasem reagują, ale ci, którzy dowodzą mają najwyraźniej inne rozkazy - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej.
"Putinada"
- Tolerowana jest agresja, którą można określić jako "putinada". To, co jest na napisie, który oni tutaj umieszczają co miesiąc, to jest nic innego, jak obrona Putina. To jest coś, co jest nieprawdą - podkreślał.
Stwierdził, że wydarzenia po katastrofie smoleńskiej były "sprzeczne z polską kulturą". - Inspiracja musiała być z zewnątrz. Być może nie wszyscy, którzy w tym uczestniczyli byli bezpośrednio inspirowani ze Wschodu, a być może też z Zachodu. Ale cały sens tej operacji, by poniżyć, wyeliminować ze społecznej pamięci tych, którzy zginęli, to było przedsięwzięcie, które akceptowała obecna władza - mówił.
Kaczyński: sądy ich kiedyś osądzą
- Chodzi o to wszystko, co w imię niemieckich interesów robi ta władza. To jest wszystko jeden syndrom: syndrom głębokie zależności z jednej strony od Niemiec, z drugiej strony od Rosji. Ci, którzy tutaj przychodzą (mówił o aktywistach - red.) powinni być przedmiotem zainteresowania służb specjalnych, tych prawdziwie polskich i prawdziwie polskie sądy ich kiedyś osądzą - mówił Kaczyński.
- Będziemy bronić tych, którzy zginęli, godności św. pamięci prezydenta RP. Ja tutaj nie jestem sam. Obok mnie stają osoby, które straciły najbliższych w trakcie zamachu smoleńskiego - mówił Kaczyński. Stwierdził, że "zamach" to "dzieło Putina i jego polskich sojuszników".
Czytaj więcej: