Kaczyński o powodzi: gdybym nadal był premierem...
Prawo i Sprawiedliwość zaapelowało do rządu o znowelizowanie tegorocznego budżetu w związku z powodzią. PiS deklaruje gotowość współpracy z rządem w tej sprawie i zapewnia, że nie chce zwiększać deficytu budżetowego. - Nie ukrywam, że gdybym był w dalszym ciągu premierem, to ten budżet na pewno byłby już znowelizowany. Muszą być środki na to, żeby pokryć straty. Muszą także zapadać decyzje dotyczące przyszłości. W 1997 roku w tej fazie powodzi budżet był już znowelizowany - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Wiceszefowa sejmowej komisji finansów publicznych Beata Szydło (PiS) zwróciła się do rządu - i do premiera Donalda Tuska - z apelem o znowelizowanie budżetu. Przekonywała, że środki, którymi rząd w tej chwili dysponuje na pomoc, są "dużo za małe". - Według naszych szacunków tych pieniędzy będzie potrzeba przynajmniej 5 miliardów w tym roku, a sam premier Donald Tusk mówił, że jest potrzebnych 10 miliardów - powiedziała Szydło.
PiS zapewnia, że nie chce zwiększania deficytu budżetowego. - Ze wszystkich analiz, jakie się teraz pojawiają wynika, że dochody państwa będą realizowane lepiej niż zakładano, będzie niższy deficyt. Te środki można przeznaczyć na usuwanie skutków powodzi - zaznaczyła Szydło. Zadeklarowała, że PiS jest gotowe współpracować rządem przy nowelizowaniu budżetu. - Chcemy pomóc, chcemy, żeby razem rządem ta nowelizacja została przeprowadzona. W naszej ocenie jest ona konieczna - powiedziała posłanka.
Kaczyński podkreślił, że PiS wzywało w sejmie do nowelizacji budżetu, a on sam mówił o tym na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Kaczyński zaapelował o realizację inwestycji związanych z ograniczaniem zagrożenia powodziowego, które - jak mówił - "były już zaplanowane, a następnie zostały zdjęte". - One w niektórych wypadkach były nastawione dokładnie na to, żeby nie zdarzyło się to, co się właśnie - zdarzyło, np. jeśli chodzi o Wisłokę. (...) Trzeba się umieć przyznać do tego, że jakieś decyzje były błędne i je zmienić, bo naprawdę jest na to już najwyższy czas. (...) Gdybym ja był premierem, to te inwestycje by trwały - zaznaczył prezes PiS.
Dodał, że gdyby stał na czele rządu, wprowadziłby "nadzwyczajne procedury", które uprościłyby ubieganie się o pomoc państwa. - Żeby nie trzeba było wypełniać tych 16 stron dokumentów po to, aby otrzymać 6 tysięcy złotych. Jestem też przekonany, że ta suma byłaby większa - powiedział J.Kaczyński.
Z uznaniem wypowiadał się o mobilizacji mieszkańców terenów zagrożonych powodzią. - Ale mamy też informacje o różnego rodzaju niedobrych wydarzeniach, jak na przykład w Wilkowie, gdzie najpierw rozbito wał, żeby spuścić wodę, a później się go nie odbudowuje. Podobnych wydarzeń jest więcej, trzeba na nie reagować. Państwo nie powinno w żadnym wypadku tego pozostawiać, nawet, jeżeli są to incydenty - dodał.
Jak zaznaczył Kaczyński, na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego "padają czasami argumenty, że dzisiaj deszcz, a nie pieniądze padają z nieba w Europie, że mamy kryzys w Europie i że będą się od nas domagali oszczędności". - To są argumenty, które w żadnym wypadku nie mogą być brane pod uwagę. Kanclerz Schroeder kiedyś powiedział nam, Polakom, żebyśmy pamiętali, że decyzje dotyczące Niemiec będą zapadały w Berlinie. Otóż decyzje dotyczące Polski muszą zapadać w Warszawie - zaznaczył prezes PiS.