"Kaczyński nie będzie prezydentem wszystkich Polaków"
Wygrana w wyborach prezydenckich Jarosława Kaczyńskiego, który zawsze stara się narzucać własny punkt widzenia, nawet za cenę najostrzejszego konfliktu, byłaby politycznym piekłem - ocenił premier Donald Tusk. Dodał, że "nie będzie uczestniczył we wciskaniu kitu, że Jarosław Kaczyński będzie prezydentem wszystkich Polaków".
13.06.2010 | aktual.: 13.06.2010 20:03
- Dzisiejszy kandydat PiS nie jest człowiekiem, który szuka wspólnego rozwiązania z kimkolwiek, tylko zawsze stara się narzucać własny punkt widzenia za cenę nawet najostrzejszego konfliktu - mówił szef rządu w Radiu ZET.
Dopytywany, czy wygrana Kaczyńskiego byłaby politycznym piekłem, odparł: "tak, nie tylko, że tak sądzę, ale jestem tego pewien".
- Trochę mniejszą wagę przywiązuję do takich - na użytek kampanii - przebieranek różnych polityków i dlatego nie mam wątpliwości, kiedy słucham i patrzę na Jarosława Kaczyńskiego, że jego ewentualne zwycięstwo zwiększy problemy w porównaniu do czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, a nie zmniejszy - mówił.
- Moja opinia o Jarosławie Kaczyńskim i o tym, w jaki sposób może zdewastować, nie pierwszy raz, polską politykę i polskie życie publiczne pozostaje w mocy. Natomiast poglądy, jakie Jarosław Kaczyński wygłasza w tej kampanii są najbardziej tradycyjne i klasyczne dla niego, tzn. one są zawsze zbudowane przede wszystkim na insynuacji - oświadczył Tusk.
Jak podkreślił, istotą działania Kaczyńskiego jest "polityka jako insynuacja, czy konkurencja polityczna jako insynuacja". - Bo kiedy mówi: my chcemy, żeby Polska była silna, to w domyśle, czy w nawiasie jest: a oni chcą, żeby była słaba; "my chcemy, żeby Polska była niezawisła wobec Rosji", tzn., że ktoś chce - wiadomo kto, Platforma, Komorowski, Tusk - żeby była zawisła od Rosji - wyjaśniał premier.
Oświadczył, że jest gotów "stanąć w szranki" z każdym politykiem PiS i udowodnić, że w ostatnich dwóch latach Polska "zyskała w opinii międzynarodowej i nasza pozycja jest dziś silniejsza niż kiedykolwiek". - Uważam inaczej niż Jarosław Kaczyński, że w polityce wewnętrznej, jak i w polityce międzynarodowej nieustanne wywoływanie konfliktów nie jest znakiem siły - podkreślił.
Odnosząc się do zarzutu Kaczyńskiego, że rząd PO-PSL nie zabiega o udział Polski w G20, Tusk odparł: "to nie jest kwestia czynienia czegoś przez rząd (...) mamy szanse być w G20, wtedy, kiedy będziemy jedną z 20 największych gospodarek świata". - Staramy się uzyskać ten efekt stosunkowo szybko (...) nie sądzę, żeby prezydentura Jarosława Kaczyńskiego przyspieszyła ten proces, wręcz przeciwnie - ocenił
Odpowiadając na zarzuty PiS, iż Platforma poprzez zmiany w NBP, KRRiT i mediach publicznych chce zawłaszczyć państwo, premier powiedział: "właściwie już chyba minął czas, kiedy będziemy milczeli wtedy, kiedy pojawiają się tak absurdalne zarzuty".
- Żyjemy w kraju, w którym upolitycznienie mediów publicznych osiągnęło pułap nieznany w historii. Telewizja publiczna stała się - i to w takim niespotykanym wymiarze - sztabem wyborczym jednego z kandydatów, nikt tego nie ukrywa - mówił premier. - Prowadzący dziś media publiczne mówią wprost, że są tam po to, aby wesprzeć Jarosława Kaczyńskiego i PiS; KRRiT, ten skład, który niedługo odejdzie, przejdzie do czarnej historii upolitycznienia mediów - dodał.
- Jeśli chodzi o NBP mam wrażenie, że (...) Platforma zagrała tutaj bardzo ekumenicznie, zaproponowaliśmy kandydata, który jest teraz spoza świata polityki - powiedział premier Tusk.
Dopytywany o "wpadki" kandydata PO podczas kampanii prezydenckiej premier powiedział: przyszłość Polski nie zależy od tego, czy Bronisław Komorowski pomyli się w którejś ze swoich wypowiedzi, ale jaki jest.
- Wolę Bronisława Komorowskiego, który czasami popełni lapsus, ale z którym Polska będzie bezpieczna, niż Jarosława Kaczyńskiego, który może się przebrać jeszcze pięć razy w czerwonego kapturka albo w babcię, albo w wilka, ale wiemy, jaki jest i jakiego typu konsekwencje poniesie cały kraj - mówił.
- Proponuję śmiać się - bez złośliwości - z każdego wtedy, kiedy się pomyli, natomiast bardzo serio traktować jego rzeczywiste poglądy i to, co rzeczywiście Polakom zaproponuje - zaznaczył Tusk.