Stracą po 150 tys. Kaczyński kazał im wrócić?
Prawo i Sprawiedliwość wciąż nie upubliczniło swoich list wyborczych przed październikowym głosowaniem. Wiele wskazuje na to, że znajdą się na niej europosłowie partii, którzy mają walczyć o dodatkową pulę głosów. Odbije się to na nich przede wszystkim finansowo.
Listy Prawa i Sprawiedliwości, jak wiele na to wskazuje, pojawią się dopiero na początku września. To m.in. przez zaplanowanego na przedostatni dzień sierpnia posiedzenie Sejmu. Jak wskazują eksperci, Jarosław Kaczyński nie chce ryzykować utraty większości w razie nie uwzględnienia na listach jakichś posłów.
Kaczyński ściąga europosłów: Rafalska, Kuźmiuk, Jaki, Tarczyński
Według informacji Wirtualnej Polski kierownictwo PiS rozważa dwie koncepcje ułożenia list wyborczych. Obie - jak słyszymy - biorą pod uwagę start w wyborach do Sejmu popularnych europosłów.
Wszystko wskazuje na to, że na listach mają się znaleźć cztery nazwiska: Elżbieta Rafalska, Patryk Jaki, Zbigniew Kuźmiuk i Dominik Tarczyński. - To efekt wewnętrznych badań, które pokazują co może dać start konkretnej osoby – usłyszeli dziennikarze "Super Expressu" ze źródeł zbliżonych do kierownictwa PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Informacje "SE" potwierdziła też część zainteresowanych. - Byłem pytany, czy jestem gotów wystartować i potwierdziłem, że jestem do dyspozycji. Ostateczne decyzje w sprawie list ciągle jednak nie zapadły – mówił Zbigniew Kuźmiuk.
- Jeśli moja obecność na listach Zjednoczonej Prawicy pomoże wygrać z Donaldem Tuskiem, to jestem do dyspozycji – wtórował Patryk Jaki.
Część polityków może uznawać start do Sejmu jako poświęcenie. Każdy z nich, w razie zdobycia mandatu i ze względu na różnicę w zarobkach, straci około 150 tys. złotych - wylicza "SE".
Źródło: "Super Express", WP Wiadomości