PolitykaKaczyński chce uderzyć w branżę futrzarską. Razem z PO i Lewicą zabezpiecza się przed ruchem prezydenta

Kaczyński chce uderzyć w branżę futrzarską. Razem z PO i Lewicą zabezpiecza się przed ruchem prezydenta

Jarosław Kaczyński obawia się, że prezydent Andrzej Duda może odesłać do Trybunału Konstytucyjnego ustawę zakazującą hodowli zwierząt futerkowych, a w najgorszym wypadku - zawetować. Dlatego prezes PiS zamierza zbudować w Sejmie dla tego projektu konstytucyjną większość z politykami opozycji.

Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda
Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda
Źródło zdjęć: © East News | East News
Michał Wróblewski

14.09.2020 | aktual.: 14.09.2020 14:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Nie wiemy, co zrobi prezydent, ale możemy założyć, że nie będzie chciał iść na wojnę z hodowcami i konfliktować się z rolnikami - mówi jeden z polityków PiS, gdy pytamy go o możliwy ruch Andrzeja Dudy ws. wzbudzającego emocje projektu o ochronie zwierząt.

Nasz rozmówca dodaje, że prezydent ma dobre relacje z ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim, który stanowczo sprzeciwia się przepisom o zakazie hodowli zwierząt futerkowych. Ardanowski jest w tej sprawie w sporze z Jarosławem Kaczyńskim (o czym pisaliśmy TUTAJ).

Jak usłyszeliśmy w ostatnich dniach, prezes PiS jest dziś wyjątkowo zdeterminowany, by przemysł futrzarski zlikwidować. Ardanowski nie zamierza do tego przykładać ręki.

A jakie stanowisko w tej sprawie ma prezydent? Do tej pory Andrzej Duda milczał na ten temat.

Prezydent czeka na ustawę

- Czy prezydent popiera projekt ustawy PiS o ochronie zwierząt i czy planuje podpisać ustawę, jeśli ta przejdzie przez parlament? - pytamy rzecznika głowy państwa. Minister Błażej Spychalski odpowiada nam jedynie, że "jeśli ustawa trafi na biurko prezydenta, to wtedy będzie rozpatrywana".

- Myślę, że Duda celowo na tym etapie nie wypowiada się o tym projekcie, bo to jest niełatwy dla niego temat, ale nie tylko dla niego. Wielu naszych "pęka" przed Toruniem, posłowie i działacze nie chcą bić się z futrzarzami i świecić przed zdezorientowanymi wyborcami prawicy - mówi nam polityk PiS.

- Sprawa ewentualnego zakazu hodowli zwierząt, a co za tym idzie, wojna z przemysłem futrzarskim, to konflikt z Rydzykiem, z hodowcami, z rolnikami, ale też z własnym środowiskiem politycznym, bo w PiS jest wielu, którzy uważają pomysł Kaczyńskiego o całkowitej likwidacji ferm hodowców za absurdalny. Wygląda na to, że prezydent nie bardzo chce się w to mieszać - przekonuje rozmówca Wirtualnej Polski.

A co mu szkodzi? - zastanawia się inny polityk PiS. - Przecież Duda startować w wyborach już nie będzie, może robić to, co mu się podoba i w co wierzy. Młodzi ludzie w w kampanii prezydenckiej w większości się od niego odwrócili, niepoparcie ustawy o zwierzętach już doszczętnie pogorszyłoby wizerunek prezydenta wśród młodych. Nie wyobrażam sobie, żeby Duda tego nie podpisał.

Kaczyński nie dopuści do blokady projektu o ochronie zwierząt

Politycy PiS bliscy Kaczyńskiemu przyznają, że chcą zająć się tym projektem już na najbliższym posiedzeniu Sejmu. - Liczymy, że znajdzie się ponad 300 głosów "za" - mówi nam człowiek z siedziby PiS przy Nowogrodzkiej.

Inny rozmówca wyjaśnia: - Nawet jeśli Solidarna Polska i Porozumienie (w sumie 37 posłów) nie poparłyby projektu PiS, to mamy opozycję. Lewica to prawie 50 posłanek i posłów, Koalicja Obywatelska ponad setka, nawet jak część się wyłamie. Chcemy mieć większość, która może odrzucić ewentualne weto prezydenta, tak na wszelki wypadek.

Według zapisów Konstytucji, Sejm może odrzucić weto prezydenta większością 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. W przypadku, gdy na sali obrad obecny jest komplet, czyli 460 posłów, większość wynosi 276 deputowanych. - Zbudujemy taką większość - zapewnia polityk PiS.

Choć dodaje, że nie spodziewa się weta Dudy, to przyznaje, że bierze pod uwagę to, że prezydent ustawę zakazującą hodowli zwierząt futerkowych odeśle do Trybunału Konstytucyjnego.

Co wtedy? Wszystko w rękach prezes TK Julii Przyłębskiej. - Odesłany do TK projekt mógłby tam utknąć, ale tak się nie stanie, zapewniam. Prezes Kaczyński do tego nie dopuści - uśmiecha się jeden z polityków PiS. W partii rządzącej nikt nie ukrywa, że Julia Przyłębska przystanie na każde polecenie lidera obozu rządzącego.

Prezes drugi raz przegrać nie zamierza

Co zrobi prezydent zdaniem opozycji? - Jego stanowisko będzie elementem taktycznym, a nie rzeczywistym poglądem. Zresztą Andrzej Duda zachowuje się tak, jak chce prezes Kaczyński. Nie przypominam sobie, może poza pomniejszymi sprawami, kiedy Duda postawił się PiS-owi. Zazwyczaj druga kadencja służy niezależności, ale nie jestem przekonany, że teraz tak będzie - mówi WP wiceszef PO Tomasz Siemoniak.

W PiS pamiętają, że Kaczyński już raz przegrał walkę o zakaz hodowli zwierząt futerkowych - kilka lat temu. Wtedy został powstrzymany przez środowisko ojca Rydzyka, a do zamrożenia projektu likwidującego branżę futrzarską doprowadził m.in. minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.

- Teraz to się nie powtórzy. Gdyby prezes przegrał na tym polu kolejny raz, jego autorytet już nie byłby taki sam. Kaczyński zbyt wiele w ten projekt zainwestował - przekonuje współpracownik Kaczyńskiego.

Wirtualna Polska na początku września jako pierwsza ujawniła, że projekt sygnowany przez lidera PiS zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych - co wiążę się z likwidacją przemysłu futrzarskiego - ograniczenie uboju rytualnego, zakaz trzymania psów na uwięzi, większą kontrolę schronisk czy zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach.

Nasz portal również jako pierwszy pisał, że poważne wątpliwości wobec projektu Kaczyńskiego mają koalicjanci PiS - Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry i Porozumienie Jarosława Gowina.

Komentarze (637)