Jan Krzysztof Ardanowski ma odejść z rządu. Minister rolnictwa spiera się z Jarosławem Kaczyńskim o branżę futrzarską
Spór Jana Krzysztofa Ardanowskiego z Jarosławem Kaczyńskim o przyszłość przemysłu futrzarskiego w Polsce przesądza o odejściu z rządu ministra rolnictwa - wynika z nieoficjalnych informacji Wirtualnej Polski. Ardanowski z Radą Ministrów ma pożegnać się za kilka tygodni, przy okazji planowanej rekonstrukcji. Ale - jak słyszymy - do rezygnacji z funkcji może dojść wcześniej.
Jarosław Kaczyński możliwie szybko chce przeforsować projekt ustawy o ochronie zwierząt, który zakłada m.in. likwidację branży futrzarskiej, co wiąże się z bezpośrednim uderzeniem w hodowców norek amerykańskich. Prezes PiS - jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce - jest w tej sprawie wyjątkowo zdeterminowany.
Nasz portal jako pierwszy ujawnił, że projekt sygnowany przez Kaczyńskiego zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych oraz ograniczenie uboju rytualnego.
Prezes PiS - w trakcie przedstawiania założeń projektu - przyznał, że w tej sprawie liczy na ponadpartyjne poparcie. - Ten projekt poprą wszyscy dobrzy ludzie. Jestem o tym przekonany - stwierdził lider Zjednoczonej Prawicy.
Likwidacja przemysłu futrzarskiego. Koalicjanci PiS mają wątpliwości, Jan Krzysztof Ardanowski przeciwko prezesowi
Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, nie wszyscy w obozie władzy są jednak w stu procentach przekonani co do głównych - i według wielu najbardziej kontrowersyjnych - założeń projektu o ochronie zwierząt. Chodzi o plan likwidacji przemysłu futrzarskiego. Sceptyczni w tej sprawie są koalicjanci PiS: Porozumienie Jarosława Gowina i Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry (więcej TUTAJ).
Ale największym przeciwnikiem uderzenia w hodowców norek w rządzie Zjednoczonej Prawicy jest obecny minister rolnictwa. Jan Krzysztof Ardanowski od lat nie ukrywa swoich zdecydowanych poglądów w tej sprawie.
"Co za różnica, czy to zabijanie norek, lisów, świni czy krowy? Tak samo ingerujemy w to zwierzę. Rolnictwo jest od początku świata i daje człowiekowi możliwości wykorzystywania zwierząt" - mówił w 2018 r. minister rządu PiS.
Już wtedy część posłów partii rządzącej - w tym Jarosław Kaczyński - próbowała przeforsować nowelizację ustawy o ochronie praw zwierząt, zakazującą hodowli zwierząt na futra.
Ale wielu z PiS było przeciw - na czele z Ardanowskim. To minister rolnictwa stał za zawieszeniem w 2018 r. prac nad zakazem, a projekt trafił do sejmowej zamrażarki. Do końca poprzedniej kadencji zapis o zakazie hodowli nie był już procedowany.
"Prezes upomniał mnie bardzo mocno w tej materii i biorę sobie bardzo jego zdanie pod uwagę, ale w tym przypadku mam inne" - przyznawał wtedy minister rolnictwa, otwarcie sprzeciwiając się Kaczyńskiemu.
I nie ukrywał swojego zdania o prozwierzęcych aktywistach: "Działanie tak zwanych obrońców praw zwierząt jest podobne do całej propagandy hitlerowskiej wymierzonej przeciwko Żydom czy Słowianom" - stwierdził swego czasu w tygodniku "Wprost".
Jan Krzysztof Ardanowski nie poprze likwidacji przemysłu futrzarskiego
Chcieliśmy zapytać ministra o zdanie na temat przedstawionego we wtorek przez prezesa PiS projektu. A także o to, czy prawdziwe są informacje, że Ardanowski wkrótce ma opuścić rząd. Telefon szefa resortu rolnictwa odebrał dyrektor jego gabinetu: - Minister w tej sprawie się nie wypowie - usłyszeliśmy w słuchawce.
Jedynej wypowiedzi w sprawie przedstawionej przez Jarosława Kaczyńskiego "Piątki dla zwierząt" minister rolnictwa udzielił portalowi PolskieRadio24.pl na Forum Ekonomicznym w Karpaczu. - Diabeł tkwi w szczegółach. Uważam, że powinniśmy zaostrzyć ochronę zwierząt w Polsce i nie dopuścić do patologii z tym związanych. Dlatego pracujemy nad rozporządzeniem i działaniami, które mają wprowadzić dobrostan wszystkich zwierząt. Trzeba racjonalnie rozważać za i przeciw. Ważne jest to, że zwierzęta futerkowe utylizują kilkaset tysięcy ton odpadów mięsnych. Jeżeli nie one, to trzeba te odpady spalić lub utylizować w zakładach mięsnych - wyjaśniał Ardanowski w rozmowie z dziennikarką PR24.
To wyjątkowo dyplomatyczna jak na szefa resortu rolnictwa wypowiedź w tej sprawie. Ale nikt w PiS nie ma złudzeń: Ardanowski nigdy nie poprze likwidacji przemysłu futrzarskiego w Polsce, co wiązałoby się z uderzeniem w całą branżę hodowców norek amerykańskich. A takie są plany kierownictwa partii rządzącej.
- Ardanowski twierdzi, że to wypowiedzenie wojny rolnikom. A on rolników zamierza bronić - twierdzą nasi rozmówcy z obozu władzy.
Spór ministra rolnictwa z prezesem PiS w tej sprawie ma przesądzać o odejściu Ardanowskiego z rządu - twierdzą informatorzy Wirtualnej Polski zbliżeni do Nowogrodzkiej. Wcześniej o wymianie ministra rolnictwa pisał m.in. "DGP" czy "Wprost".
Jak słyszymy, Ardanowski rząd opuścić może jeszcze przed rekonstrukcją. - Być może zechce to zrobić na tzw. "własnych warunkach" - słyszymy.
"Piątkę dla zwierząt" forsowaną przez Jarosława Kaczyńskiego poparł w środę premier Mateusz Morawiecki, zwierzchnik ministra Ardanowskiego, nie mający z nim dobrych relacji. - Ja się z tej akcji bardzo cieszę. Cieszę się z tego, że prezes Jarosław Kaczyński tak mocno podkreśla, że sposób traktowania zwierząt jest czymś, co świadczy o nas. O ludziach - powiedział szef rządu podczas wirtualnego spotkania z internautami na Facebooku.
Marek Gróbarczyk za Jana Krzysztofa Ardanowskiego? Nieoficjalne informacje z PiS
Niektórzy rozmówcy Wirtualnej Polski przekonują, że jedną z koncepcji jest przejście Jana Krzysztofa Ardanowskiego z Rady Ministrów do Kancelarii Prezydenta. Tam polityk miałby zostać doradcą ds. rolnictwa.
- Ardanowski ma niezłe relacje z prezydentem, z prezesem PiS - przeciwnie - mówi nam jeden z polityków obozu rządzącego.
Gdyby tak się stało, Ardanowski prawdopodobnie musiałby złożyć mandat posła PiS.
Jak pisał w środę reporter Wirtualnej Polski Sylwester Ruszkiewicz, nowym ministrem rolnictwa mógłby zostać obecny szef resortu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.
- W nowym rządzie potrzebny jest polityk, który sprawnie poradzi sobie w negocjacjach z unijnymi instytucjami. Gróbarczyk przez wiele lat był europosłem, poradziłby sobie - przekonywali nasi informatorzy.