PolskaKaczyński boi się utraty kontroli nad PiS?

Kaczyński boi się utraty kontroli nad PiS?

Czy nowa instrukcja PiS, zgodnie z którą to prezes wskazuje kandydatów na szefów struktur okręgowych oznacza, że Jarosław Kaczyński boi się utraty kontroli nad Prawem i Sprawiedliwością? - Ta decyzja potwierdza wodzowską naturę tej partii - mówi Wirtualnej Polsce prof. Wawrzyniec Konarski z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

12.01.2012 | aktual.: 25.01.2012 10:44

Wybory władz okręgowych w PiS zapowiadane są na przełom lutego i marca. Zgodnie ze statutem miały odbyć się pod koniec zeszłego roku, jednak przełożono je z powodu kryzysu związanego z odejściem Ziobrystów. „Rzeczpospolita” dotarła do informacji, że partia zdecydowała się wprowadzić nową instrukcję dotyczącą warunków kandydowania. Zgodnie z jej wytycznymi potencjalni kandydaci do poniedziałku mają obowiązek przedstawić władzom partii szczegółowy plan rozwoju partii w terenie na kolejne dwa lata. Musi on uzyskać poparcie 20% funkcyjnych członków PiS w danym okręgu. To jednak nie wszystko. O ostatecznej rekomendacji kandydatów zadecyduje Jarosław Kaczyński.

Nowe zasady mogą zaskakiwać w świetle zapowiadanej przez władze PiS w 2009 r. demokratyzacji wyborów regionalnych. Pojawiają się pytania: Czy w partii Kaczyńskiego po cichu wprowadza się rządy autorytarne? Czy Jarosław Kaczyński, po niedawnej zdradzie Ziobrystów przestraszył się, że traci kontrolę nad swoimi działaczami?

"To żadna nowość"

Mariusz Kamiński z PiS przekonuje, że instrukcja, o której pisze "Rzeczpospolita", nie jest żadną nowością. - Nasz statut obowiązuje od 2001 r., każde wybory odbywały się w identyczny sposób. Jeden z jego paragrafów mówi, że to prezes PiS przedstawia kandydatury. Jesteśmy normalną demokratyczną partią – przekonuje polityk. Jego partyjny kolega, Jarosław Zieliński dodaje, że szef partii wskazuje kandydatów na szefów zarządów okręgowych, ale to zjazdy wybierają liderów. - Każdy, kto spełnia warunki, może zgłosić swoją kandydaturę. To jest niewątpliwy krok ku demokratyzacji - mówi.

Decyzją władz PiS nie jest zaskoczony prof. Wawrzyniec Konarski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem potwierdza ona jedynie wodzowską naturę tej partii. - Przekazanie w ręce prezesa kolejnej władzy pokazuje, że idzie on w zaparte i kieruje się własną logiką, w której utwierdzają go otaczający go „pretorianie” – m.in. Joachim Brudziński czy Mariusz Błaszczak – tłumaczy politolog. Dodaje, że podobny charakter ma także PO, jednak jej „wodzowska” natura jest doskonale opakowana marketingowo, w związku z czym nie wzbudza takiej krytyki. Co innego PiS. - Sposób przywództwa prezentowany przez Jarosława Kaczyńskiego, potwierdzony najnowszymi uregulowaniami, jest źle odbierany przez opinię publiczną – wyjaśnia prof. Konarski.

Wiesław Gałązka, konsultant polityczny, tłumaczy, że w Polsce wszystkie ugrupowania są wodzowskie, jednak media najbardziej skupiają się na krytyce PiS. Dlaczego? - Jarosław Kaczyński zraził do siebie dziennikarzy, dlatego w taki, a nie inny sposób komentują jego działania. Jeśli szef PiS wycina swoich konkurentów - ogłasza się go tyranem. Gdy to samo robi Donald Tusk, media nazywają go sprawnym politykiem - tłumaczy Gałązka.

Konsultant mówi, że nie zna partii, w której wybór lokalnych struktur odbywałby się w 100% demokratycznie. Struktury wojewódzkie najczęściej są słabe, dlatego w wybór ich lidera ingeruje wódz. Lokalny lider uzgadniany jest podczas zakulisowych rozmów władz partii, tyle, że nie mówi się o tym głośno.

Cios w wizerunek?

Zdaniem prof. Konarskiego nowa instrukcja dotycząca wyborów władz okręgowych uderzy w budowany z trudem przez partię Kaczyńskiego wizerunek ugrupowania demokratycznego. – W PiS nie ma miejsca na wewnętrzną opozycję. Władzę sprawuję prezes, który otacza się osobami, o których wie, że nie mogą mu zagrozić. Kiedy młode wilki typu Zbigniew Ziobro, czy wcześniej Joanna Kluzik-Rostkowska uwierzyły w swój polityczny potencjał, Kaczyński po prostu ich usunął – podkreśla ekspert.

Nie jest odkryciem, że szef PiS nie toleruje osób, które mają inne zdanie niż on. Dlatego też - jak mówi Gałązka - otacza się ludźmi, którzy godzą się być jedynie wykonawcami jego poleceń, powtarzającymi złote myśli wodza. Niektórzy z nich jak np. Joachim Brudziński dodają jeszcze „od siebie” garść agresywnych wypowiedzi.

Taka strategia ma jednak dwa końce – z jednej strony pozwala liderowi w pełni kontrolować jego otoczenie, z drugiej - prezesowi otoczonemu takim szpalerem niełatwo walczyć o wizerunek partii otwartej, do którego chciałby przekonać opinię publiczną.

Wg "Rzeczpospolitej" wśród części działaczy PiS w terenie nowe pomysły władz partii budzą niepokój, czy pod płaszczykiem wyborów nie powtórzy się sytuacja z listopada 2011 r., kiedy to Kaczyński rozwiązał okręgowe struktury, a na pełnomocników wyznaczył swoich ludzi.

Wiesław Gałązka choć nie dziwi się, że Kaczyński chce mieć w terenie ludzi zaufanych, ostrzega jednak, by nie stawiał na osoby, które będą jedynie biernymi wykonawcami jego odgórnych poleceń. – Nie sposób zapanować nad całą Polską – przekonuje.

Lider PiS walczy o utrzymanie PiS w formie. Nie jest to jednak łatwe, gdy grupa polityków, którym ufa, po każdych wyborach jest coraz mniejsza.

Paulina Piekarska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (250)