"Kaczka dziennikarska" zapowiedziała dymisję premiera?
Prezydent Lech Kaczyński uważa, że nie ma żadnych przesłanek do zmiany rządu; zdaniem wiceszefa klubu PiS Marka Kuchcińskiego to "kaczka dziennikarska" - tak politycy komentują informację "Życia Warszawy" dotyczącą ewentualnej dymisji premiera Kazimierza Marcinkiewicza po zakończeniu pielgrzymki papieża Benedykta XVI.
17.05.2006 | aktual.: 17.05.2006 18:19
Według "ŻW", pierwszym krokiem do zmiany na stanowisku premiera ma być oddanie części obowiązków szefa PiS. Jak donosi gazeta, prezes PiS Jarosław Kaczyński chce utworzenia dwóch nowych stanowisk w partii: sekretarza generalnego i przewodniczącego zarządu; najważniejsze decyzje polityczne pozostaną w rękach prezesa, a nowi funkcyjni mają się zająć sprawami organizacyjnymi. Jak pisze gazeta, Kaczyński miał zażądać tych zmian w tajnej dyrektywie sprzed kilku dni.
W tej chwili nie znam żadnych okoliczności, które miałyby skłonić do tego, by za 10, czy 12 dni miałaby w Polsce następować zmiana rządu - powiedział Lech Kaczyński, pytany przez dziennikarzy o pogłoski dotyczące ewentualnej dymisji premiera po zakończeniu pielgrzymki papieża Benedykta XVI.
Jak podkreślił, w Polsce "z mocy konstytucji, z mocy samego prawa", zmiana premiera oznacza zmianę rządu. Konstytucja nie zna nawet dymisji rządu, tylko zna dymisję premiera, która oznacza jednocześnie dymisję Rady Ministrów - dodał.
Wiceprzewodniczący klubu PiS Marek Kuchciński doniesienia o zmianie na stanowisku premiera nazywa "kaczką dziennikarską". Myślę, że to jest pewna kaczka, przepraszam za wyrażenie, kaczka dziennikarska, to znaczy - bez skojarzeń - podkreślił.
Pytany, czy sekretarzem generalnym PiS zostanie 38-letni poseł ze Szczecina Joachim Brudziński (o czym pisało "ŻW"), Kuchciński zaznaczył, że decyzja w tej sprawie należy do prezesa PiS. Zaznaczył, że Brudziński pełni w tej chwili w partii obowiązki sekretarza organizacyjnego.
Sam Marcinkiewicz plotki o swojej ewentualnej dymisji zbywa żartem. Codziennie odpowiadam na to pytanie. I tak naprawdę mam pytanie do dziennikarzy: Ile lat musi upłynąć, by przestać odpowiadać na to pytanie? - pytał premier dziennikarzy.
Jeżeli politycy koalicji rządowej przestaną o tym szeptać dziennikarzom, to prawdopodobnie się to skończy - odparł dziennikarz. Tak? Czyli nigdy. No, może być - zareagował Marcinkiewicz. Mnie to nie przeszkadza. Mogę codziennie odpowiadać na to pytanie. Nie ma problemu. Za trzy lata też na nie odpowiem.