"Kaczka dziennikarska" zapowiedziała dymisję premiera?
Prezydent Lech Kaczyński uważa, że nie ma żadnych przesłanek do zmiany rządu; zdaniem wiceszefa klubu PiS Marka Kuchcińskiego to "kaczka dziennikarska" - tak politycy komentują informację "Życia Warszawy" dotyczącą ewentualnej dymisji premiera Kazimierza Marcinkiewicza po zakończeniu pielgrzymki papieża Benedykta XVI.
Według "ŻW", pierwszym krokiem do zmiany na stanowisku premiera ma być oddanie części obowiązków szefa PiS. Jak donosi gazeta, prezes PiS Jarosław Kaczyński chce utworzenia dwóch nowych stanowisk w partii: sekretarza generalnego i przewodniczącego zarządu; najważniejsze decyzje polityczne pozostaną w rękach prezesa, a nowi funkcyjni mają się zająć sprawami organizacyjnymi. Jak pisze gazeta, Kaczyński miał zażądać tych zmian w tajnej dyrektywie sprzed kilku dni.
W tej chwili nie znam żadnych okoliczności, które miałyby skłonić do tego, by za 10, czy 12 dni miałaby w Polsce następować zmiana rządu - powiedział Lech Kaczyński, pytany przez dziennikarzy o pogłoski dotyczące ewentualnej dymisji premiera po zakończeniu pielgrzymki papieża Benedykta XVI.
Jak podkreślił, w Polsce "z mocy konstytucji, z mocy samego prawa", zmiana premiera oznacza zmianę rządu. Konstytucja nie zna nawet dymisji rządu, tylko zna dymisję premiera, która oznacza jednocześnie dymisję Rady Ministrów - dodał.
Wiceprzewodniczący klubu PiS Marek Kuchciński doniesienia o zmianie na stanowisku premiera nazywa "kaczką dziennikarską". Myślę, że to jest pewna kaczka, przepraszam za wyrażenie, kaczka dziennikarska, to znaczy - bez skojarzeń - podkreślił.
Pytany, czy sekretarzem generalnym PiS zostanie 38-letni poseł ze Szczecina Joachim Brudziński (o czym pisało "ŻW"), Kuchciński zaznaczył, że decyzja w tej sprawie należy do prezesa PiS. Zaznaczył, że Brudziński pełni w tej chwili w partii obowiązki sekretarza organizacyjnego.
Sam Marcinkiewicz plotki o swojej ewentualnej dymisji zbywa żartem. Codziennie odpowiadam na to pytanie. I tak naprawdę mam pytanie do dziennikarzy: Ile lat musi upłynąć, by przestać odpowiadać na to pytanie? - pytał premier dziennikarzy.
Jeżeli politycy koalicji rządowej przestaną o tym szeptać dziennikarzom, to prawdopodobnie się to skończy - odparł dziennikarz. Tak? Czyli nigdy. No, może być - zareagował Marcinkiewicz. Mnie to nie przeszkadza. Mogę codziennie odpowiadać na to pytanie. Nie ma problemu. Za trzy lata też na nie odpowiem.