Już nie tylko "Willa plus". Mają inne zarzuty wobec Czarnka

W czwartek Sejm ma zająć się wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra edukacji Przemysława Czarnka. Opozycja zarzuca mu rozdawnictwo pieniędzy dla swoich w ramach programu nazywanego potocznie "Willa plus". Zapytaliśmy, co o pracy ministra myślą konkretni nauczyciele. Opinie są bardzo krytyczne.

Minister edukacji Przemysław Czarnek
Minister edukacji Przemysław Czarnek
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Matusewicz
Mateusz Dolak

Dziennikarze TVN24 opisali, jak pieniądze z funduszu ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka trafiały do organizacji związanych z politykami PiS. Program nazwano skrótowo "Willa plus". Telewizja wyjaśniała, że chodzi o 42 organizacje i domy m.in. na warszawskim Żoliborzu, Mokotowie i Ursynowie, ale również lokal w zabytkowej kamienicy czy działkę z dwoma stawami, lasem i "domkiem pszczelarza" w okolicach Elbląga.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Opozycja mówi, że wniosek o wotum nieufności to realizacja woli większości Polaków. Oddaliśmy głos nauczycielom i zapytaliśmy ich, czy Przemysław Czarnek powinien pozostać na stanowisku. Okazuje się, że lista uwag jest dłuższa niż ta, o której mówi opozycja.

Zarzut nr 1. Brak konsultacji z nauczycielami

- Nie miałem jeszcze okazji poznać nauczyciela, który byłby zwolennikiem ministra Czarnka. I to nie jest moja osobista antypatia, ale wynika z jego konkretnych działań. Według mnie minister jest osobą niewiarygodną. Jego obietnice nie mają pokrycia. W rozmowach mówi, że jego pomysły wynikają z konsultacji z nauczycielami. Kiedy pytamy - z którymi, nie jest w stanie odpowiedzieć - twierdzi Szymon Lepper, który uczy w liceum w Gdyni. Jest związany z ZNP.

Zarzut nr 2. Poglądy ministra

Nauczyciele mówią też, że nie zgadzają się z poglądami, które wygłasza minister. - W środowisku szkolnym poglądy dyskryminujące czy wykluczające nie są mile widziane. Młodzi ludzie szukają własnego "ja", dlatego system powinien być inkluzywny, by każdy czuł się dobrze, niezależnie od tego, jaki jest - dodaje Lepper.

Z kolei Marcin Domin, nauczyciel z podstawówki w Nowym Targu i szef lokalnego oddziału ZNP, przypomina, że Przemysław Czarnek brał udział w demonstracji ONR. Było to w 2018 roku, kiedy pełnił stanowisko wojewody lubelskiego. - To jest niepojęte, że minister w polskim rządzie mógł wystąpić na marszu organizacji, która przez sąd została uznana za faszystowską - stwierdza.

Zarzut nr 3. Brak szacunku do nauczycieli

- Chociaż bardzo bym chciał, to z moich ust nie padnie nic dobrego na temat ministra Czarnka. Nie wiem, co musiałby zrobić, żeby to się zmieniło. Czekamy na ministra, który zacznie z nami rozmawiać. W moim przekonaniu jego największym grzechem jest brak szacunku dla nauczycieli. Nie pyta nas o zadanie w kluczowych sprawach, a jak już są rozmowy, to wymuszone z naszej strony - dodaje.

Nauczyciele, z którymi rozmawialiśmy, przyznają, że ich zdaniem "szkoła nadal tkwi w średniowieczu".

- Nie podobał nam się pomysł ministra Czarnka na centralizację oświaty, na oddanie władzy kuratorom. Na szczęście wszystko zablokował prezydent - mówi Domin.

Zarzut nr 4. Pieniądze

Kolejnym zarzutem wobec ministra edukacji jest brak funduszy dla nauczycieli i szkół.

- Ręce nam niżej opaść nie mogą w momencie, gdy dostajemy 7 procent podwyżki. Dla nauczyciela mianowanego to ponad 200 zł na rękę. Potem słyszymy, że organizacja, która istnieje miesiąc, dostaje miliony. Jak widać, pieniądze na edukację są, ale idą w niewłaściwe miejsce - żali się Domin.

Danuta Kozakiewicz, dyrektorka ze szkoły podstawowej w Warszawie, mówi, że zna takie przypadki, iż w niektórych placówkach brakuje nawet ręczników papierowych.

- Jesteśmy bardzo zmartwieni, bo w oświacie brakuje pieniędzy na wszystko: na remonty, dodatkowe zajęcia. Chcielibyśmy, aby minister edukacji był tym, który walczy w rządzie o nasze sprawy, nasze prawa i dobro naszych dzieci. Szczególnie w dobie inflacji jest w nas niepokój, kiedy widzimy, że brakuje papieru ksero czy podstawowych produktów higienicznych - mówi.

Zarzut nr 5. "Jest politykiem, nie zna się na edukacji"

- Nasz minister jest politykiem, a dopiero na drugim miejscu człowiekiem edukacji. O wielu zmianach mówi się poprzez media, a nie bezpośrednią konsultację. Bardzo dużo działań jest podejmowanych w zgodzie z polityką władz, a nie szkoły. Jedną rzeczą, którą na razie dobrze oceniam, jest pomysł okrojenia podstawy programowej, ale tutaj też czekam na konkrety, bo na razie jest to ogólnie stwierdzenie - dodaje Danuta Kozakiewicz.

Nasi rozmówcy zgodnie uważają, że minister Czarnek nie dąży do poprawy prestiżu zawodu nauczyciela. - Oczywiście słyszymy zapowiedzi, ale nie idą za tym radykalne decyzje, choćby w kwestii podwyżek. Bez tego nie dojdzie do korzystnych zmian w oświacie - zaznacza Danuta Kozakiewicz.

Zdaniem Szymona Leppera minister Czarnek nie rozumie polskiej edukacji. - Trudno jest zarządzać systemem, którego po prostu się nie zna. Niedawno minister mówił, że szykują się zwolnienia w bardzo dużej skali, a jesteśmy w sytuacji, gdzie nauczycieli brakuje. Minister na swój sposób postrzega rzeczywistość i odrzuca rzetelne dane oraz merytoryczne argumenty - podsumowuje.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (553)