Willa plus. Ksiądz, Czarnek, asystentka prezesa i milion złotych

Fundacja Pod Damaszkiem dostała od ministra edukacji Przemysława Czarnka milion złotych na zakup lokalu w Lublinie, chociaż w jej wniosku o dofinansowanie eksperci wykryli nieprawidłowości. Prezeską fundacji jest Justyna Dusza, asystentka prezesa kopalni węgla Bogdanka.

Przemysław Czarnek w Sejmie broni dotacji na nieruchomości
Przemysław Czarnek w Sejmie broni dotacji na nieruchomości
Źródło zdjęć: © FORUM | Joanna Skladanek
Szymon Jadczak

O fundacji Pod Damaszkiem zrobiło się głośno w ubiegłym tygodniu przy okazji afery "Willa plus". Redakcja TVN24.pl opisała, jak kierowane przez Przemysława Czarnka Ministerstwo Edukacji i Nauki w ramach konkursów przyznawało 40 mln zł organizacjom zbliżonym do Prawa i Sprawiedliwości. Wielomilionowe dotacje przeznaczane były na zakup nowych siedzib. Domy na warszawskim Mokotowie i Ursynowie, lokal w zabytkowej kamienicy oraz działka z dwoma stawami, własnym lasem i "domkiem pszczelarza" to tylko niektóre z 12 nieruchomości, których zakup z publicznych pieniędzy sfinansował organizacjom pozarządowym rząd PiS.

Ksiądz mówi: "Tu się zboczeń nie popiera!". I dostaje milion

Fundacja Pod Damaszkiem dostała od Czarnka w ramach konkursu milion złotych. Za tę kwotę chce kupić 88-metrowy lokal w nowoczesnych Apartamentach Sowińskiego w Lublinie. Na razie korzysta z pomieszczenia w parafii w oddalonym o kilka kilometrów od Lublina Snopkowie.

Twarzą Fundacji w mediach był do tej pory tamtejszy proboszcz, ksiądz Mirosław Matuszny, fundator i przewodniczący rady fundacji. Gdy w 2018 r. ówczesny wojewoda lubelski - Przemysław Czarnek - protestował przeciwko Marszowi Równości w Lublinie, ksiądz Matuszny poparł go od razu w internecie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Tu jest Polska, nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera!", "40 proc. pedofili to homoseksualiści. Właśnie dlatego walczymy o normalność". "Wstydem jest milczeć, gdy sodomici wylegają na ulice. Wszak to godzina próby dla każdego normalnego człowieka, ostatni być może moment, aby przeciwstawić się publicznej demoralizacji i tęczowemu zepsuciu" – pisał Matuszny, cytowany przez serwis Natemat.pl.

Gdy wybuchła pandemia koronawirusa, ksiądz Matuszny "walczył" z nią procesjami z relikwiami św. Antoniego. A gdy kobiety protestowały przeciwko zaostrzeniu przepisów dotyczących aborcji w ramach Czarnego Protestu, Matuszny w ramach fundacji Pod Damaszkiem rozdawał "Teczki Życia", czyli poradnik dla kobiet przed i po urodzeniu dziecka oraz film "Zerwany kłos". Opowiada on historię błogosławionej Karoliny Kózkówny - dziewczynki, która w trakcie I wojny światowej poniosła męczeńską śmierć, broniąc się przed próbującym ją zgwałcić rosyjskim żołnierzem.

We wniosku do ministra Czarnka, który poznaliśmy dzięki kontroli posłanek Katarzyny Lubnauer i Krystyny Szumilas, fundacja Pod Damaszkiem wymienia "Teczki Życia" jako jedno ze swoich osiągnięć. Oprócz tego chwali się pomocą dla dzieci z Ukrainy, organizacją pikników rodzinnych, rozdawaniem kolorowanek o treściach patriotycznych oraz akcją "Podaruj dziecku Anioła" polegającą na rozdawaniu aniołków, które "przypominają im o wartości Prawdy, Dobra i Piękna". Na stronie znajdujemy też informację, że fundacja zajmuje się również działalnością gospodarczą: pośredniczy w sprzedaży pielgrzymek oraz zajmuje się przystrajaniem kościołów na śluby.

W budynku kupionym za pieniądze od MEiN ma działać ,,Akademia Prawdy, Dobra i Piękna", a w jej ramach mają się odbywać "korepetycje dla uczniów, szkolenia i kursy edukujące rodziców na temat praw i obowiązków rodziców, zagrożeń płynących z nieodpowiedniego korzystania z wolności, w tym szkolenia podnoszące kompetencje rodziców i wychowawców w zakresie odpowiedniego korzystania z mediów elektronicznych".

Cena zawyżona, wydatki nieracjonalne, minister niewzruszony

Wniosek, który dostali eksperci Ministerstwa Edukacji i Nauki, nie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. W ocenie czytamy, że wnioskodawca nie przeprowadził analizy ofert dostępnych na rynku, żeby uwiarygodnić racjonalność ceny zakupu.

"Występuje zatem duże ryzyko, że cena lokalu jest zawyżona względem średnich cen rynkowych nowych lokali w centrum miasta Lublin, co potwierdza wstępne wykonane rozeznanie" - odnotował ekspert.

Zresztą trudno powiedzieć, co i jak dokładnie chciała kupić fundacja, bo "kosztorysy są w postaci bardzo ogólnej", a z deweloperem została podpisana umowa rezerwacyjna lokalu, ale "nie załączono jej do wniosku (nie wiadomo, czy zabezpieczono niezmienność ceny)".

To nie koniec wątpliwości. "Ceny jednostkowe asortymentu w kilku przypadkach są wyższe od średnich cen rynkowych. Kosztorys szczegółowy zawiera kilka nieracjonalnych, kosztownych wydatków (kuchnia w pomieszczeniu socjalnym za 10 000 zł, ekspres do kawy za 2 500 zł, tablica multimedialna z projektorem za 17 000 zł, komputer za 5 000 zł, dywan za 4 000 zł, lustro za 1 000 zł, witryna z logo fundacji za 3 000 zł)" - wyliczają eksperci. 2 listopada 2022 r. dają wnioskowi ocenę negatywną.

A mimo to 4 listopada Przemysław Czarnek przyznał fundacji milion złotych. Bo - jak informowała na Twitterze rzeczniczka MEiN Adrianna Całus-Polak - eksperci wyrażali swoją opinię i rekomendację, ale ostateczną decyzję podejmował sam minister .

MEiN nie odpowiedziało na pytanie, czy minister zweryfikował zastrzeżenia ekspertów do wydatkowania pieniędzy przez fundację. Po pięciu latach fundacja będzie mogła przeznaczyć nieruchomość na cele komercyjne.

Pod negatywnie ocenionym, ale pozytywnie rozpatrzonym wnioskiem podpisana jest Justyna Dusza. 28-latka była w zarządzie fundacji od momentu jej założenia w 2017 r., prezeską jest od 2018 r. Wtedy była jeszcze studentką czwartego roku psychologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Tym, z którego wywodzi się i który hojnie wspiera swoimi działaniami Przemysław Czarnek.

Prezes i jego asystentka

Jak czytamy w jej profilu w serwisie LinkedIn (usuniętym kilka dni temu) oraz we wniosku do Czarnka, Dusza skończyła również studia podyplomowe z zakresu zarządzania i finansów w administracji publicznej na KUL. Ale w usuniętym profilu znajdujemy informację, której nie ma we wniosku do MEN: Dusza jest asystentką Kasjana Wyligały, do niedawna wice- , a od kilku tygodni prezesa spółki Lubelski Węgiel Bogdanka S.A. To kolejny trop łączący docenioną przez Czarnka fundację z PiS. 20 grudnia "Rzeczpospolita" poinformowała, że Kasjan Wyligała wpłacił na rzecz PiS 27 tys. zł.

30 grudnia 2022 r. Michał Moskal, przewodniczący Forum Młodych PiS i bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego (gdy lider PiS piastował godność wicepremiera w rządzie Morawieckiego, Moskal był szefem jego gabinetu politycznego) zjechał w towarzystwie kilku osób 960 metrów pod ziemię w kopalni Bogdanka. Tam miało dojść do romantycznej sceny: Moskal oświadczył się swojej narzeczonej. Oświadczyny zostały przyjęte. Sprawę jako pierwszy opisał portal Onet. Jak z kolei informowała "Gazeta Wyborcza", w trakcie wizyty polityka PiS i jego wybranki w części kopalni na pół godziny wstrzymano wydobycie węgla.

Kasjan Wyligała zjeżdżał pod ziemię z Michałem Moskalem jeszcze jako wiceprezes ds. strategii i rozwoju, ale już dwa tygodnie później był prezesem Bogdanki. Na Lubelszczyznę trafił w marcu z Dolnego Śląska, gdzie robił karierę w KGHM jako dyrektor ds. spraw korporacyjnych. W Bogdance jego asystentką została Justyna Dusza. Gdy 13 stycznia Wyligałę ogłoszono prezesem kopalni, Dusza została asystentką prezesa.

Zapytaliśmy Michała Moskala, czy zna Justynę Duszę i czy była ona zaangażowana w organizację jego oświadczyn w Bogdance. Moskal najpierw stwierdził, że nie może rozmawiać, potem nie odpowiedział na wiadomości z pytaniami.

Firma Lubelski Węgiel Bogdanka nie odpowiedziała, czy Justyna Dusza była w jakiś sposób zaangażowana w przygotowanie zaręczyn pana Michała Moskala pod ziemią w kopalni Bogdanka. Odesłano nas do oficjalnego oświadczenia z 12 stycznia, które zawiera opis procedur dotyczących zjeżdżania i poruszania się pod ziemią, opublikowanego po artykułach na temat zaręczyn.

Zapytaliśmy Justynę Duszę, jak łączy pracę w fundacji z pracą w Bogdance. Stwierdziła, że to nie ma związku, nie będzie odpowiadać na nasze pytania i rozłączyła się. Zadzwoniliśmy więc do sekretariatu prezesa Wyligały. Znowu odebrała Dusza i poprosiła o telefon po godz. 16:00. Podczas kolejnej rozmowy poprosiła o przesłanie pytań mailem.

Na pytanie, jak łączy pracę w fundacji z pracą w kopalni odpisała: "fakt mojej działalności w Fundacji Pod Damaszkiem nie ma żadnego związku z pracą na rzecz spółki Lubelski Węgiel Bogdanka S.A. i kwestii tych nie należy ze sobą łączyć, gdyż byłoby to zwykłą manipulacją".

Nasze kolejne pytanie dotyczyło tego, na jakim etapie jest zakup nieruchomości ze środków MEiN? Na to pytanie Justyna Dusza nie odpowiedziała.

Spytaliśmy też Justynę Duszę, jak skomentuje ocenę ekspertów, którzy stwierdzili, że wniosek fundacji zawiera zawyżone ceny, nieracjonalne wydatki i zbyt mało szczegółów dotyczących wydatkowania pieniędzy? Dusza odpisała, iż dotacja została udzielona jedynie na zakup lokalu, bez uwzględnienia wyposażenia. Stoi to w sprzeczności z dokumentem zamieszczonym na stronie MEiN, w którym czytamy, że fundacja otrzymała milion zarówno za zakup nieruchomości, jak i wyposażenia. Pytana o tę nieścisłość Justyna Dusza odpowiedziała, że podtrzymuje to, co napisała w mailu.

Szymon Jadczak jest dziennikarzem Wirtualnej Polski

szymon.jadczak@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie