Julia Pitera odpowiada Kierwińskiemu: "To jest formuła godna raczej przedszkola"

Marcin Kierwiński z PO w programie #Newsroom powiedział, że jego partyjna koleżanka Julia Pitera nie jest już zawieszona, ponieważ "się uspokoiła". - Wolałabym, aby osoby, które przyczyniły się do powstania tego galimatiasu, wyjaśniły tę sytuację - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską była europosłanka.

Julia Pitera odpowiada Kierwińskiemu: "To jest formuła godna raczej przedszkola"
Źródło zdjęć: © East News
Patryk Osowski

26.01.2020 | aktual.: 26.01.2020 21:51

O sprawie zrobiło się głośno, gdy Julia Pitera chcąc zagłosować w wyborach na szefa PO usłyszała, że nie ma jej na liście uprawnionych, ponieważ była zawieszona. Powodem miały być "szkodzące wizerunkowi Platformy wypowiedzi medialne". - Powiedziałam, że będę skarżyła wybory do sądu krajowego. W związku z tym dopisano mnie na liście, bo ktoś sobie wymyślił, że 20 grudnia zostałam odwieszona, ale nic o tej sprawie mi nie jest wiadome - mówiła w rozmowie z portalem tvp.info.

Z kolei w niedzielę Marcin Kierwiński (przymierzany na nowego sekretarza generalnego PO) powiedział w programie WP #Newsroom, że cała sprawa przerwała swój bieg, ponieważ w międzyczasie Julia Pitera "się uspokoiła". Zapytaliśmy więc wieloletnią europosłankę PO, na czym konkretnie polegało jej "uspokojenie się".

- To jest formuła godna raczej przedszkolanki w odniesieniu do przedszkolaków, a nie relacji między członkami jednaj partii. Zalecałabym więc umiar - mówi nam Julia Pitera.

Julia Pitera: Co relatywnie młody mężczyzna miał na myśli?

Była europosłanka powiedziała Wirtualnej Polsce, że ma SMS-a od Marcina Kierwińskiego, który świadczy o tym, że jeszcze niedawno nie miał pojęcia o całej sprawie i zawieszeniu. - Tydzień temu, na moją wiadomość, że nadal nie otrzymuję żadnych informacji, które rozsyłane są do moich kolegów, wyraził przypuszczenie, że w bazie może jest inny adres mailowy - a jest ten sam, co zawsze. I na tym się skończyło. Nikt, jak widać, tego nie sprawdził, a poczta nadal nie przychodziła - zaznacza.

Co miał więc na myśli Marcin Kierwiński mówiąc o "uspokojeniu"? - O to trzeba było jego dopytać - zaznacza Pitera, po czym dodaje: "Ja chciałabym wiedzieć, co relatywnie młody mężczyzna ma na myśli wyrażając się tak protekcjonalnie o doświadczonym polityku, który włożył sporo wysiłku w budowanie pozycji Platformy Obywatelskiej, nie raz płacąc za to dosłownie i w przenośni sporą cenę."

Julia Pitera nie wie, jak będzie wyglądać jej sytuacja w partii. Zdradza nam, że z prośbą o wyjaśnienie całej sytuacji zwróciła się do 34 członków zarządu i do tej pory nie dostała ani jednej odpowiedzi. - Gdyby wówczas ktokolwiek podjął trud wyjaśnienia opisanej tam sytuacji, nie byłoby tego zajścia. Wolałabym, aby osoby, które przyczyniły się do powstania tego galimatiasu, wyjaśniły tę sytuację w oparciu o fakty. PO to demokratyczna partia, o czym stanowi statut i należy go stosować w praktyce, a nie używać go instrumentalnie - podkreśla.

Marcin Kierwiński o Julii Piterze: Chyba miała wybranego kandydata wcześniej

Co jeszcze o sprawie Julii Pitery mówił Kierwiński w programie #Newsroom? - Została zawieszona przez rzecznika dyscypliny partyjnej, ale ponieważ uspokoiła się, to zawieszenie przerwało swój bieg, zakończyło się - podkreślał.

Polityk ocenił, że w sobotę po "lekkim, krótkim zamieszaniu Julia Pitera oddała swój głos". Dodał, że ma nadzieję, iż była europosłanka będzie teraz wspierać Małgorzatę Kidawę-Błońską w wyborach prezydenckich.

- Mogę powiedzieć, że w zeszłym tygodniu mieliśmy spotkania tutaj w Warszawie z Borysem Budką i Tomkiem Siemoniakiem. Julii Pitery nie było na żadnym z tych spotkań, więc chyba miała wybranego kandydata wcześniej - skomentował.

- Nie przywykłam uczestniczyć w spotkaniach, na które nie jest się zapraszanym - odpowiada teraz w rozmowie z WP Pitera. - Jak wspomniałam wcześniej, do dziś nie dostaję informacji ani z biura krajowego ani biura regionu. Nikt, na nic, nigdzie od dwóch miesięcy mnie nie zaprasza - podkreśla.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (309)