Julia Pitera: nie wykonałam wyroków sądu, ale to nic przy tym, co robi PiS
• Julia Pitera przyznał w RMF FM, że do dziś nie wykonała wyroków sądu z 2011 i 2012 roku, ale "to nic przy tym, co robi PiS"
• Pitera: uważam, że coś dziwnego się dzieje i PiS walczy sądami
• "Mam zastrzeżenia co do konstrukcji Trybunału Stanu"
• Zdaniem europosłanki PO, Hanna Gronkiewicz-Waltz "obroni się na pewno", a PiS chce jej dymisji, "żeby wreszcie przejąć Warszawę"
Europosłanka PO Julia Pitera przyznała w RMF FM, że do dziś nie wykonała wyroków sądu sprzed 5 oraz 4 lat. Na pytanie, czy przeprosiła Mariusza Kamińskiego z PiS i wpłaciła 15 tys. na fundację "Pamiętamy", co w 2011 roku nakazał jej zrobić sąd, odpowiedziała: "Chyba nie. Liczę na to, że będę ułaskawiona".
Dopytywana, dlaczego od pięciu lat nie wykonuje wyroku sądu, tłumaczyła: "Z bardzo - powiedziałabym - prostego powodu. Otóż, nie zmieniono formuły przeprosin. I w formule przeprosin została zawarta sprawa, którą sąd umorzył, czyli kwestia Sawickiej".
- W formule przeprosin, której żąda pan Kamiński, jest to, co zostało umorzone. Bardzo trudno wykonać wyroki, które są de facto niewykonalne - dodała Pitera. Jak przyznała, nie wykonała również innego wyroku sądu, prawomocnego od 2012 roku. Miała przeprosić Prawo i Sprawiedliwość za to, że nazwała warszawskiego radnego pedofila członkiem PiS. - Na szczęście nie obrażałam sądu i nie domagałam się tego, co pan poseł Jaki. Nie krzyczałam, że mają mi zdjąć immunitet - mówiła europosłanka PO.
- Ja nie wytaczam spraw, mimo że bardzo dużo pod moim adresem było powiedzianych rzeczy, również przez panów, których mam - że tak powiem - przepraszać. W związku z tym uważam, że rzeczywiście coś dziwnego się dzieje i PiS walczy sądami. Bardzo mi się to nie podoba - mówiła Julia Pitera. - Jak patrzę na to, co wyrabia PiS w tej chwili z sądami, to właściwie myślę sobie, że ja nie wykonałam wyroków sądów, ale to jest nic przy tym, co robi PiS - dodała.
Pytana o to, czy Platforma Obywatelska przychyli się do ewentualnego wniosku Nowoczesnej o Trybunał Stanu dla prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło, odpowiedziała: "Za łamanie konstytucji jest przewidziany Trybunał Stanu. To jest poza sporem, więc jeżeli zostanie uznane, że konstytucja została złamana, to oczywiście Trybunał Stanu jest z racji przepisów prawa".
- Ja w ogóle mam zastrzeżenia co do konstrukcji Trybunału Stanu i wolałabym, żeby to była izba w Sądzie Najwyższym, a nie skład polityczny, ponieważ zawsze jest skład polityczny i w Trybunale Stanu zasiada większość wedle składu, który jest w Sejmie, więc ta konstrukcja szczęśliwa nie jest - oceniła Julia Pitera.
Skomentowała też żądanie Prawa i Sprawiedliwości, by prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podała się do dymisji w związku z aferą reprywatyzacyjną. - Obroni się na pewno. Ja twierdzę, że Prawo i Sprawiedliwość z dwóch powodów domaga się tej dymisji: po pierwsze, żeby wreszcie przejąć Warszawę, co się PiS-owi nie udaje, a po drugie ja twierdzę, że boją się audytu. I generalnie rzecz biorąc, politycy boją się audytu w mieście, bo to będzie audyt profesjonalny. To nie będzie audyt polityczny. To będzie audyt zrobiony przez profesjonalną firmę, która przeanalizuje wszystkie zwroty - powiedziała europosłanka PO.
Odniosła się też do możliwości przeprowadzenia w stolicy referendum ws. odwołania Gronkiewicz-Waltz. - W Warszawie mieszkańcy muszą mieć świadomość, że gdyby referendum się powiodło - i to również jednemu z posłów Nowoczesnej dedykuję - to zanim będą rozpisane wybory, o ile w ogóle by były rozpisane, w co wątpię, rząd daje komisarza - powiedziała Pitera.
Pytana o to, dlaczego w 2011 roku broniła Macieja Marcinkowskiego, którego media wiązały z aferą reprywatyzacyjną, odpowiedziała: "To jestem w dobrym towarzystwie, bo pani Krystyna Pawłowicz też podejmowała w 2014 roku interwencję". - Każdy, kto jest funkcjonariuszem z wyboru, doskonale wie, że jeżeli wpływa pismo do biura posła - znaczy są posłowie, którzy nie prowadzą biur, w związku z tym być może o tym nie wiedzą - to obowiązkiem posła jest zadać pytanie. Żadne moje pismo nie było interwencją, każde z moich pism było zapytaniem w oparciu o pismo, które wpłynęło do mojego biura - powiedziała Pitera. - Tych pism ode mnie wychodzi tłum - dodała.
"Podczas porannej rozmowy w RMF FM, Pani Julia Pitera pomówiła Panią Krystynę Pawłowicz, sugerując że miała związek z oszustwami reprywatyzacyjnymi w Warszawie. Wskazała, iż Posłanka Krystyna Pawłowicz podejmowała próby obrony handlarzy roszczeń. Jej stwierdzenia niewątpliwie naruszyły dobre imię Krystyny Pawłowicz, podważyły jej wiarygodność jako posła i prawnika."
(...)
"Należy wskazać, że jedyna sprawa dotycząca reprywatyzacji, która wpłynęła do Biura Poselskiego Pani Krystyny Pawłowicz, była wszczęta pismem z dnia 14 stycznia 2014 roku przesłanym przez Pana Adama Fedyka, który prosił o interwencje w toczącej się ponad 12 lat sprawie wywłaszczonej nieruchomości w Zakopanem. Pani Poseł zwróciła się w tej sprawie do organu administracji, natomiast po uzyskaniu odpowiedzi wyjaśniających sytuację Pana Fedyka, którą przesłał jej starosta Tatrzański, nie kontynuowała dalej korespondencji w tej sprawie, zaś Pana Fedyka poprosiła o zwrócenie się do lokalnych posłów z jego okręgu, w przypadku braku satysfakcji z odpowiedzi Starosty."