Józef Oleksy nie jest kłamcą lustracyjnym
Józef Oleksy nie jest kłamcą lustracyjnym. Sąd Najwyższy umorzył sprawę lustracyjną Józefa Oleksego i uznał, że były premier został wprowadzony w błąd przez Ministerstwo Obrony w sprawie ujawnienia swej współpracy z Agenturalnym Wywiadem Operacyjnym. Wyrok Sądu Najwyższego jest ostateczny.
31.01.2007 12:15
Sąd Najwyższy potwierdził, że współpraca z Agenturalnym Wywiadem Operacyjnym (AWO) - tajną komórką wywiadu wojskowego - podlega ujawnieniu w oświadczeniu lustracyjnym. Oleksy nie ujawnił w oświadczeniu lustracyjnym swej współpracy z AWO w latach 1970-78, ale według SN nie może być uznawany za "kłamcę lustracyjnego".
"Oleksy został wprowadzony w błąd"
Podstawą do takiego rozstrzygnięcia SN jest ustalenie, że pod koniec lat 90. ówczesny szef WSI kontradmirał Kazimierz Głowacki informował Oleksego - za pośrednictwem szefa MON Stanisława Dobrzańskiego - że służba w AWO nie podlega ujawnieniu. Oleksy podkreślał, że nie mógł też wiedzieć, że do 1973 r. AWO podlegał pod rozpoznanie wojskowe, a nie pod organa operacyjne wojskowych służb specjalnych PRL.
Według Sądu Najwyższego, taki stan sprawy daje podstawę do uznania, że Oleksy działał w wyniku błędu, więc nie może ponosić za to odpowiedzialności. Mówią o tym przepisy Kodeksu karnego stanowiące o wyłączeniu odpowiedzialności karnej. Stosują je sądy także w sprawach lustracyjnych, bo procesy lustracyjne - mające swoje przepisy - co do zasad ogólnych kierują się prawem karnym.
Przepisy te mówią, że "nie popełnia umyślnie czynu zabronionego, kto pozostaje w błędzie co do okoliczności stanowiących jego znamię". Inny przepis mówi, że "nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego w usprawiedliwionym błędnym przekonaniu, że zachodzi okoliczność wyłączająca bezprawność albo winę" (...).
"Czuję się oczyszczony"
Józef Oleksy powiedział po wyroku, że czuje się oczyszczony, choć wolałby od Sądu Najwyższego słyszeć takie jednoznaczne stwierdzenie (a nie o umorzeniu sprawy).
Oleksy mówił o "powrocie wiary w rządy prawa w Polsce". Powtórzył, że złożył prawdziwe oświadczenie, a sąd umorzył sprawę z innych powodów. Towarzyszyła mi infamia publiczna, to się już nie odstanie; pozostaje fakt prawny i oczywisty, że nie ciąży na mnie oskarżenie o taką czy inną brzydką rolę donosiciela - oświadczył.
Oleksy nie odpowiedział na pytanie, czy teraz wraca do polityki. Wszystko się może zaczynać od nowa - dodał i zaznaczył, że był politykiem aktywnym, służył Polsce na niejednym polu i nie jest stary.
Wcześniej Oleksy wiele razy powtarzał, że nigdy nie był agentem, nikomu nie szkodził i nie donosił. Mówił, że był tylko oficerem rezerwy, szkolonym na czas zagrożenia wojennego w formacji rozpoznania wojskowego.
Tłumaczył, że napisał w oświadczeniu, iż nie miał związków ze służbami specjalnymi PRL, bo w 1997 r. ówczesny szef WSI kontradmirał Kazimierz Głowacki informował go - za pośrednictwem szefa MON Stanisława Dobrzańskiego - że służba w AWO nie podlega ujawnieniu. Oleksy dodawał, że nie mógł też wiedzieć, że do 1973 r. AWO podlegał pod rozpoznanie wojskowe, a nie pod organa operacyjne wojskowych służb specjalnych PRL.
Oleksy współpracował z Agenturalnym Wywiadem Operacyjnym
Zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Jerzy Rodzik powiedział, że wyrok oznacza, iż SN uznał, że była współpraca Oleksego z Agenturalnym Wywiadem Operacyjnym, ale Oleksy nie miał świadomości składając oświadczenie, że musi tę współpracę ujawnić. Moim zdaniem, powinien był ją ujawnić - dodał Rodzik.
Sąd Najwyższy podkreślił - mówił Rodzik - iż w tym sensie oświadczenie Oleksego jest obiektywnie nieprawdziwe, bo Oleksy działał w wyniku błędu po tym jak z MON uzyskał informację, że nie musi ujawniać swej współpracy z AWO.
Rodzik ujawnił, że w kilku innych sprawach lustracyjnych też była konstrukcja "działania w błędzie".
Rekordowo długie postępowanie lustracyjne
Postępowanie jest rekordowo długie. Od 6 lat sądy różnych instancji uznawały Oleksego za kłamcę lustracyjnego i współpracownika wywiadu wojskowego w latach 1970-78.
Sąd wszczął je w czerwcu 1999 r. na wniosek ówczesnego Rzecznika Bogusława Nizieńskiego; tajny proces ruszył w listopadzie 1999 r. W 2000 r. sąd I instancji uznał, że Oleksy zataił współpracę z AWO. W 2001 r. sąd II instancji uwzględnił apelację Oleksego i zwrócił sprawę I instancji - by ustaliła, czy AWO podlegał lustracji. Sądy obu instancji oceniły w ponownym procesie, że AWO był organem podległym lustracji. Osoba, której sprawę lustracyjną umorzono, może pełnić funkcje publiczne - tylko osoba uznana przez SN za "kłamcę lustracyjnego ma taki zakaz na 10 lat.
"Polskie sądy rzadko sięgają po ten przepis"
Prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka powiedział, że polskie sądy bardzo rzadko w swych orzeczeniach sięgają po przepis wyłączający odpowiedzialność karną wobec sprawcy działającego w wyniku błędu. Podkreślił zarazem, że przyszłe Sądy Lustracyjne - także pod rządami kolejnych ustaw o lustracji - będą musiały brać pod uwagę to orzeczenie SN, który podkreślił kwestię umyślności działania lustrowanego.
Odwołano się tu do ogólnej zasady prawnej jaką jest odpowiedzialność subiektywna. Nie może bowiem w sprawach lustracyjnych być odpowiedzialności obiektywnej, czyli badania prawdziwości oświadczenia lustracyjnego bez odwołania się do tego, z jaką świadomością lustrowany je wypełniał - podkreślił prof. Hołda.
1 marca ma wejść w życie nowa ustawa lustracyjna, która likwiduje Sąd Lustracyjny i urząd Rzecznika. W piątek Sejm uchwalił jednak prezydencki projekt jej nowelizacji, który m.in. przywraca zapis, że osoba uznana za kłamcę lustracyjnego nie może przez 10 lat pełnić niektórych funkcji publicznych.