ŚwiatJohn Kerry: w Syrii użyto broni chemicznej

John Kerry: w Syrii użyto broni chemicznej

Sekretarz stanu USA John Kerry potwierdził, że w Syrii w zeszłym tygodniu użyta została broń chemiczna. Sprawcy tego skandalicznego ataku powinni być pociągnięci do odpowiedzialności - podkreślił Kerry, oskarżając reżim o niszczenie dowodów. Tymczasem rosyjski prezydent Władimir Putin podczas rozmowy telefonicznej z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem powiedział, że nie ma dowodów na to, że syryjski reżim w zeszłym tygodniu użył broni chemicznej.

John Kerry: w Syrii użyto broni chemicznej
Źródło zdjęć: © AFP | Jewel Samad

Dotychczasowe informacje, w tym nagrania wideo i zeznania zebrane w terenie, dowodzą, że "w Syrii użyta została broń chemiczna" - mówił Kerry podczas konferencji prasowej w Waszyngtonie, dodając, że jest to "niezaprzeczalne".

- Wiemy, że syryjski reżim przechowuje taką broń chemiczną - kontynuował amerykański sekretarz stanu.

Kerry powiedział również, że Stany Zjednoczone mają dodatkowe informacje na temat ataku, które to zostaną podane do wiadomości publicznej w najbliższych dniach.

- Prezydent USA Barack Obama uważa, iż ci, którzy używają jednej z najpodlejszych broni na świecie (...), muszą być pociągnięci do odpowiedzialności - podkreślał sekretarz stanu.

Jego zdaniem to, że władze syryjskie nie chciały natychmiast po ataku wpuścić na jego miejsce inspektorów ONZ ds. broni chemicznej, świadczy o tym, że Damaszek ma coś do ukrycia.

Przez pięć dni syryjski reżim odmawiał bowiem inspektorom ONZ dostępu do miejsca ataku, choć śledztwo miało usprawiedliwić właśnie reżim - podkreślił Kerry. W zamian za to rząd syryjski w dalszym ciągu bombardował ten teren i systematycznie niszczył dowody. To nie jest zachowanie rządu, który nie ma nic do ukrycia - ocenił amerykański sekretarz stanu. To nie jest postępowanie reżimu, który pragnie udowodnić, że nie użył broni chemicznej. W rzeczywistości decyzja o wpuszczeniu inspektorów jest spóźniona, jest zbyt późno by to postępowanie było wiarygodne - mówił Kerry.

Putin do Camerona: nie ma dowodów

Tymczasem rosyjski prezydent Władimir Putin podczas rozmowy telefonicznej z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem powiedział, że nie ma dowodów na to, że syryjski reżim w zeszłym tygodniu użył broni chemicznej - poinformował rzecznik Camerona.

Według rzecznika Cameron zadzwonił do Putina, by przedyskutować odpowiedź społeczności międzynarodowej na atak chemiczny, do którego miało dojść na przedmieściach Damaszku 21 sierpnia.

Cameron podkreślił, "że nie ma wątpliwości, iż ataku dokonał syryjski reżim". Zdaniem szefa brytyjskiego rządu "nie istnieją dowody sugerujące, że opozycja była w stanie przeprowadzić tak poważny atak". Dodał, że kilka dni przed incydentem reżim rozpoczął rozległą ofensywę, a po ataku nie chciał wpuścić na miejsce inspektorów ONZ ds. broni chemicznej, co sugeruje, "że miał coś do ukrycia".

Z kolei Putin zaznaczył, że "nie ma dowodów na to, iż doszło do ataku z użyciem broni chemicznej", ani na to, kto mógł za nim stać.

Cameron i Putin potwierdzili zobowiązanie liderów krajów G8 z czerwca. "Nikt nie powinien wykorzystywać broni chemicznej i każde jej użycie będzie wiązało się z ostrą reakcją ze strony społeczności międzynarodowej" - podkreślono w komunikacie.

Syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły prezydenta Syrii Baszara el-Asada o użycie na przedmieściach stolicy gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała w sobotę, że do trzech szpitali w rejonie Damaszku trafiło około 3600 osób z objawami zatrucia środkami paralityczno-drgawkowymi, a 355 z nich zmarło. Syryjskie władze stanowczo zaprzeczają oskarżeniom.

Obraz
© (fot. WP.PL)
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)