Joanna Lichocka o Bartłomieju Misiewiczu: woda sodowa uderzyła mu do głowy
Po ostatnich rewelacjach ws. rzecznika MON Bartłomieja Misiewicz, sprawę skomentowała Joanna Lichocka. - Woda sodowa nie wybiera wyłącznie Platformy Obywatelskiej - powiedziała posłanka Prawa i Sprawiedliwości na spotkaniu z wyborcami w Jarocinie.
26.01.2017 | aktual.: 26.01.2017 06:55
Z relacji dziennika "Fakt" wynika, że Bartłomiej Misiewicz bawił się w klubie WoW w Białymstoku. Na imprezę przyjechał luksusowym BMW, towarzyszył mu ochroniarz, którego przedstawiał jako funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej
Dziennik, powołując się na relacje świadków, donosi także, że rzecznik MON miał kilkakrotnie nagabywać DJ-a, by ogłosił wszystkim, że tam jest. Bartłomiej Misiewicz stawiał kolejki wszystkim w barze, podrywał studentki i oferował również pracę w MON.
Prócz tego światło dzienne ujrzała jeszcze jego inna przygoda. Jak podaje serwis "Express Elbląg" w kwietniu 2016 r. rządowa limuzyna miała na sygnale przejechać przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, wioząc rzecznika na burgera.
- Misiewicz jest młody. Odbiło mu. Woda sodowa nie wybiera wyłącznie Platformy, wybiera też młodych chłopaków, którzy ciężko pracowali za darmo przez kilka lat i teraz nagle stali się asystentami bardzo ważnego ministra. Moim zdaniem odreagowuje stres z ostatnich kilku lat. Myślę, że się opamięta - skomentowała zachowanie Misiewicza Lichocka.
Dodała jednak także, że Bartłomiej Misiewicz od 17 roku życia pomagał Macierewiczowi. - Przy wyjaśnianiu sprawy smoleńskiej pracował dzień i noc. Jeździł na wszystkie spotkania, kompletował wszystkie dokumenty. Był prawą ręką Macierewicza od Smoleńska; przynieś, podaj, pozamiataj. Ciężko pracował. Należy mu się order i to nie jeden, ponieważ pracował dla Polski - powiedziała.