Joanna Kluzik-Rostkowska u Żakowskiego: propozycja reformy edukacji PiS to skrajna nieodpowiedzialność
Joanna Kluzik-Rostkowska skomentowała w programie WP rozmowa rządową propozycję reformy edukacji. - Cała odpowiedzialność za skutki reformy ma być przerzucona na samorządy. I dlatego bardzo zależy minister edukacji, żeby stało się to w roku 2018, zaczęło w 2017 roku. Żeby podstawić samorządy pod ścianą - stwierdziła była minister edukacji w rozmowie z Jackiem Żakowskim.
Na pytanie Jacka Żakowskiego, czy zna ekspertów, którzy mają napisać nowe podstawy programowe, Joanna Kluzik-Rostkowska odpowiedziała: "Nie znam i jestem ich bardzo ciekawa, bo żeby napisać podstawę programową, to najlepiej widzieć całość edukacji, ale przynajmniej trzeba widzieć jeden jej etap".
- Teraz mamy mieć I etap: klasy 1-4, II etap to natomiast klasy 5-8. Chciałabym wiedzieć, jak ci eksperci wyobrażają sobie pisanie podstawy, zaczynając od klasy siódmej - to jest skrajna nieodpowiedzialność. - oceniła Joanna Kluzik-Rostkowska. - Nie można definiować podstawy dla klasy siódmej, nie wiedząc, czego te dzieci będą się uczyły w klasach piątej i szóstej. To jest wielki absurd. To samo dotyczyć będzie klasy czwartej. Oni piszą podstawę dla klasy czwartej, nie mając zielonego pojęcia, czego się te dzieci mają uczyć w klasie drugiej i trzeciej. Abstrahując od tego, że ta propozycja PiS jest zupełnie obok tego, co trzeba w mojej opinii zrobić, to jest to skrajna nieodpowiedzialność. Ja się z tym nie zgadzam, ale gdyby nawet uznać, że PiS ma rację, mówiąc, że system 8+4 jest lepszy, to - żeby to miało ręce i nogi - trzeba mieć zdefiniowane podstawy programowe do wszystkich przedmiotów, do wszystkich etapów edukacji - przekonywała była minister edukacji. - Później, jak się już zdefiniuje, czego dziecko
powinno się uczyć w poszczególnych klasach, do tego powinny być napisane podręczniki i wtedy minister powinien powiedzieć "dobra, to pierwszy rocznik, który idzie zmianą".
- Wynika z tego, że cała odpowiedzialność za skutki reformy ma być przerzucona na samorządy. I dlatego bardzo zależy minister edukacji, żeby stało się to w 2018 roku, a zaczęło w roku 2017. Żeby podstawić samorządy pod ścianą - stwierdziła Kluzik-Rostkowska. - Oczywiście w roku wyborczym samorządy będą bardziej skłonne, żeby nauczyciela - nawet jeśli nie jest potrzebny - w szkole na etacie jeszcze zostawić. To jest chwilowe. Jest niż, potrzebujemy coraz mniej nauczycieli - dodała.
"Albo bardziej luksusowej edukacji" - zasugerował Jacek Żakowski. - Tylko, że nie uzyskamy tego w sytuacji, w której do sześciu klas podstawówki dorzucimy kolejne dwa roczniki dzieci - przekonywała Joanna Kluzik-Rostkowska. - Teraz minister mówi tak: jest niż, w związku z tym potrzebujemy wszystkiego mniej, więc proszę, żeby gimnazja przekształciły się w szkoły podstawowe. Teraz mamy 12,5 tys. podstawówek, to dołożymy sobie jeszcze 7 tys. kolejnych - powiedziała Kluzik-Rostkowska.
- W dużym mieście jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, że to, co dzisiaj jest budynkiem gimnazjum, zostanie szkołą podstawową. Natomiast w małych miejscowościach, tam gdzie są gminy i jest tam kilka wiosek, i w każdej wiosce jest szkoła podstawowa, a w centrum gminy jest gimnazjum, które skupiało dzieci, to nie w 2018 roku, ale dwa lata później efekt będzie taki, że tych szkół w małych wioskach już nie będzie, bo dzieci będą skupione w tym jednym budynku gimnazjalnym - dodała była minister edukacji.
Zobacz cały odcinek programu "WP rozmowa":