Joachim Brudziński o słowach prezydent Warszawy: walenie kijem w klatkę, żeby małpy się odezwały
Zachodzę w głowę, do jakiego jeszcze grubiaństwa są w stanie posunąć się najważniejsze osoby Platformy Obywatelskiej - stwierdził Joachim Brudziński z PiS odnosząc się do stwierdzenia prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, że "pomnik światła", mający upamiętnić ofiary katastrofy smoleńskiej, to pomysł podobny do tego, co było na wiecach NSDAP.
W opinii Brudzińskiego, który był gościem programu „Jeden Na Jeden” w TVN24, jeśli Gronkiewicz-Waltz używa takich porównań do stosunku do inicjatywy artystycznej i części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, to rodzi się pytanie, czy to "głupota czy próba wywołania politycznej awantury".
- Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz przyszła przygotowana do studia, pokazywała nawet zdjęcia, czyli ktoś nad tym pracował - ocenił Brudziński.
- Od kilkunastu dni słyszymy o rozpaczliwej próbie sztabowców Platformy i Bronisława Komorowskiego walenia kijem w klatkę, żeby małpy się odezwały - dodał polityk PiS. - Możemy sprowadzić spór polityczny w Polsce do tego typu - już nawet nie bon motów, ale bon młotów w wydaniu polityków PO. Ale za tym kryje się tragedia ofiar.
Brudziński zaapelował też, by "nie sprowadzać upamiętnienia ofiar tragedii do doraźnych sporów politycznych".
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz skrytykowała we wtorek w „Faktach po Faktach” w TVN24 pomysł, aby ofiary katastrofy smoleńskiej upamiętnić "pomnikiem światła" przed Pałacem Prezydenckim. Instalację miałoby tworzyć 96 reflektorów zainstalowanych w chodniku - każdy słup światła odpowiadałby jednej ofierze.
Gronkiewicz-Waltz uważa, że pomysł przypomina to, co robiono w nazistowskich Niemczech. - To pomnik z 1937 roku, w Norymberdze był wtedy zjazd NSDAP - przekonywała Gronkiewicz-Waltz, pokazując przyniesione do studia zdjęcia. - Ja bym nie chciała, żeby tak samo wyglądał pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej - stwierdziła prezydent.