"Jo je mały połaźniczek"
Górale z Beskidu Śląskiego powinni
być w drugi dzień świąt hojni. W dzień świętego Szczepana odwiedzą
ich połaźnicy i kolędnicy. Żaden nie powinien odejść bez nagrody,
którą są drobne pieniądze.
26.12.2007 13:00
Połaźnicy to zwykle kilkuletnie dzieci. Do gazdów przyjdą z połaźniczką, czyli gałązką ustrojoną w kwiaty, cukierki i bibułki. "Jo je mały połaźniczek. Przyszłech tu po trójniczek. Trójniczek mi dejcie, ze mnie się nie śmiejcie. Bo jo wozem nie jadem, suchej rzepy nie wiezem, co mi dacie to wezmem. Lebo grosz, lebo dwa, to je dobra kolenda" -wyrecytują na progu domów.
Do góralskich zagród może zawitać nawet kilkunastu połaźników. Żaden nie powinien odejść bez nagrody. W zamian za drobne pieniądze gospodarz otrzyma połaźniczkę. Powinien ją przybić nad drzwiami wejściowymi. Jeśli po świętach gazda będzie miał ich niewiele, będzie to znaczyło, że jest skąpcem. Jeśli dużo - że jest szczodry.
Wieczorem do góralskich zagród przybędą kolędnicy - niemal dorośli chłopcy. Kolędnicy nie ominą chałupy dziewczyny, którą jeden z nich "ma na oku". W "Szczepanowy Dzień" nadarza się bowiem jedna z nielicznych okazji, kiedy chłopak mógł zostać u dziewczyny do rana. (mg)