Jest świadek ws. byłego senatora PiS. Na terenie jednej z posesji znaleziono martwego psa
W czwartek w świeci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak za samochodem na sznurku ciągnięty jest pies. Okazało się, że kierowcą był Waldemar B., były senator PiS. Stowarzyszenie OTOZ Animals znalazło świadka tego drastycznego zdarzenia. Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Jak się później okazało, B. do dziś pełnił funkcję przedstawiciela Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Lubaniu.
Sprawą byłego senatora PiS zajęło się Stowarzyszenie OTOZ Animals - Wystąpiliśmy do policji z wnioskiem o nadanie nam statusu pokrzywdzonego w tej wstrząsającej sprawie. To pozwoli nam monitorować jej przebieg. Podejmiemy wszelkie starania, by doprowadzić do surowego ukarania sprawcy - powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską prezes stowarzyszenia Ewa Gebert.
Prezeska "Animalsów" dodała również, że w sprawie Waldemara B. zgłosił się świadek, który widział zajście. - Policja dostanie od nas dane kontaktowe do świadka zdarzenia, który skontaktował się z nami. Jego relacja jest okropna. Pies był w fatalnym stanie i jego zdaniem nie mógł przeżyć tego zdarzenia. Miał być ciągnięty za samochodem na bardzo krótkim sznurku. Świadek widział, jak sprawca zatrzymał się w lesie i pochylał się nad znieruchomiałym zwierzęciem - relacjonowała Gebert dla WP.
Waldemar B. usłyszał zarzuty. Do piątku był przedstawicielem ministra rolnictwa
Jak w piątek po południu poinformowało RMF FM, jest już wstępna opinia po sekcji zwłok psa, który został znalezione na terenie posesji byłego senatora Prawa i Sprawiedliwości. Zwierzę zmarło w wyniku ran odniesionych wskutek ciągnięcia za samochodem po ziemi.
Według najnowszych doniesień, prokuratura stawia Waldemarowi B. zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem.
Radio podało również, że Waldemar B. do dnia dzisiejszego był przedstawicielem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Radzie Społecznej Doradztwa Rolniczego przy Pomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Lubaniu.
Minister rolnictwa Grzegorz Puda odwołał go z tej funkcji w piątek, a więc po pojawieniu się nagrania, na którym widać, jak B. znęcał się nad psem.
Waldemar B. "odprowadzał psa" ciągnąc go za samochodem
Po tym, jak nagranie z psem ciągniętym za samochodem osobowym trafiło do internetu, doszło do zatrzymania Waldemara B. S. Jak ustaliła Wirtualna Polska, pracownicy Schroniska dla Zwierząt w Kościerzynie po zdarzeniu udali się na posesję zatrzymanego i zabrali stamtąd psa. - Jeden z piesków z posesji pana Waldemara B. jest już w schronisku, bezpieczny. Niestety nie jest to ten pies z nagrania - powiedział w rozmowie z WP przedstawiciel Schroniska i dodał, że trwają obecnie czynności policyjne, które mają wyjaśnić, co dokładnie stało się z psem z nagrania.
Do sprawy odniósł się sam zatrzymany. Waldemar B. stwierdził, że zarzucanie mu znęcania się nad psem jest absurdem i podkreślił że kocha zwierzęta. - Jest to absurd po prostu. Pies wydostał się poza ogrodzenie, szukałem go, odnalazłem i po prostu doprowadziłem go na swoją posesję. Pies biegł, krokiem sobie szedł. Absurdy ludzie piszą, że znęcam się nad psem. Mam zwierzęta od 40 lat, kocham zwierzęta, nawet w adopcję koty wziąłem. Tak jak ja się psami opiekuję, to mało kto. Żeby stawiać zarzut znęcania, to jest jakiś absurd. Zahaczyłem go na smyczy o hak, oczywiście. Tylko tyle. Żeby doprowadzić go do domu. Pies się przewrócił, to natychmiast się zatrzymałem i go odpiąłem. Tyle mogę powiedzieć, nie mogę rozmawiać, bo jestem na policji na przesłuchaniu - mówił w rozmowie z Interią Waldemar B.
Do zarejestrowanego na nagraniu zachowania senatora odniósł się wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. "Na coś takiego nie ma miejsca wśród cywilizowanych ludzi; liczę na profesjonalne działanie prokuratury i sprawiedliwy wyrok" - napisał polityk na Twitterze.
Policja znalazła martwego psa na terenie jednej z posesji
Jak podała policja, na terenie jednej z posesji policjanci znaleźli truchło psa, również należącego do zatrzymanego mężczyzny.
- Zostało zabezpieczone do badań sekcyjnych. Policjanci sprawdzą, czy jest to to samo zwierzę, które widzieliśmy na filmie - powiedziała w Radiu Gdańsk Karina Kamińska, starszy aspirant z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Przypomnijmy, że o Waldemar B., były senator PiS, wielokrotnie szokował homofobicznymi wypowiedziami. Miał również znęcać się fizycznie i psychicznie nad żoną oraz zastraszać swoją rodzinę.
Do groźnego incydentu miało dojść m.in. w 2013 roku, podczas rodzinnej uroczystości. Waldemar B. miał wówczas oskarżyć swoją żonę o niszczenie ich małżeństwa, a gdy w jej obronie stanęła siostra, sięgnął po broń. Później okazało się, że był to pistolet gazowy.
- Gdy przystawił Basi do serca pistolet, moja 76-letnia mama rzuciła się w jej stronę. "Zabij mnie zamiast niej" - prosiła. Wtedy Waldek przyłożył pistolet do mojego bratanka, 17-letniego Kuby. Ojciec zasłonił syna - relacjonowała.