Jest raport ws. śmierci Roberta Dziekańskiego
Użycie tasera wobec Roberta Dziekańskiego dwa lata temu na lotnisku w Vancouver było "przedwczesne i nieadekwatne" - powiedział w Vancouver Paul Kennedy, szef niezależnej komisji, która sporządziła raport w sprawie działania czterech oficerów policji.
08.12.2009 | aktual.: 09.12.2009 10:17
208-stronicowy raport zawiera 23 wnioski i 16 rekomendacji. Kennedy powiedział na transmitowanej przez telewizję CBS konferencji prasowej, w czasie której przedstawiał raport, że szef Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej William Elliott był przeciwny publikacji dokumentu. Jednak Kennedy uznał, że w interesie publicznym leży prezentacja ustaleń prac komisji do spraw skarg przeciwko policji.
Komisja uznała, że reakcja policjantów nie była właściwa, ponieważ nie próbowali załagodzić sytuacji, a Dziekańskiego nie ostrzeżono, zanim użyto tasera. W dodatku ta broń została użyta wielokrotnie bez potrzeby. Kennedy wskazał też, że policjanci powinni udzielić Dziekańskiemu pierwszej pomocy.
Podczas przesłuchań oficerów policji ich wersja wydarzeń została uznana za niewiarygodną. Komisja wskazała też, że Kanadyjska Królewska Policja Konna nie powinna sama przesłuchiwać swoich funkcjonariuszy, uczestniczących w wydarzeniach na lotnisku w Vancouver. Kennedy podkreślił, że powinna była przekazywać mediom więcej informacji.
W zaleceniach raportu znalazło się m.in. wskazanie, by policja zrewidowała programy treningu użycia tasera oraz przeszkoliła policjantów w zasadach postępowania z osobami, które mają problemy z komunikowaniem się.
W pierwszych komentarzach po oświadczeniu Kennedy'ego dziennikarze telewizji CBC wskazywali na ostry ton raportu komisji.
14 października 2007 roku Robert Dziekański zmarł na lotnisku w Vancouver wielokrotnie rażony policyjnym taserem, którego funkcjonariusze użyli, by go obezwładnić. Jak wynikało z nagrania, które jeden ze świadków wydarzenia zarejestrował swoim telefonem komórkowym, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do właściwej dalszej części lotniska, jednak w niczym nie zagrażał policjantom.
Dochodzenie niezależnej komisji zajmującej się uczestniczącymi w wydarzeniach w Vancouver czterema "Mounties", jak w Kanadzie określa się policjantów Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej, trwało dwa lata. Kennedy powiedział we wtorek, że komisja otrzymała ponad 100 formalnych skarg na działanie policji wobec Dziekańskiego.
Komisja, jak wyjaśniała CBC, ma prawo zaproponować środki dyscyplinarne wobec policjantów, jednak większość sporządzanych przez nią raportów zajmuje się analizą procedur stosowanych przez policję. Rekomendacje nie są wiążące ani dla policji, ani dla rządu federalnego.
W przyszłym roku ma też zostać przedstawiony raport z dochodzenia zarządzonego przez rząd prowincji Kolumbia Brytyjska i prowadzonego w Vancouver, który będzie zawierał rekomendacje zmian w procedurach, by zapobiec w przyszłości takim nieszczęśliwym przypadkom, jak sprawa Roberta Dziekańskiego. Szef RCMP sugerował Kennedy'emu wstrzymanie publikacji raportu komisji właśnie do czasu przedstawienia tego równoległego raportu.
W Vancouver trwa ponadto proces wytoczony przez matkę Dziekańskiego, Zofię Cisowską, policjantom, władzom lotniska w Vancouver oraz władzom prowincji Kolumbia Brytyjska i władzom federalnym. Tydzień temu, jak podawała agencja The Canadian Press, władze lotniska uchyliły się od wszelkiej odpowiedzialności za śmierć Dziekańskiego. Jego matka zarzuca pracownikom lotniska, że nie pomogli Dziekańskiemu znaleźć drogi ze strefy przylotów do wyjścia, że nie postarali się znaleźć tłumacza, a także, że nie wezwali pierwszej pomocy po rażeniu taserem. Jednak władze lotniska w oświadczeniu przekazanym sądowi twierdzą, że jego pracownicy działali właściwie, a nie można było przewidzieć tego, co się wydarzyło.
Niemniej, jak wynika z dokumentów opisywanych przez kanadyjskie media, na lotnisku w Vancouver wiele się zmieniło po śmierci Dziekańskiego, na przykład ułatwiono dostęp do tłumacza czy zwiększono liczbę pracowników, których zadaniem jest pomóc osobom znajdującym się w dużym stresie - przypomniała agencja The Canadian Press.