"Jest mi przykro z powodu kryzysu ogórkowego"
Kanclerz Niemiec Angela Merkel wyraziła ubolewanie w rozmowie telefonicznej z premierem Hiszpanii Jose Luisem Rodriguezem Zapatero z powodu strat poniesionych przez hiszpańskich rolników w wyniku "kryzysu ogórkowego".
03.06.2011 | aktual.: 03.06.2011 13:58
Jak poinformował hiszpański rząd na swojej stronie internetowej, Merkel "obiecała, że Niemcy rozpatrzą sposoby", których może użyć UE, by wyrównać straty poniesione przez rolników.
Zapatero i Merkel "w czwartek wieczorem podczas rozmowy telefonicznej analizowali kryzys zdrowotny wywołany bakterią Escherichia coli oraz to, jaki wpływ wywarł on na eksport owoców i warzyw z Hiszpanii i innych krajów" - brzmi oświadczenie władz w Madrycie.
Do rozmowy doszło "natychmiast po powrocie niemieckiej kanclerz z podróży po Azji".
Premier Zapatero "złożył kondolencje z powodu śmierci ofiar" bakterii Escherichia coli w Niemczech oraz interesował się stanem "tysiąca zakażonych", którzy nadal przebywają w szpitalach.
Kanclerz Merkel "wyraziła ubolewanie z powodu strat poniesionych przez hiszpańskich producentów". Wyjaśniła jednocześnie hiszpańskiemu premierowi, że "jej zdaniem postępowanie władz w Hamburgu było zgodne z niemieckim prawem" - czytamy w komunikacie.
Jak dodano, "władze obu krajów w najbliższych dniach będą utrzymywać obustronne kontakty i konsultować się z władzami UE, w celu znalezienia sposobu rozwiązania konfliktu".
Wcześniej Zapatero powiedział, że jego kraj zwróci się do "właściwych instancji w Europie" o odszkodowanie za szkody poniesione przez hiszpańskie rolnictwo.
Początkowo niemieccy naukowcy z Hamburga wskazali importowane hiszpańskie ogórki jako źródło zakażeń pałeczką okrężnicy EHEC, co spowodowało wprowadzenie zakazu importu tych warzyw przez niektóre kraje.
Unijny komisarz ds. zdrowia i konsumentów John Dalli powiedział w środę, że nie potwierdziły się wstępne podejrzenia niemieckich władz, że źródłem zakażenia są ogórki z Hiszpanii. Dodał, że testy trwają i że nie ma wskazań, by nie jeść ogórków.
Służby sanitarne Rosji poinformowały, że kraj jest gotowy znieść embargo na import warzyw pochodzących z krajów Unii Europejskiej, ale stawia kilka warunków. Zakaz obowiązuje od czwartku i został wprowadzony, gdy w Europie Zachodniej wybuchła fala zarażeń pałeczką okrężnicy EHEC.
Główny lekarz sanitarny Rosji Giennadij Oniszczenko wielokrotnie zarzucał władzom Wspólnoty opieszałość w podejmowaniu decyzji mających zabezpieczyć konsumentów przed zarażeniami.
- Ile jeszcze osób musi stracić życie, aby Unia Europejska przestała gadać a zaczęła działać - pytał szef służb sanitarnych Rosji. Oprócz zakazu wwozu europejskich warzyw do Rosji polecił on również wycofać ze sprzedaży te już sprowadzone. - Jeśli embargo miałoby zostać zniesione muszą zostać spełnione podstawowe warunki - zapowiedział dziś Oniszczenko. Jego zdaniem muszą zostać ustalone: parametry wirusa, okoliczności jego mutacji i drogi przenoszenia się choroby.
Unijne służby muszą również ustalić miejsca, w których mogą jeszcze znajdować się zarażone produkty i dać gwarancje, że rozprzestrzenienie się wirusa zostało zatrzymane a sytuacja znajduje się pod kontrolą. W rozmowie z agencją Interfax główny lekarz sanitarny Rosji dziwił się, że w Unii Europejskiej dopiero zaczęto badać niebezpiecznego wirusa. - Czym wyście się tam zajmowali przez prawie miesiąc - zapytał retorycznie Oniszczenko.