Jest alternatywa przed likwidacją kopalń. "Wiemy, co zrobić, by kopalnie działały dalej"
Pojawia się ratunek dla likwidowanych na Śląsku kopalń, a przynajmniej dla trzech z czterech objętych rządowym planem restrukturyzacji. Mysłowicka spółka Universal Energy deklaruje, że chce przejąć upadające kopalnie należące do Kompanii Węglowej, które rząd zamierza zlikwidować. Chodzi o kopalnie Brzeszcze, Sośnica-Makoszowy i Bobrek-Centrum.
Prezes zarządu Universal Energy Waldemar Mróz przyznaje, iż jest alternatywa dla likwidacji przynajmniej części upadających kopalni i uratowania miejsc pracy górników. – Jesteśmy zespołem, który ma ogromne doświadczenie w zakresie prowadzenie tego rodzaju branży – przyznaje Waldemar Mróz. Spółka nie wyklucza też zainteresowania innymi podmiotami górniczymi. Na temat przejęcia kopalń szefowie spółki chcą rozmawiać z przedstawicielami KW.
Prezes Universal Energy Waldemar Mróz przyznał, że zamiary firmy są jak najbardziej poważne. Po zrestrukturyzowaniu tych zakładów możliwa jest rentowna kontynuacja ich działalności. Spółka nie wyklucza też zainteresowania innymi podmiotami górniczymi. Prezes spółki nie chciał zdradzić, jaki jest plan na przywrócenie rentowności upadającym kopalniom. Poinformował, iż kluczową kwestią jest odpowiedź na pytanie, dlaczego te zakłady przynoszą straty.
Centrum im. Adama Smitha: rząd popełnia błąd i nie wyciąga wniosków
Próbę odpowiedzi na to pytanie podejmuje Centrum im. Adama Smitha. Przedstawiciele Centrum zwracają uwagę na wiele od lat wskazywanych problemów, z jakimi zmaga się polskie górnictwo. Tyle że w ostatnich latach żadnych działań w sektorze nie podejmowano.
Choć postulaty, co trzeba zrobić, są powtarzane. Według obliczeń ekspertów, narzucone przez obowiązujące regulacje dodatkowe świadczenia zmniejszają zysk kopalń o średnio 30-35% w skali roku. Z pośród 14 kopalni należących do KW, rentowna jest tylko jedna – Marcel w Radlinie. Kopalnia ta na tonie węgla zarabia ok. 70 zł.
Problemem są głównie przywileje, jakimi cieszą się pracownicy kopalni – przyznają eksperci z Centrum im. Adama Smitha. Aż 30 proc. płacy w górnictwie stanowią sztywne wypłaty (deputaty, ekwiwalenty, dopłaty etc), nie mające nic wspólnego z efektywnością produkcji.
Odziedziczone z poprzedniego systemu patologie, związane z bardzo wysokim uzwiązkowieniem sięgającym kilkudziesięciu organizacji, paraliżują jakikolwiek rozwój. Skutkiem tego jest dyktat związków zawodowych i ubezwłasnowolnienie zarządów spółek. Związki mogą narzucać zarządom spółek wysokość wynagrodzeń, a to prowadzi do trwałego zwiększania kosztów produkcji.
- Bez konkurencyjności i elastyczności, kopalnie będą upadać. Rząd nie wyciąga wniosków z poprzedniej reformy lat 90-tych. Sprywatyzowane wówczas kopalnie są nadal rentowne i funkcjonują do dziś – przyznaje Andrzej Sadowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha. - Problemem są przede wszystkim zbyt wysokie koszty pracy, wysokie przywileje pracownicze i wysokie podatki – podkreśla.
Spółka Universal Energy to nie jedyny podmiot, który chce kupić upadające kopalnie. Na horyzoncie pojawia się też szansa współpracy z rządem Indii. Obecnie z wizytą w Indiach przebywa minister gospodarki Janusz Piechociński. Mówi się o tym, że Indie chcą rozwijać własne górnictwo oraz inwestować poza granicami swojego kraju. - Jest szansa na zainteresowanie się Hindusów wydobyciem węgla także w Polsce. Taka inwestycja może przedłużyć funkcjonowanie niektórych polskich kopalni – przyznaje Wiceprezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych Monika Piątkowska.