Jeśli rząd wygasi CPK, może dramatycznie rozminąć się z nastrojami społecznymi [OPINIA]

Jak podała "Gazeta Wyborcza", budowa lotniska w Baranowie, kluczowego elementu Centralnego Portu Komunikacyjnego, zostanie na razie odłożona. Zamiast tego środki mają zostać skierowane na rozbudowę Okęcia. Aby odciążyć stołeczne lotnisko, przewoźnicy mają też być zachęcani do przenoszenia części oferty do lotnisk w Modlinie, Radomiu i Łodzi - pisze dla Wirtualnej Polski Jakub Majmurek.

Premier Donald Tusk
Premier Donald Tusk
Źródło zdjęć: © East News | Bernd Elmenthaler
Jakub Majmurek

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Media społecznościowe, na czele z portalem X, zalała fala negatywnych reakcji. Przebiegały one w poprzek partyjnych podziałów, można je było znaleźć także w bańkach informacyjnych bynajmniej niesympatyzujących z PiS. Pojawiały się głosy o "wygaszaniu CPK", niezdolności nowego rządu do ambitnego myślenia, niedasizmie i mikromanii.

Pełnomocnik rządu ds. CPK, Maciej Lasek, zaczął tłumaczyć, że przecież władza nie rezygnuje z projektu i nikt niczego nie wygasza, ale mleko się rozlało. Jak nie oceniać decyzji nowego rządu, została ona na wstępie zakomunikowana w fatalny sposób. Problem rządu z CPK nie polega jednak wyłącznie na komunikacji – tworząca go elita wydaje się rozmijać w tej sprawie z aspiracjami istotnej części elektoratu, niekoniecznie pisowskiego czy prawicowego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dlaczego ludzie widzą w tym wygaszanie

Wracając jednak do komunikacji: naprawdę trudno dziwić się ludziom, że informacje o przesunięciu inwestycji w Baranowie w czasie i rozbudowie Okęcia odebrali jako "wygaszanie". Wiadomo przecież, że opóźnienie inwestycji często jest pierwszym sygnałem tego, że nie tylko nie powstanie ona szybko, ale i w ogóle. Zwłaszcza gdy brakuje dla niej politycznej woli.

A ze strony nowego rządu, zwłaszcza największej tworzącej go partii od początku widać było nie tylko brak politycznej woli wokół kontynuowania projektu CPK, ale wręcz niechęć do niego. Nowy rząd nigdy nie był przy tym w stanie jasno, prosto i komunikacyjnie skutecznie wyjaśnić opinii publicznej co jest nie tak z planem CPK albo czemu założony przez poprzednią ekipę czas oddania inwestycji jest nierealny.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że część opinii publicznej – zwłaszcza ta najbardziej zmęczoną poziomem politycznej polaryzacji w Polsce – uznała, że PO jest przeciw CPK, bo była to "inwestycja pisowska". Czyli nie z jakichkolwiek merytorycznych powodów, a jedynie za sprawą politycznego zacietrzewienia.

Biorąc pod uwagę wyraźną niechęć części środowisk tworzących obecny rząd do CPK, nietrudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym za kilka lat inwestycja w Baranowie jest znów przekładana albo otwarcie się z niej rezygnuje, uzasadniając to środkami wydanymi na rozwój Okęcia.

CPK jako symbol aspiracji

Tymczasem dla widocznej przynajmniej na poziomie mediów społecznościowych grupy wyborców CPK stał się czymś więcej niż lotniczym hubem – ważnym aspiracyjnym symbolem. Pokazującym to, że Polskę stać na inwestycyjny rozmach, myślenie przyszłościowe, grę w pierwszej gospodarczej lidze.

Dla tej grupy decyzje nowej ekipy rządowej wokół CPK są w najlepszym wypadku niezrozumiałe, w najgorszym są przejawem jej mikromanii, kompleksów, niezdolności do przyszłościowego myślenia.

Polacy najwyraźniej potrzebują wielkich inwestycji wyrażających ich aspiracje do lepszego życia na poziomie najbardziej rozwiniętych państw Europy Zachodniej. Kiedyś taką symboliczną rolę pełniły autostrady i stadiony budowane na Euro 2012. Poza swoimi użytkowymi i prestiżowymi funkcjami, pokazywały one społeczeństwu, że Polska rozwija się we właściwym tempie i kierunku, nadrabiając dystans dzielący ją od zamożniejszych sąsiadów.

Tusk wtedy nie tylko doskonale rozumiał, ale jako premier sprawnie potrafił obsługiwać podobne aspiracje. Nawet jeśli popierająca Platformę inteligencka elita kręciła nosem na pieniądze wysypywane na stadiony. Tym bardziej zastanawiające jest to, że obecny rząd Tuska nie dostrzega aspiracji związanych z CPK, że nie próbuje choćby wyjść im komunikacyjnie naprzeciw.

Utrudnia to z pewnością logika polaryzacji, część najbardziej antypisowskiego elektoratu KO będzie biła brawo zaoraniu CPK jako projektu pisowskiego. PiS dał zresztą w ciągu ośmiu lat swoich rządów wiele powodów, by nie ufać jego ambitnym projektom infrastrukturalnym. Obawy o to, że z CPK skończy się podobnie jak z rozbudową elektrowni w Ostrołęce albo polskim samochodem elektrycznym też mają swoje podstawy.

Jak jednak pokazują emocje, jakie w mediach społecznościowych budzi lotnisko w Baranowie, jak i wyraźne poparcie społeczne widoczne w sondażu z lutego dla kontynuowania prac nad inwestycją, w Polsce mamy swoistą "partię CPK" – elektorat aspiracyjny, niewpisujący się łatwo w tożsamości PiS, lub anty-PiS, który niemądrze byłoby – z punktu widzenia samego koalicyjnego rządu – zrazić do siebie na samym początku kadencji.

Bez szans na sensowną debatę

Z pewnością logika polaryzacji nie sprzyja spokojnej, racjonalnej dyskusji o zaletach i wadach dyskusji CPK. O ile z jednej strony widać słabo merytorycznie uzasadnioną niechęć do tej inwestycji, to po drugiej stronie argumenty na jej rzecz przybierają często temperaturę i strukturę swoistego wyznania wiary. Towarzyszy mu często szantaż: "nie jesteś za CPK? To znaczy, że jesteś przeciw rozwojowi, nie potrafisz myśleć nowocześnie masz narodowe kompleksy".

Tymczasem wątpliwości wokół inwestycji jest całkiem sporo. Pytania o jej koszty, o to czy Polska jest je w stanie dźwignąć finansowo i logistycznie wobec wszystkich innych wyzwań stojących przed państwem są jak najbardziej zasadne. Podobnie jak te o realną skalę spodziewanych korzyści. Można się też zastanawiać czy założenie o ciągłym wzroście rynku lotniczego w Polsce, na jakim opiera się projekt, uwzględniły zmiany demograficzne, jakich doświadcza nasze społeczeństwo oraz wpływ jaki na sytuację rynku lotniczego mogą mieć polityki konieczne z punktu widzenia zmian klimatycznych.

Niestety w Polsce dziś trudno o miejsce, gdzie sensowna, merytoryczna a przy tym zrozumiała dla przeciętnych odbiorców debata o CPK mogłaby się odbyć. Gdzie z jednej strony nie padałyby oskarżenia o gigantomanię, pisowski przekręt i partactwo, z drugiej, o mikromanię, wygaszenie rozwojowej inwestycji na polecenie Niemiec, kompleksy wobec Zachodu.

Trzeba zaproponować coś swojego

Nie oznacza to oczywiście, że by nie iść pod prąd nastrojów społecznych rząd ma budować CPK, choć wedle swojej najlepszej wiedzy nie widzi sensu w takiej inwestycji albo że ma realizować plan wedle homogramu, o którym z góry wiadomo, że jest nie do wypełnienia.

Społeczeństwo zasługuje jednak na transparentną, merytoryczną komunikację w tej sprawie. Wyjaśniającą dokładnie czemu inwestycja ma być przełożona, jakie powody stoją za konkretnymi decyzjami, przedstawiającą odniesienia do analiz i opinii ekspertów.

A co ważniejsze, jeśli rząd nie chce rozminąć się z aspiracjami istotnej części także własnego elektoratu, to – jeśli uzna, że projekt CPK jest po prostu nie do odratowania – musi zaproponować społeczeństwu coś innego. Inny projekt obsługujący ważne społeczne aspiracje, stanowiący symbol tego, jak pod rządami Koalicji 15 października Polska zmienia się na lepsze.

Donald Tusk mówił kiedyś "kto ma wizję, niech idzie do lekarza". Dziś jednak, jak wiele na to wskazuje, Polacy oczekują, jeśli nie wizji, to z pewnością polityki wykraczającej poza bieżące administrowanie. W 2007 roku obietnica "ciepłej wody w kranie", rozsądnej, pragmatycznej polityki wolnej od szaleństw i nadużyć pierwszego PiS wystarczyła, by dać PO osiem lat rządów w koalicji z PSL. Dziś może to nie wystarczyć, oczekujemy bardziej politycznie ambitnych rządów.

Rozumiem, że obecny obóz władzy może nie chcieć realizować ambicji poprzedniego – choć w dobrze urządzonej demokracji w takich sprawach wskazane jest zachowanie pewnej ciągłości - ale niech w takim razie zaproponuje coś swojego. Nie musi być to nawet wielki projekt infrastrukturalny – choć to one jako coś namacalnego najbardziej rozpalają wyobraźnię – może być to choćby program wielkich inwestycji w naukę czy służbę zdrowia. Ale niech coś będzie.

Dla Wirtualnej Polski Jakub Majmurek

Źródło artykułu:WP Wiadomości
CPKrządkoalicja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4715)