"Jeśli dyrektor FBI przyjedzie do Polski, pokażę mu prawdziwą historię II Wojny Światowej"
Po bulwersującej wypowiedzi dyrektora FBI na temat udziału Polski w holocauście, głos zabrał szef krakowskiej społeczności żydowskiej. - Polacy są sprawiedliwi, ratowali nas w czasach Holocaustu - ocenia Jonathan Orstein, szef Jewish Community Center (Centrum Społeczności Żydowskiej).
23.04.2015 | aktual.: 24.04.2015 14:44
Dyrektor FBI James Comey, przekazał ambasadorowi RP odręczny list, w którym nie krył żalu z powodu słów, które padły w podczas przemówienia w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie.
"Dziękuję za nasze dzisiejsze spotkanie. Cenię naszą przyjaźń z Polską. Jak już mówiłem, żałuję, że powiązałem w mojej wypowiedzi Polskę z Niemcami, gdyż Polska została zaatakowana i była okupowana przez Niemcy. Państwo Polskie nie ponosi odpowiedzialności za okrucieństwa, których dopuszczali się naziści. Żałuję, że użyłem nazw konkretnych krajów, ponieważ moja argumentacja miała charakter uniwersalny i dotyczyła ludzkiej natury" - napisał szef FBI.
To reakcja na słowa, które padły z jego ust podczas wystąpienia w Muzeum Holocaustu, a zostały przedrukowane w dzienniku "Washington Post" z okazji Dnia Pamięci o Holokauście.
Podczas feralnego przemówienia Comey powiedział: "W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić"
Słowa wywołały oburzenie w całej Polsce bez względu na wyznanie i pochodzenie. Sytuacja stworzyła również pole do debaty na temat potrzeb edukacyjnych o historii Żydów. Jonathan Orstein, szef JCC, skomentował Wirtualnej Polsce zaistniałą sytuację.
- Dla mnie ten odręczny list zamyka sprawę. Comey zdał sobie sprawę, że przekroczył granicę i przeprosił. To adekwatne zachowanie do słów, które padły – mówi Wirtualnej Polsce Jonathan Ornstein, szef Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie.
Ornstein zwrócił uwagę na problem, który w ostatnich latach jest bardziej dostrzegalny - używanie określenia „Polish Death Camps”. - Inna sprawa, może nie związana z tematem ostatniego wystąpienia, a często nagłaśniania, czyli „polskie obozy śmierci”. Na początku trzeba powiedzieć, że w języku angielskim istnieje pewien problem, który ciężko przetłumaczyć na język polski. Dotyczy on użycia słów „polish death camps”. Prawdopodobnie w USA nikt nie ma na myśli, że to Polacy zabijali. A użycie słowa np.: przez prezydenta Obamę „polish” określa lokalizację – dodaje. – Podobnie jak „americann terrorist atack”. Nie chodzi o atak Amerykanów, a atak na Amerykę. Oczywiście nie można przymykać oka na takie sytuacje, ale edukować – mówi Żyd amerykańskiego pochodzenia.
- Wiemy, że Polacy nie są winny, a jedynie żyli na terenach okupowanych przez nazistów. Niestety, w praktyce brzmi to gorzej, niż by ktoś chciał powiedzieć – dodaje Ornstein i wraca do problemu edukacji. - W Stanach Zjednoczonych żyje ponad 6 mln Żydów i są wychowywani od skrajnie ortodoksyjnych do zupełnie liberalnych, ale prawie we wszystkich szkołach uczy się, kto prowadził Holocaust. Edukacja musi być zdecydowanie lepsza i wychodzić poza Gminy Żydowskie – wskazuje.
Ornstein porusza też sytuację w Polsce. - Muszę przyznać, że tutaj jest najlepiej w Europie, jeśli chodzi o zmiany na lepsze. Edukacja, dyskusje i nauka sprawiły, że mamy najmniejszy problem z antysemityzmem, w porównaniu do innych krajów UE – mówi z dumą o poprawie polskiego wizerunku.
- Kiedyś Marsz Żywych kojarzył się z Polakami. Teraz słyszę, że to Polacy są sprawiedliwi, ratowali nas w czasach holocaustu. Jest to zasługa globalnej dyskusji, a także tego, że przyjeżdżające grupy są lepiej przygotowane do zderzenia się z historią - relacjonuje zasłyszane opinie podczas Marszu Żywych.
Szef Centrum Społeczności Żydowskiej wskazuje w rozmowie z Wirtualną Polską na pozytywną stronę niefortunnych wypowiedzi znanych osób. - Dobrym wynikiem wpadek językowych Obamy czy Comeya, to globalne oburzenie i dyskusja na temat losów Żydów, a także Polaków podczas II Wojny Światowej. Skutek jest pozytywny. Tak myślą ludzie w Polsce i tak samo myślą ludzie w Stanach Zjednoczonych - słyszymy dalej. - Oczywiście są tacy, którzy mają w pamięci sytuacje, że nie działo się najlepiej. Ale dobra edukacja od wczesnych lat 90. zmienia relacje obojga narodów. To długi proces, ponieważ niektóre sprawy są bardzo skomplikowane – mówi o szansach na jeszcze lepszy proces na edukację.
- Moją rolą też jest rozmowa i edukacja. Polska to nie tylko obozy i Holocaust, chcę pokazać społeczności na całym świecie, że choć jesteśmy małą społecznością, byliśmy i nadal jesteśmy bardzo ważną grupą. Bardzo chciałbym, żeby dyrektor FBI, czy każdy kto popełni błąd na temat historii, przyjeżdżał do Polski, a ja pokażę nie tylko historię, lecz jak jest dzisiaj. Po tym, już nigdy nie będzie miał wątpliwości, jak było w rzeczywistości. Trzeba pokazać pozytywny obraz. Realizuję ten cel już od kilku lat w Jewish Community Center. Gościmy coraz więcej ludzi, a problem antysemityzmu, w porównaniu do np.: Francji czy Krajów Skandynawskich w widoczny sposób maleje - kończy rozmowę dyrektor Jewish Community Center, Jonathan Orstein.