PolitykaJerzy Zelnik dla WP: w szopce TVP chodziło o wyrzucenie z siebie emocji

Jerzy Zelnik dla WP: w szopce TVP chodziło o wyrzucenie z siebie emocji

- W szopce noworocznej TVP chodziło bardziej o wyrzucenie z siebie emocji, pewien rodzaj katharsis. A często szopka - takie ma prawo - jest przesadą - mówi Wirtualnej Polsce Jerzy Zelnik, który zagrał w niej księdza. O scenach z penisem o głowie Jarosława Kaczyńskiego i z nagą Anną Komorowską apeluje: - Nie udawajmy dziewic!

Jerzy Zelnik dla WP: w szopce TVP chodziło o wyrzucenie z siebie emocji
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Rybczyński

02.01.2017 | aktual.: 02.01.2017 16:04

Jacek Gądek: - Podobała się panu szopka w TVP?

Jerzy Zelnik: - Jak była szopka w innych wydaniach, to inne formacje się krzywiły. Jest zarzut ze strony opozycji, że "ach, oni nas upokarzają". No ale była formacja rządząca przez nagrania z "Sowy i Przyjaciół" i aferę taśmową już się sama upokorzyła. Już sobie strzelili samobója.

Czy ta szopka realizowała misję publiczną TVP?

Jak najbardziej tak.

Tak?

Bo to jeden z punktów widzenia. Dziś nawet widziałem w TVP rzecznika PO Jana Grabca i to też było realizowanie misji, bo się zaprasza ludzi z różnych opcji.

Zatem szopka była PiS-owska?

Nie można udawać, że nie widzi się po prawej czy po lewej stronie rzeczy, które są naganne. Zawsze mieliśmy pretensje - zwłaszcza do mediów publicznych - że one nie rozdają po równo. Przekaz mediów publicznych zmienia się wraz z wyborami. Bo jeżeli przełożony ma niewiarygodnych pracowników, którzy kopią pod nim dołki, to on musi się z nimi rozstać. Zawsze jak jest zmiana warty, to szefowie dobierają sobie współpracowników, którym mogą ufać. Takich, którzy, może nie będą stać na baczność, bo tego się nie lubi, ale nie będą po prostu robić świństw.

Politycy PO i Nowoczesnej wskazują głównie na jeden z kadrów szopki TVP. Chodzi o scenę z prof. Andrzejem Rzeplińskim...

...i fallusem?

Tak. O głowie Jarosława Kaczyńskiego. Po co to?

Tu jest kwestia dobrego smaku, ale to są rozważania nie polityczne, ale estetyczne. To jest pytanie do reżysera: czy ja jako reżyser chciałbym używać takich środków wyrazu?

A chciałby pan? Tak jak Marcin Wolski.

Nie wiem. Powiem tylko, że jestem już człowiekiem "po gwarancji", a jako szopkowemu księdzu nałożono mi na nas okulary - zerowe. Nawet nie zauważyłem, że na tym fallusie była twarz Kaczyńskiego. Dopiero później z mediów się o tym dowiedziałem.

Na pewno można by w tej szopce wyłowić niejeden niegustowny element - i w warstwie scenariusza, i reżyserii. Ale taka szopka rządzi się prawami karykatury. Nie udawajmy dziewic! Pierwszy raz się coś podobnego zdarzyło? Wcześniej te szopki obrażały czy raniły przedstawicieli innych opcji politycznych.

Przez ostatnich kilka lat nie było szopek...

...bo Platformie nie podobało się, aby wyśmiewać się z ich dostojeństwa.

A teraz - po latach posuchy - w tej odrodzonej szopce nie przeszarżowano? Można było choćby zobaczyć nagą Annę Komorowską, byłą Pierwszą Damę.

Ależ oczywiście, że ona była. Chodziło jednak bardziej o jej okrągłości, a nie o pornografię. To mnie akurat nie oburzyło.

Zatem Monika Olejnik, którą Wolski przedstawiał jako nagą postać na obrazie, też panu nie przeszkadza?

Ale to jest nawiązanie do Edouardo Maneta i obrazu "Śniadanie na trawie". Nie takie rzeczy pokazują jednak w teatrach. Tam wytrzymuję na ogół nie dłużej niż do przerwy - większość teatrów prześciga się w wulgaryzmach, obsceniczności i nagości. I co? Jakieś reakcje są? A jeśli są - jak np. ta wicepremiera Piotra Glińskiego - to jest larum, że cenzura. Prawo Kalego. Tutaj jak Kali rozbierać kogoś, to dobrze, ale jak Kalego rozbierać, to już źle.

Dobra była ta szopka?

Chodziło bardziej o wyrzucenie z siebie emocji, pewien rodzaj katharsis. A często szopka - powtarzam: takie ma prawo - jest przesadą.

A pan jako ksiądz w szopce żartował mówiąc "czuwa nasz prezes"? Albo "prezes choć niezrównany wszędzie być nie może"?

Gdy to mówiłem, wykonywałem gest.

Patrzył pan i podnosił ręce do nieba. Ale wszyscy wiedzą, że chodziło o prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

Ale to był gest do prezesa, a prezesem dla księdza jest Pan Bóg. A że potem Stefan Niesiołowski w szopce zidentyfikował tego "prezesa" jako szefa PiS, to już jego interpretacja dziejów. Mi chodziło o to, że na prezesa w niebie zawsze możemy liczyć. Dalej w szopce ten "prezes" już funkcjonował, a niektórzy mówią, że to nawet "naczelnik". My w tej Polsce pewnie będziemy się kłócić do końca, więc nie wiem, czy nie powinien przypadkiem wrócić, ale król.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1425)