Jerzy Hausner: ograniczenie budżetu jest wystarczające
To jest wystarczające ograniczenie biorąc pod uwagę skalę naszego zadłużenia i biorąc pod uwagę, że zrównoważenie deficytu budżetowego, równoważenie budżetu, czyli ograniczanie deficytu budżetowego musi brać pod uwagę także inne kwestie gospodarcze. Kwestie wzrostu gospodarczego, inwestycji i miejsc pracy - powiedział minister Jerzy Hausner, gość Salonu Politycznego Trójki.
09.10.2003 10:08
Kamil Durczok: Panie profesorze, wczoraj wieczorem miałem okazję rozmawiać z jednym z wicepremierów i ministrów, i na pytanie, co pan myśli o zmniejszaniu wydatków proponowanym przez profesora Jerzego Hausnera, odpowiedział: "...zmniejszanie, cięcia, niech pan nie żartuje, to kosmetyka...".
Jerzy Hausner: Nie sądzę, by było to uprawnione stwierdzenie. Na tym poprzestanę. Nawet nie interesuje mnie, kto to powiedział.
Kamil Durczok: A to kosmetyka, czy nie. Jak duża jest dziura w polskich finansach publicznych i jak je uzdrowić?
Jerzy Hausner: Ja myślę, że zamiast mówić o dziurze, ponieważ to określenie dziura, jakby implikuje kryzys, krach, zagrożenie natychmiastowe; wolałbym mówić o tym, że mamy do czynienia z wysokim zadłużeniem publicznym. Wysokim poziomem deficytu budżetowego, który trzeba wyraźnie zmniejszyć w określonym przedziale czasu. Ten przedział czasu to lata 2004-2007. To, co w tej chwili zaproponowaliśmy, ekonomiści nazywają konsolidacją fiskalną, czy konsolidacją budżetową. I my proponujemy konsolidację na poziomie co najmniej 4% Produktu Krajowego Brutto. Chodzi więc o to, żeby kolejne deficyty sumarycznie spowodowały zmniejszenie w 2007 roku deficytu do takiego poziomu, który będzie pomiędzy 2,a 3 procent PKB. To ekonomiczne określenie. I to, co zaproponowaliśmy, bo w tej chwili jest to już decyzja rządu, a nie moja propozycja, dokładnie temu odpowiada. I to jest bardzo daleko posunięta konsolidacja budżetowa. Najśmieszniejsze jest to, że zapewne osoba, z którą pan rozmawiał należała do jednej z tych, które
proponowały te rozwiązania poprzednio, tylko nigdy ich nie przeprowadziły nawet przez rząd.
Kamil Durczok: Pan profesor czyta w moich myślach.
Jerzy Hausner: Prawdopodobnie jest to także osoba, która wielokrotnie wzywała rząd do działania powiadając, że jak rząd to zrobi, to wreszcie będziemy pozytywnie oceniali rząd, a dzisiaj słyszę kosmetyka. To po prostu niepoważne.
Kamil Durczok: Ale poprzedni ministrowie mogą mieć jakieś cele pozamerytoryczne w takich, a nie innych opiniach. Natomiast to jest pytanie, czy to, co pan proponuje, to, co rząd proponuje w tej chwili, to jest wystarczająca skala tych cięć, czy nie? Przepraszam, cofam słowa cięcia, bo wiem, że pan na nie reaguje alergicznie.
Jerzy Hausner: Nie reaguje alergicznie, bo ja rozumiem, że to jest takie skrótowe określenie, tylko ja chciałbym zachowywać pewne pojęcia do określonych sytuacji. Jeżeli cięcie, to mamy do czynienia z czymś doraźnym, natychmiastowym. A przecież to, co zostało zaproponowane jest w istocie rzeczy dostosowaniem na ścieżce co najmniej 4-ro letniej. Zresztą niektóre propozycje...
Kamil Durczok: Trzymajmy się słowa zmniejszanie, czy ograniczenie.
Jerzy Hausner: Ja mówię zresztą ograniczenie i to jest chyba wystarczające słowo.
Kamil Durczok: Czy to jest wystarczające ograniczenie?
Jerzy Hausner: Tak, to jest wystarczające ograniczenie biorąc pod uwagę skalę naszego zadłużenia i biorąc pod uwagę, że zrównoważenie deficytu budżetowego, równoważenie budżetu, czyli ograniczanie deficytu budżetowego musi brać pod uwagę także inne kwestie gospodarcze. Kwestie wzrostu gospodarczego, inwestycji i miejsc pracy. Jeżeli dla kogoś, a dla wielu ekonomistów celem samym w sobie jest równowaga makroekonomiczna i zawsze myślą li-tylko o tym, a nie interesowały ich cechy strukturalne gospodarki, to ja mówię, że wiele przyczyn, z którymi dzisiaj ja muszę sobie radzić jest spowodowane taka jednostronną polityką. I nie chce prowadzić takiej jednostronnej polityki. Nie chce pomijać cech strukturalnych tej gospodarki. Na przykład to, że w tej gospodarce są bardzo niskie oszczędności, ale również to, że w tej gospodarce, bo to jest gospodarka, mamy dwa miliony osób poniżej minimum egzystencji. Ludzie, którzy są wykluczeni z rynku. Nie wolno o tym zapominać.