Jerzy Dziewulski o incydencie Wiplera: trudno uwierzyć w jego wersję
Trudno uwierzyć w relację człowieka, który w czasie zdarzenia był kompletnie pijany – mówi WP.PL Jerzy Dziewulski, były policjant i antyterrorysta. W ten sposób odniósł się do konferencji Przemysława Wiplera. Poseł wyjaśniał, jak doszło do incydentu w nocy z 29 na 30 października ubiegłego roku pod klubem nocnym w Warszawie. Na nagraniu z monitoringu opublikowanym przez "Super Express" widać szarpaninę będącego pod wpływem alkoholu posła z policjantami. Jest bity przez funkcjonariuszy.
06.11.2014 | aktual.: 06.11.2014 15:47
Zobacz teżwywiad WP.PL z Przemysławem Wiplerem
Zdaniem Przemysława Wiplera sprawa jest bezsporna. W wywiadzie dla WP.PL mówi, że „policja zamiotła pod dywan dowody swojego nieprofesjonalizmu i bandyterki, którą stosuje na co dzień”. - Policjant wyszedł z radiowozu i od razu, bez słowa, zaatakował mojego kolegę gazem łzawiącym, a później uderzył go pięścią w twarz! To samo było ze mną – relacjonuje WP.PL poseł.
Pytany o upublicznione nagranie rzecznik KSP Mariusz Mrozek powiedział, że jest to tylko "część materiału dowodowego z postępowania przygotowawczego". - Całość zarówno nagrań z monitoringu, jak i protokoły z przesłuchań świadków w tej sprawie, jako pełny materiał dowodowy, przekazaliśmy do prokuratury. Policja jest stroną, nie chcąc być sędzią we własnej sprawie, ocena całości przebiegu zdarzenia jest w gestii sądu - dodał. Przypomniał też, że prokuratura skierowała już do sądu akt oskarżenia przeciwko posłowi (w lipcu 2014 r.).
W opinii Jerzego Dziewulskiego sprawa nie wydaje się być tak oczywista, jak przedstawia ją parlamentarzysta. - Problem w tym, że każdy, kto przesadzi z alkoholem, traci nad sobą kontrolę. Bywa, że staje się zaczepny, agresywny, całkowicie zmienia swoją osobowość. Wielu nietrzeźwym wydaje się, że mogą być swoistymi przełożonymi policjantów. A prawo mówi wprost: policja może użyć siły w celu wymuszenia wydawanych poleceń. Jeśli ktoś stawia opór, np. gdy stoi w określonym miejscu, choć policja kilkakrotnie nakazuje mu odejść, funkcjonariusze mają prawo użyć wobec niego siły – podkreśla Dziewulski.
Dziewulski wyjaśnia, że opór może być zarówno czynny, gdy np. dochodzi do szarpaniny, obrzucania funkcjonariuszy wulgaryzmami, jak i bierny – gdy nie egzekwuje się poleceń policji. W obu przypadkach policja może skorzystać z prawa i użyć siły. Z filmu wynika, że – choć był o to proszony – nie odszedł od radiowozu – dodaje Dziewulski.
Zaznacza, że na tym etapie nie można przesądzać o winie policji. – Jeśli policjanci popełnili błąd, z pewnością sąd to wykaże i wyda odpowiedni wyrok. Należy wziąć jednak pod uwagę argumenty drugiej strony, np. to, że upubliczniono jedynie materiał wideo, bez dźwięku. Na tej podstawie trudno wywnioskować jak było naprawdę, w jaki sposób przebiegała rozmowa między posłem o funkcjonariuszami. Z tego, co mi wiadomo, poseł obrażał słownie policjantów – mówi Dziewulski.
Pytany, czy sytuacja wymagała użycia tak radykalnych środków, uderzania posła pałką przez funkcjonariuszkę, mówi: – Nie mnie to oceniać. Jednak wiem doskonale, jak potrafi zachowywać się człowiek po alkoholu, ma nadludzką siłę. Często nawet dwóch policjantów nie może sobie z nim poradzić – podsumowuje w rozmowie z WP.PL antyterrorysta.
Do wydarzenia w nocy z 29 na 30 października 2013 r. w Warszawie, gdy Wipler opuszczał klub przy ul. Mazowieckiej. Według policji zachowywał się agresywnie i wulgarnie, chciał wydawać polecenia funkcjonariuszom. Policjanci twierdzili, że dopiero później zorientowali się, że mieli do czynienia z posłem.
W rozmowie z dziennikarzami Wipler tłumaczył, jakie były okoliczności zdarzenia. Mówił, że gdy dowiedział się, że jego żona jest po raz piąty w ciąży, postanowił uczcić to z przyjaciółmi. Po wyjściu z klubu - jak wynika z jego relacji - włączył się do policyjnej interwencji wobec innej osoby. Jak zapewniał, sam nie uczestniczył w zajściu, ale postanowił interweniować. Zaznaczał, że został pobity przez policjantów.