Jego losami żyła cała Polska. Ruszył proces ws. skatowanego psa Fijo
W Toruniu ruszył proces Bartosza D., który miał pobić ze szczególnym okrucieństwem psa Fijo. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Stwierdził, że w tej sprawie został potraktowany gorzej niż wielu morderców.
Piesek Fijo miał zmiażdżony kręgosłup, połamane żebra, stłuczoną szczękę i wybite zęby. Psa znalazła żona mężczyzny i zawiadomiła policję.
Do okrutnego pobicia Fijo doszło 27 stycznia tego roku w Chełmży (województwo kujawsko-pomorskie). Katem okazał się jego właściciel, który najpierw miał twierdzić, że psa potrącił samochód, potem, że się na niego przewrócił. Zanim Bartosz D. został zatrzymany, prokuratura wydała za nim list gończy, a policja ścigała go przez ponad 2 miesiące.
W środę rano ruszył jego proces. "Spojrzymy w oczy Bartoszowi.D i usłyszymy jego ''tłumaczenia". Rozprawa będzie długa bo do 15.30. Sąd chce przesłuchać wszystkich powołanych świadków. Nie będziemy sami, będzie z nami mecenas Katarzyna Topczewska oraz pan Artur, tata Szyszuni z pełnomocnikiem" - pisze Fundacja dla Szczeniąt Judyta.
Oprawca nie przyznał się do winy. Jednak śledczy nie mają wątpliwości, że to właśnie Bartosz D. skatował zwierzę. W czerwcu D. usłyszał zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl