Jedyne takie miejsce w Polsce. Przetrwało tysiąc lat
W Polsce jest ich nieco ponad 50, a większość z nich mieszka w Tyńcu. Gdy wrócili nad Wisłę po 123-letniej banicji, ich dom był "Wielką Ruiną". Dziś jest jedną z pereł Krakowa i okolic.
Malowniczo położone nad Wisłą, w obrębie Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego, Opactwo Benedyktynów w Tyńcu jest najstarszym istniejącym klasztorem w Polsce. Mnisi są tu od dziesięciu wieków, z przerwą w latach 1816-1939.
Sprowadził ich w połowie XI wieku Kazimierz Odnowiciel, a jego syn Bolesław II Śmiały, zwany też Szczodrym, ufundował im w Tyńcu zespół klasztorny. W pierwszych stuleciach istnienia był on nie tylko centrum życia religijnego.
Przez Tyniec przebiegały bowiem szlak komunikacyjny i trakt handlowy w kierunku Śląska, a bliskość ówczesnej stolicy sprawiła, że opactwo było też przygraniczną strażnicą. Klasztor był wielokrotnie niszczony przez najeźdźców i odbudowywany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mówią, że to "Wenecja Północy". Miasto w Polsce zachwyca świat
Upadek i odbudowa
Benedyktyńską pracą wznoszono go na nowo i rozbudowywano po najeździe tatarskim (1259 r.), spaleniu przez Gerlacha de Culpena (1306 r.) i potopie szwedzkim (1656 r.). W czasie Konfederacji Barskiej (1768-72) został zamieniony w twierdzę.
Konfederaci bronili się w nim przed wojskami rosyjskimi, aż skapitulowali wobec Austriaków. Trwające kilkanaście miesięcy walki doprowadziły klasztor do ruiny. Odbudowę przerwała kasata, czyli likwidacja (1816 r.), którą zarządził cesarz Franciszek I.
Ostateczny cios opactwu zadał w 1931 roku pożar. Po nim odbudowano jedynie kościół - siedzibę parafii. Benedyktyni byli na wygnaniu, a opuszczone przez nich zabudowania niszczały, wystawione na działania sił natury. Z części murów jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku… wyrastały drzewa.
Gospodarze wrócili do Tyńca w lipcu 1939 roku, po 123 latach nieobecności. Do odbudowy klasztoru przystąpili po II wojnie światowej. Najpierw zajęli się częścią południowo-wschodnią, a następnie północno-wschodnią, środkową i zachodnią. Końcowym etapem prac było odbudowanie skrzydła południowo-zachodniego klasztoru.
"Wielką Ruinę", jak symbolicznie nazywają ten gmach sami gospodarze, odbudowano przy finansowym wsparciu z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (3 245 357,90 zł) w ramach projektu "Ochrona światowego dziedzictwa kulturowego przez rewitalizację zabytków Opactwa Benedyktów w Tyńcu" (całkowity koszt: 10 450 496,99 zł)
- Odbudowę klasztoru można podzielić na etapy, ale tak naprawdę trwała ona nieprzerwanie od 1947 do 2008 roku. Była dużym wyzwaniem. Nie mówimy o pracach na pustym placu "od zera", tylko o odbudowie absolutnej ruiny ze średniowiecznymi fundamentami i z elementami z kolejnych epok - zwraca uwagę br. dr hab. Michał Gronowski, historyk, mediewista, związany z Tyńcem od 28 lat.
Skok w nowoczesność
W "Wielkiej Ruinie" historia spotyka się z nowoczesnością. Projektant arch. Marcin Adamczewski chciał wyeksponować to, co ocalało. Widać więc zakola romańskiej baszty obronnej, starszej od murów klasztoru. Rynny, którymi do piwnic kuchennych bracia wlewali wino. Odnaleziono też fragmenty korytarzy przeznaczonych do ewakuacji obrońców twierdzy.
To część komercyjna opactwa, najbardziej dostępna dla odwiedzających, dzięki której tynieccy benedyktyni bardziej otworzyli się na świat. Mieszczą się tu muzeum, Fundacja "Chronić dobro", sale konferencyjne, restauracja, kawiarnia oraz Dom Gości, z którego pokoi rozpościera się wspaniały widok na dziedziniec albo przełom Wisły. Budynek jest przystosowany do gości z niepełnosprawnością ruchową.
Na odwiedzających czeka lapidarium, czyli ścieżka edukacyjna o mnichach, monastycyzmie, historii Tyńca i Wzgórza Klasztornego. W nowoczesnych gablotach wystawiono również fragmenty dawnej biblioteki i przedmioty liturgiczne. Dostępna jest też sala multimedialna.
- Mamy ekspozycję stałą, na której prezentujemy m.in. unikatowy w skali Polski zbiór rzeźb romańskich z początku XII wieku. To zbiór np. kapiteli odkrytych podczas prac archeologicznych. Notabene, motyw zdobniczy palmety jednego z nich został wykorzystany na jednym z banknotów, które obecnie używamy - mówi br. Gronowski, mając na myśli dziesięciozłotówkę.
Benedyktyńska fundacja (dawniej Benedyktyński Instytut Kultury) zajmuje się natomiast organizacją rekolekcji, spotkań rozwojowych i wydarzeń kulturalnych dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Dla tych ostatnich w ofercie są warsztaty antydepresyjne czy wypalenia zawodowego. Bardzo popularny jest organizowany od kilkunastu lat antysylwester.
Źródła: mapadotacji.gov.pl, benedyktyni.com
OSB, czyli "oni stale się budują"
Pozostałe części klasztoru też mają wiele do zaoferowania. Barokowy kościół św. Piotra i Pawła jest wspaniale odrestaurowany. Znajdziemy w nim ołtarze i balustrady z czarnego marmuru, ambonę w formie łodzi św. Piotra z XVIII wieku.
W podziemiach, pod prezbiterium zachowały się fragmenty murów świątyni romańskiej z XI wieku. Na dziedzińcu klasztornym znajduje się sześciokątna studnia z początku XVII wieku. A do klasztoru prowadzi aleja lipowa z XVIII w.
Dlaczego jeszcze warto odwiedzić Tyniec? - Jesteśmy miejscem spotkania. Można u nas doświadczyć wielopłaszczyznowego spotkania: z pięknem natury, z bardzo długą tradycją, z pięknem sztuki, z drugim człowiekiem i z panem Bogiem - odpowiada br. Gronowski.
- Przetrwaliśmy bez mała tysiąc lat. Mimo przekształceń, mimo trudnych momentów dziejowych, jak najazdy, pożary, kasata i popadnięcie w ruinę, klasztor wciąż żyje i funkcjonuje dla tej samej idei, dla której tysiąc lat temu był zakładany. To sedno fenomenu Tyńca - podkreśla nasz rozmówca.
Odbudowa klasztoru z ruiny trwała 61 lat, ale benedyktynom nigdy dość prac. Mają w planie dalszy rozwój infrastrukturalny. - Zaczynamy projekt związany z udostępnieniem najstarszych reliktów, czyli bazyliki romańskiej zbudowanej w XI wieku - ujawnia br. Gronowski. - W 2025 roku będziemy obchodzić 900-lecie poświęcenia kościoła romańskiego, wiec to będzie dobra okazja, żeby ten rezerwat, który do tej pory był mało dostępny, pokazać - tłumaczy mediewista.
- Skrót naszego zakonu to OSB (łac. Ordo Sancti Benedicti - Zakon Świętego Benedykta), co niektórzy rozwijają jako "oni stale się budują". To trafione - uśmiecha się br. Gronowski.